Duncan Mormont
Wto Lip 02, 2019 6:09 pm Duncan Mormont
Gość
avatar
Gość



imię i nazwisko
Duncan "Dunk" Mormont, Zrzędliwy Niedźwiedź

data i miejsce urodzenia
49 rok po Podboju, 13 dzień pierwszego księżyca, Niedźwiedzia Wyspa

miejsce zamieszkania
Niedźwiedzia Wyspa

zajęcie/funkcja w rodzie
woj/rodowy zrzęda

wyznawana religia
Starzy Bogowie

stan cywilny
kawaler

Biografia

Dunk to mężczyzna w jesieni życia, zbliża się bowiem do pięćdziesiątego dnia imienia - nie znaczy to jednak, że jest bezbronnym starcem, skądże znowu. Duncan praktycznie całe swe życie spędził na walce, często bardzo nierównej i okupionej wieloma ranami. Ten wysoki, bo mierzący sobie niemalże sto osiemdziesiąt pięć centymetrów mężczyzna waży blisko osiemdziesiąt kilogramów, jednakże sprawia wrażenie kogoś znacznie niższego i masywniejszego. Obraz wysokiego i postawnego woja psuje zgarbiona postawa, tak samo jak coraz liczniejsze zmarszczki widoczne przy oczach oraz pierwsze pasma siwizny we włosach i zaroście, jak i fakt, że mógłby trochę schudnąć; dobre jadło i alkohol nie pomagają. Dunk ciągle jednak potrafi wziąć zamach mieczem i wykonać zaskakująco zręczny unik! No, może nie aż tak zręczny, bo w ostatnich latach miewał wielokrotnie złamany nos. Mała to jednak cena.

Mimo wieku krok ciągle ma sprężysty, żwawy, pewny siebie. Choć garbi się pod ciężarem lat, to jednak brodę ma dumnie uniesioną. Jasne, szare oczy ciągle potrafią dostrzec mnóstwo szczegółów, ale z daleka zaczynają zatracać cały obraz i detale. Cóż, wiek zaczyna zbierać swe żniwo, podobnie jak dłuższe marsze, czy - o zgrozo - boje. Duncan jest gotów do ogromnego wysiłku, ale tylko przez krótki czas; im dłuższy, tym gorzej dla niego, co z coraz większym lękiem sam przyznaje i na co marudzi. Nie jest głupcem, wie, na co go stać i jakie ma ograniczenia.

Jak na weterana licznych starć, zarówno tych tawernianych pijatyk, jak i pojedynków mniej lub bardziej honorowych oraz normalnych walk może się pochwalić sporą kolekcję szram. Prawą dłoń zdobi kilka niedużych, bladych pasów, najpewniej po stłuczonym szkle. Lewe przedramię jest oszpecone niemalże białą bruzdą po kłach i pazurach wilkora. Żebra po prawej stronie to zgrubienie po ciosach buławą, a po lewej widnieje niemal pionowa blizna po ciosie sztyletem. Prawą łydkę szpeci najnowsza rana, po włóczni; na tę nogę też Mormont nieznacznie utyka. Złamań i pękniętych kości nie liczy, jednak  nie przeszkadza mu narzekać na łupanie i rwanie to tu, to tam.

Dunk na gołym, poznaczonym bliznami ciele nosi średnie gacie i prostą koszulę, z lnu. Na to zakłada obcisły, spodni kaftan do bioder, również z lnu; posiada on dodatkową podszewkę z owczej wełny, dzięki czemu jest wygodny, ciepły, nie krępuje nadto ruchów, ale też nie sprzyja dobrej ochronie w walce. Czteroczęściowa jopula, jaką zarzuca na wierzch, jest gruba i solidna i, o dziwo, pozbawiona nadmiaru guzików (nie licząc kilku niezbędnych, rzecz jasna). Na nogach ma nogawice ze stopką i podszewką lnianą, tu i tam przeszytę płatami skóry dla wzmocnienia całości i ukrycia dziur. Całości dopełnia skórzany, gruby i długi pas - na prawym biodrze spoczywa nowa, piękna pochwa ze zdobycznym mieczem, na lewym zaś sakiewka z pięniedzmi i innymi, przydatnymi drobiazgami. Na stopach ma buty sięgające jednej trzeciej łydki, wykonane z grubej i garbowanej (acz obecnie popękanej i pogniecionej) skóry. Na grzbiecie nosi także sięgający kostek, bardzo gruby płaszcz wełniany z obszernym kapturem, z lnianą podszewką, z mosiężnymi guzikami i skórzanym obszyciem przy krawędziach. Wszystko jest utrzymane w wyblakłych, stonowanych barwach brązu i szarości. Tu i tam można zauważyć ciemniejsze plamy.

W jukach, które zwykle są przytroczone do siodła, Mormont posiada zwinięty, postrzępiony płaszcz do uda, wykonany z grubej wełny, pozbawiony jednakże podszewki, za to utrzymany w głębokim odcieniu mocnego brązu. Na tym wszystkim spoczywa duży, wytarty w wielu miejscach koc, dostatecznie gruby i ciężki by służyć za dodatkowy płaszcz. Oprócz niego jest także pognieciona, brunatna tunika i ciemne, szarawe spodnie, długie i porwane gacie i kolejna prosta koszula, nosząca kilka cięć i dziur, upstrzona krwią tu i tam. Jego krwią, trzeba nadmienić.

W innym worku znaleźć można hubkę i krzesiwo, drewnianą miskę i popękaną łyżkę, skórzany bukłak z wodą, kolejny bukłak z miodem pitnym, niecały metr liny, oraz zdobioną, dębową szkatułkę (z wytrychami i, zawiniętym w kawałek błękitno-szarego płótna, puklem rudych włosów). Na samym dnie jukowego wora jest kawał bydlęcej, solidnej skóry owiniętej konopnym sznurkiem: kryje on w sobie strzaskaną pozostałość jego miecza - pierwszego i dotychczas jedynego miecza, jaki Duncan posiadał. Feralna bitka, w czasie której swego żywota dokonał ser Rodrik, wyciągnęła swe łapska również i po miecz Mormonta. Nie był to jakiś szczególny oręż, nie posiadał nawet swej nazwy, ale był pierwszym i do tej pory jedynym mieczem, jaki Dunk posiadał. Zachował go z czystego sentymentu. Starcie, w którym poległ jego kompan, było straszliwe - miecz Niedźwiedzia (ostrze mające ponad pół metra długości, z wyszczerbieniem nad jelcem jednej strony) na dobre ugrzązł w kości przeciwnika.

Próby wyszarpnięcia na nic się zdały; atak furiata z młotem doprowadził tylko do zgonu jego kamrata i złamania ostrza miecza Mormonta. Duncan, wykorzystując resztę oręża, zdołał zabić wroga, ale to tyle. Nie ocalił swego towarzysza, a gdy starcie się zakończyło, jako pamiątkę… wziął jego miecz z zamiarem wcześniejszego bądź późniejszego zwrócenia rodzinie. Oręż, jaki teraz dzierży Duncan, to liczący trochę ponad metr kawał żelaza z drewnianą rękojeścią wzbogaconą skórzanymi i złotymi wstawkami, wraz z brązową zastawą przedstawiającą symbol płomieni. Jelec jest masywną i prostą gardą, z misternym wizerunkiem płonącego lasu. Ku irytacji Duncana broń nosi także swoją własną nazwę: Pożoga. Nazwa równie bzdurna jak i głupia, pasująca do ostrza z valyriańskiej stali, nie zaś zwykłej choć dobrej jakości, trzeba przyznać. No i można Pożogę dzierżyć zarówno jedną, jak i obiema rękoma! Dość powiedzieć, że pozostali towarzysze ochoczo przystali, by to właśnie Mormont wziął ten miecz, gdyż własny stracił.

Duncan posiada także tarczę, zwykle przytroczoną do siodła. Niezbyt dużą, bo mającą niecałe pół metra szerokości i tylko trochę więcej wysokości, wykonaną z drewna i powleczoną dwiema warstwami tkaniny, ze stalowym okuciem i skórzanym, podwójnym imaczem oraz regulowanym, dwustronnym paskiem, wiązaną rzemieniem. Dawniej jej barwa była mieszanką głębokiej czerwieni i delikatnego brązu, teraz jednak przypomina rdzę. Albo starą krew, a wizerunek niedźwiedzia już dawno stanowi tylko wspomnienie.

Jest leniwy. Zmęczony długim życiem i znudzony walką. Wiecznie marudzi, narzeka i zrzędzi. Z każdym kolejnym dniem i każdą kolejną nocą coraz bardziej ma wszystkiego dość. Nie przebiera w słowach, mówi to co myśli, ale nie jest głupcem; skądże znowu. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jedno, proste słówko wypowiedziane w nieodpowiednim momencie może go kosztować język lub głowę.

Nie odznacza się jakąś szczególną inteligencją czy mądrością, po prostu swoje już przeżył i “wie dużo”. Spora w tym zasługa jego lenistwa; nie raz i nie dwa potrafi wskazać jakąś głupotę czy bzdurę tylko dlatego, żeby uniknąć naprawiania ewentualnego bałaganu jaki z tego wyniknie. Analogicznie, jeśli słyszy lub widzi, że ktoś ma wiedzę, naprawdę daje sobie radę i ma świetne pomysły, to będzie siedział cicho z boku i czasem się tylko uśmiechnie. Bo po co się przemęczać?

Jest lojalny i uczciwy, prostolinijny choć marudny, a nade wszystko uparty. To człowiek ze starego i szanowanego rodu, którego ojciec - Mormont! - wszystkiego go nauczył, pasa i ostrych słów nie szczędził, a teraz, po tych latach, Duncan jest dumny ze swego ojca. Choć urodził się prawie pięćdziesiąt dni imienia temu, a większość dzieciństwa spędził łażąc po wyspie, to jednak nie są mu obce wszelkie dworskie reguły i zasady. Po prostu woli trzymać się od tego z daleka, z jedną dłonią zaciśniętą na kielichu miodu pitnego, a drugą na kształtnym pośladku karczemnej dziewki. Z tego też względu, gdy osiągnął już odpowiedni wiek, jego życie stało się nieco awanturnicze - blisko dekadę spędził poza wyspą, tłukąc kogo tylko popadnie wzdłuż północnego wybrzeża Westeros (głównie górali, dzikusów, ale także i Greyjoy’ów, jeśli znaleźli się w pobliżu i zachowywali się jak piraci, a nie porządni ludzie).

Gdy się wyszumiał, wrócił do domu i tam w pewnym sensie pilnował porządku (głownie przy kuchni), dalej młócąc mieczem kogo tylko popadnie i zaczynając narzekać na wszystko. Z każdym kolejnym dniem imienia marudził coraz bardziej i bardziej, sumiennie jednakże wykonywał wszelkie rodowe zadania i polecenia, chcąc przynieść rodzinie chlubę, a nie wstyd. Był w końcu jednym z mieczy Mormontów. Dzikim, jak niedźwiedź, i jak niedźwiedź lubił sobie wypić i pospać. Lata mijały spokojnie, a narzekanie Dunka zdawało się rosnąć do legendarnych rozmiarów - a to za zimno, za ciepło, a to niedźwiedzie za głośno ryczą, a to mało piwa, a to za gorzkie, a to krocze swędzi bo dziewka była podejrzana...

Najważniejsze jest jednak to, że niedawno odwiedził kompanów w Deepwood Motte: ser Rodrika, ser Edda Glovera (najbliższego przyjaciela, którego dzień imienia był powodem wizyty Dunka) i jego brata, wkrótce-rycerza-Petyra, oraz bękarta Brandona, który twierdził, iż jest dziedzicem Targaryenów z nieprawego łoża, co było wierutną bzdurą. Przed powrotem do domu cała piątka, pijana jak nieboskie stworzenia, postanowiła odwiedzić rybaków nieopodal, a raczej ich córki - na drodze doń padli jednak ofiarą zasadzki bandytów, góralskich dzikusów, albo innego ścierwa. Kto poległ, wiadomo, a i sam Dunk niechętnie o tym wspominał, pomijając rzecz jasna przekleństwa i niekończące się marudzenie. Wiadomo jedynie tyle, że kompani złożyli jakąś przysięgę nad ciałem poległego brata.

Obolały i ranny Duncan wsiadł więc na łajbę płynącą do domu, na Niedźwiedzią Wyspę...


Umiejętności

*Charyzma: 55
*Kłamstwo: 40
*Logika: 40
*Siła: 55
*Spostrzegawczość: 35
*Wytrzymałość: 60
*Zręczność: 15
*Zwinność: 45
*Anatomia: 35
*Czytanie i pisanie
*Etykieta: 40
*Jazda konna: 35
*Rzemiosło (pijacki śpiew): 15
*Pływanie: 20



Ostatnio zmieniony przez Duncan Mormont dnia Sro Lip 03, 2019 9:49 am, w całości zmieniany 1 raz
Re: Duncan Mormont
Sob Lip 06, 2019 8:27 am Re: Duncan Mormont
Admin
Admin
209
Administracja
https://www.w3schools.com/colors/colors_picker.asp
Duncan Mormont

Ekwipunek: tarcza, koń, kruk

Przywileje:

Historia rozliczeń:
Zakupy - 3.07.19 [-380]



Skocz do: