Bazary
Wto Lip 02, 2019 10:35 pm Bazary
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
Są zdecydowanie jednym z najbardziej hałaśliwych miejsc w okolicach Słonecznej Włóczni. Liczne stoły i przejścia tworzące labirynt pod materiałowym, różnokolorowym okryciem. Rozciągnięte pod domami, na drogach i stopniach niekiedy uniemożliwiają przejście w upatrzone miejsce. Sprzedawcy nawołują, prezentują swoje wyroby, podczas gdy ich pomocnicy przenoszą towar lub go uzupełniają. Wielokrotnie coś upada i się tłucze, jak i również często przebiegnie jakieś dziecko czy inny mieszkaniec, który coś ukradł nieopodal.
Można tu trafić na różne bibeloty - począwszy od korali i gorszego rodzaju kamieni, przez garncarskie wyroby i materiały do szycia, aż do kadzideł, oliw i żywności. Są patrolowane dość często.
Re: Bazary
Sob Lip 06, 2019 11:09 pm Re: Bazary
Gość
avatar
Gość
30 dzień III Księżyca roku 98

Wyprawa pomiędzy Królewską Przystanią, a Słoneczną Włócznią. Już tak długo nie podróżował konno. Zwykle przeszkadzało mu to za czasów bycia najemnikiem w Essos. Ale od momentu powrotu, jakoś łatwiej mu było podziwiać widoki Westeros. W swojej drodze na Królewskim Szlaku dość bacznie obserwował, aby nigdy nie zostać zaatakowanym przez zbójników, chociaż ład wprowadzony przez miłościwiego panującego króla wraz z małżonką sprawił, że szlaki były bardziej przejezdne i możliwe dla przeciętnego rycerza, którego nie stać było na statek. Na szczęście jego było. Jednak wolał swojego dumnego, czarnego konia.
W końcu pod koniec dnia udało mu się dojechać do stolicy Dorne, gdzie mógł finalnie spocząć w jednej z pobliższych karczm w Mieście Cienia. Jego następne kroki kierowały go jutrzejszego dnia w okolice bazarów, gdzie krzyki handlarzy były bardziej znośne niż w Królewskiej Przystani. Varian umiał docenić otoczenie. Umiał też docenić piękno wytworów. A także dornijskich kobiet. Oglądając się za jedną z urodziwych niewiast, która wyglądała nader kusząco ze swoją oliwkową skórą, wpadł niechcący na inną.
Oh, przepraszam. Nie chciałem wpaść na ciebie. — Trudno mu zawsze było rozpoznać kto jest szlachcicem, a kto nie - dopóki mu o tym ktoś nie powiedział.


Ostatnio zmieniony przez Varian Bar Emmon dnia Wto Lip 16, 2019 10:40 pm, w całości zmieniany 1 raz
Re: Bazary
Sob Lip 06, 2019 11:30 pm Re: Bazary
Gość
avatar
Gość
Dzień rozpoczął się bardzo przyjemnie dla Bahar. Dzieci spędzały czas ze swoimi nauczycielami z tej czy innej dziedziny co dało jej sporo wolnego czasu. Nie musiała się nigdzie śpieszyć przez większość dnia, nie było zaplanowanej żadnej narady, w której chciałaby wziąść udział, a sprawdzenie zdolności bojowej rekrutów można było zostawić na wieczór lub następny dzień. Teraz rozpoczęła dzień od dwugodzinnego treningu walki mieczem, sztyletem i batem. Potem był czas na długą kąpiel w wannie na powierzchni, której unosiły się płatki róż, po której została nasmarowana pachnącymi olejkami przez służbę oraz uczesana w warkocz grubych czarnych włosów, makijaż jednak nałożyła sama, nikt nie potrafił zrobić go tak jak sama chciała i umiała.
Z braku lepszych zajęć postanowiła wybrac się na bazar, może znajdzie coś co przykuje jej oko, lub jakiś prezent dla córek. Oczywiście nie wybrała się tam sama a z jednym z pałacowych strażników, który jednak trzymał się w pewnej odległości, dając jej swobodę oglądania towarów. Oglądała właśnie, złotą bogatą zdobioną zostawę, kiedy poczuła, że ktoś na nią wpada. Obróciła si,e niezwłocznie z niezbyt zadowoloną miną. Szybko okazało się, że mężczyzna nie jest miejscowy - dobrze, że w większości przypadków było to stosunkowo prosto stwierdzić. Bahar uniosła lekko dłoń by powstrzymać pałacowego strażnika, który już gotował się do wyjęcia miecza.
-Nie wyglądasz na miejscowego, ale podejrzewam, że obojętnie skąd pochodzisz to uczą tam, że wpadanie na innych nie jest w zbyt miłym tonie odparła. Po pierwszym rzucie oka można było zobaczyć, że tkanina jej ubioru jest droga, oraz, że ma przy sobie co najmniej miecz i bat.
Re: Bazary
Sob Lip 06, 2019 11:41 pm Re: Bazary
Gość
avatar
Gość
Pierwsze co zawsze wtedy robił Varian to spoglądał na miecz miejscowych ludzi lub strażników. Ten, który akurat był trochę dalej mógł słabiej skończyć zwłaszcza, że mógł trafić w zbyt słabym momencie. Za to miecz przy dornijskiej kobiecie wydawał mu się bardziej zainteresowaniem niżeli zaskoczeniem. W końcu jednak to Dorne, gdzie wszyscy rządzą się równymi prawami. Nie był też u siebie, więc nie za bardzo zależało mu na tworzeniu konfliktów na gruncie mu nie do końca znanym. Trucizny, oliwkowa skóra i legalna poligamia. To wszystko było w Dorne akceptowalne. A raczej dopóki nie przerodziło się w coś zbyt poważnego. W głowie Varianowi grały myśli tylko o tym, aby nie wyjść na zbyt wielkiego durnia jakim mu było być w tym momencie. I oczywiście nietaktowane, jak wskazała kobieta.
Owszem, uczą. Ale nie tylko tego, m'lady. Uczą także, że należy docenić urodę kobiety i towarzyszyć jej, gdy coś zawsze może się wydarzyć. A w sumie... W obu przypadkach się zgodzimy. — Uśmiechnął się do niej rozbrajająco, pragnąc jedynie zauważyć, że byli na targowisku, gdzie stanie w ruchu to idealny cel dla rzezimieszków i małych złodziei. Tak było w Królewskiej Przystani, więc czemu nie miałoby tak działać i tutaj. Varian, jak nakazywał zresztą obyczaj etykiety, pokłonił się delikatnie przed nią. — Ser Varian Bar Emmon. Czy pomimo naszego niecodziennego spotkania, możliwe jest poznać twoje imie, pani? — Zainscenizował dworową kurtuazję. Bardziej dla celu rozluźnienia atmosfery.
Re: Bazary
Nie Lip 07, 2019 12:02 am Re: Bazary
Gość
avatar
Gość
Cóż strażnik tuż przy kobiecie zapewne nie stworzyłby zbyt dobrego wrażenia - a wrażenia jakby ci wyżej urodzeni chcieli się oddzielać od ludu za wszelką cenę dobrze byłoby unikąć. Stąd też strażnik był w pewnej odległości, poza tym nie chciała by przeszkadzał w zakupach.
Tak, Dorne, miejsce gdzie pozycja kobiety była zdecydowanie mocniejsza niż w innych regionach. W głębi duszy Bahar uważała podejście do kobiet w innych regionach Siedmiu Królestw za wręcz barbarzyńskie, nie dzieliła się jednak tym poglądem na głos. Trucizny to czysta śmierć, bez brudzenia sobie rąk - mimo, że Bahar miała kiepskie w nich rozeznanie osobiście to jednak zdecydowanie potrafiła docenić ich urok. No i cóż złego takiego było w poligamii i odrobinie zabawy na boku na przykład z własną płcią? Raczej pozwalało poczuć, że się tak naprawdę żyje.
No i co by nie mówić, na nieznanym sobie gruncie lepiej unikać konfliktów jeśli można, bo nie wiadomo jak to może się skończyć. Chyba mężczyzna miał szczęścia, że żona bratanka księżnej była akurat w dobrym nastroju tego dnia.
-O ile dobrze się orietnuję, wy mężczyźni z północy, komplementujecie tak co drugą dornijską kobietę. Niemniej jednak przyjmuje miłe słowa powiedziała i obserwowała go kiedy ukłonił się lekko. W reakcji na jego słowa uniosła do góry jedną z wypielęgnowanych brwi.
-Ser? Proszę, widzę, że mamy nie byle jakich gości. Moje imię szanowny panie to, Bahar Martell. Ale proszę, gdzież się zagubiła nasza dornijska uprzejmość skinęła na mężczyznę ręką by przeszli kilka straganów, tak by zatrzymali się handlarzu winem.
-Beczułka dornijskiego wina by jednak dobrze rozpocząć tą znajomość? Zgodzisz się ze mną Ser Varian? powiedziała, a handlarz już przygotowywał rzeczoną beczułkę, którą można było wziąść pod pachę.
Re: Bazary
Nie Lip 07, 2019 12:20 am Re: Bazary
Gość
avatar
Gość
Varian pomimo bycia rycerzem zawsze był wychowywany ku cnotom rycerskim. Ubogim pomagać, damy ratować. Bronić niewinnych i przestrzegać kodeksu. W większości czasu udawało mu się przestrzegać go bardzo dobrze. A to, że był z "Północy", bo prawdziwej jej natury nigdy zapewne nie widział, raczej skwitował skromnym uśmiechem, pozwalając sobie w ciszy zerkać na jej zmiany na twarzy. Doprawdy mógłby powiedzieć, że Ci mężczyźni z pewnością ją za często komplementowali i stało się to dla niej codziennością. Wychodzi jej wtedy jeszcze naprzeciw Varian, który nie zachowa kurtuazji i zaprzestanie na poważnej mowie. Cóż to za grzech, cóż to za dziwna charyzma i kultura.
Nie wiem, milady. Nie mam na imię wszyscy, ale ręczę, że jeśli ktoś urazi cię słowami to obowiązkiem rycerza jest zmazać obelgę z honoru damy. Na szczęście nie muszę nikogo karać. O ile przypomnienie o twym pięknie to obelga, bo mogę nie wiedzieć takiej oczywistości. W końcu nie dużo goszczę u was. — Varian pozwolił sobie na to, aby oprzeć rękę o miecz, kiedy dane im było iść na przechadzkę, w trakcie niej udało mu się przy okazji dowiedzieć o tym kim jest piękna dornijka. Martellowie. Siedmiu lubiło płatać figle. — Bardzo dobrze się składa. To właśnie pani jesteś powodem mojej wizyty. — Lekko nagiął prawdę, bo oczywiście został tutaj przysłany z rozkazu Ręki Króla, aby upewnić się czy Martellowie stawią się na turnieju. W końcu nadal byli niepodlegli, a królowi zapewne byłoby na rękę, aby taki plan prędzej czy później się zmienił. Zresztą miał przy sobie list od niego.
Kiedy jednak dostał od niej zaproszenie na podejście do straganu z winami, Varian już rozpatrywał co może się tu dziać. Beczułka dornijskiego wina? Hmm, mogłoby być dobre, ale chyba nie wypadało. — Zgodzę się na przyjęcie bez sprzeciwu twojego prezentu, pani, tylko gdy będę wiedział, że nie napocznę jej samemu. — Przy czym czekał na jej reakcję zanim handlarz zaczął przygotować. Szczególnie zależało mu na grze ich wzroku. Chciał zbadać co kryje się w jej oczach, jakie zamiary. Oczy zwierciadłem duszy.
Re: Bazary
Nie Lip 07, 2019 12:51 am Re: Bazary
Gość
avatar
Gość
Cnoty rycerskie piękna sprawa, ale były chyba raczej na wymarciu w obecnych czasach....może 200 300 lat temu, kto wie. Miła to jednak odmaina spoitkać kogoś kto nie tylko był w czymś wychowanym, ale i starał się podtrzymać tradycję i wcielać w życie to w czym został wychowany. Uwadzę Bahar nie umknęła ta chwila ciszy, stiwerdziła, że mężczyzna nie jest głupi i nie mówi po to by wypełnić ciszę, co dobrze o nim świadczyło. A czy Bahar słyszała dużo komplementów? Zdecydowanie tak, szczególnie od rekrutów, którzy mieli nadzieję, że wtedy podczas treningu zostaną potraktowani bardziej łagodnie. Ich niedoczekanie.
Kolejna jego wypowiedź wywołała drobny uśmiech na ustach Bahar w postaci uniesieniu ich kącików lekko do góry.
-Spokojnie Ser Varianie, wiele tutejszych kobiet jest w stanie zmazać plamę z ich honoru własnymi rękami i Żadna obelga ani afront nie padł z pana strony, Ser. przystanęła przy stoisku i słysząc jego słowa obróciła się do niego całkowicie przodem.
-Ja? Z jakiegoż to powodu? Czyżbym o czymś nie wiedziała? Nie jestem najbardziej decyzyjną osobą w rodzie, pragnę uprzedzić. w jej tonei nie było słychać zainteresowania, było dobrze ukryte, jednak Bahar była zaciekawiona o co takiego może chodzić. Choć chyba wątpiła, żeby to akurat o nią mogło chodzić, a nie o kogoś innego. Z drugiej strony chyba dobrze, że trafiło na nią, bo niektórzy z jej rodziny potrafili być dosyć łatwowierni. A wieści i posłańcy z północy rzadko przynosili coś dobrego dla Dorne. Lepiej było, kiedy Dorne było zostawione same i w spokoju.
A jeśli chodzi o wycyztanie jej reakcji, Bahar zrobiła wszystko by nic poza byciem miłym i uprzejmy nie dało się wyczytać z jej twarzy czy spojrzenia. Dobrze, że zawsze miała mocny makijaż pod i nad oczami, to zawsze trochę rozbijało uwagę tych, którzy starali się wpatrzeć w jej oczy.
-Oczywiście Ser Varianie. Z radością będę panu towarzyszyć. Nie mogę obiecać, że inni członkowie rodziny się stawią, ani, że będzie to uczta, jednak kilka potraw i to wino będzie na nas czekać. W tajemnicy powiem, że część z potraw ze względu na swój koszt na Północy zapewne jest dotępne tylko dla króla, my natomiast spożywamy je często powiedziała uśmiechając się jak na dobrą gospodynię przystało.
Re: Bazary
Nie Lip 07, 2019 2:46 am Re: Bazary
Gość
avatar
Gość
Cnoty rycerskie zawsze są w cenie, owszem. Varian wychowywał się na nich, wręcz pierwszą rzeczą, którą przeczytał z książek to kodeks rycerski, a zaraz potem wysłuchiwał legend i historii o swoim przodku Togarionie, zdobywcy i przebiegłym człowieku, który sprawił, że w pewnym momencie zostało im pozwolenie na osiedlenie się na Haku Masseya i założenie Sharp Point. Można powiedzieć, że był tradycjonalistą, ale czasem złamie swoje zasady. Jest w końcu człowiekiem, a człowiekiem potrafią targać emocje. Po prostu jak każdy jest hipokrytą.
O nie, Varian nie odznaczał się głupotą, po prostu używał tyle głosu i czasu na mówienie ile potrzebowała wprawne ucho słuchacza. Jedni potrzebowali krótkich słówek, inni trochę bardziej kwiecistej przemowy. Więc chyba możliwe jest uzasadnienie, że potrafi dobrać się do każdego w inny sposób. Rozgryźć go. A ona mogła być bardzo ciekawym obiektem. Może się uda, a może nie.
Bez zwątpienia. W końcu Dorne uchodzi za królestwo, które nadal nie ugięło swojego kolana przed smoczym królem. To pewien sposób do dumy, pani. Że nawet w obliczu smoczego żaru, ród Nymeros Martell nie ugnie swojego kolana, chyba, aby tylko ukryć się przed kolejnym ukrytym atakiem na swojego wroga. — Można powiedzieć, że trochę popłynął ze strategią, ale taki już był. Kobiety często mówiły o ubraniach, zdobieniu ciała czy perfumach, a mężczyźni? Wojnach, zwycięstwach, walkach rycerskich, a potem... kobietach. Zawsze wszystko w pewnym momencie schodziło na kobiety, kiedy chwalenie swojego ego się w końcu zużyło. Varian raczej nie miał takiej potrzeby. Swoje słowa udowadniał czynami.
Ty też masz tajemnice, pani. Czy gdybym Ci teraz powiedział swoją, nie zostałbym obdarty z tej ciekawości? Nie wydałbym Ci się zbyt nudny i zbyt powszechny? — Powiedział do niej spokojnie, obserwując nadal jej twarz i mimikę. Co mogło się tlić w jej głowie. Próbował to rozszyfrować. Może spróbuję zatem dowiedzieć się reakcji na słowa. Ciekawe czy jej reakcja będzie taka jak innych kobiet.
Masz bardzo ładne oczy, pani. Kontur dodaje tylko większego uroku. Chociaż musisz to słyszeć nader często... — Trochę zbliżył się bliżej, ale jednak tylko po to, aby zwieść ją i spojrzeć bliżej na dwie butelki dość dobrego wina. Dobrze wiedział jakie będzie. Słodkie i gorzkie. Wystarczyły dla nich obojgu. Kolejne dwie pewnie mógłby ktoś donieść. W ostatnim słowie nachylił się za nią, ale nadal mogła widzieć jego twarz, biorąc za chwilę w koszyku przykrytym jedwabiem cztery butelki wina. Nie wie jeszcze ile czasu spędzi w Dorne. Wślizgnął do dłoni złotą monetę. Wystarczyło.
Czasami zdarza mi się jeść z królewskiego stołu, potrawy zwiezione ze Szczypcowej Wyspy czy dalekiego Myr. Czasem, ale jednak. Chociaż te specjały także mógłbym skosztować. W doborowym towarzystwie.
Re: Bazary
Nie Lip 07, 2019 3:07 am Re: Bazary
Gość
avatar
Gość
Na czym była wychowana Bahar? Na tradycji swojego rodu Yronwood, który był jednym z trzech królewskich rodów Dorne i na konieczności działania nie tyle dla dobra swojego rodu, co dla dobra rodu rządzącego - niesnaski wśród rodów Dorne będa prowadzić tylko do jego osłabienia co niewątpliwie zostanie wykorzystane. W chwili obecnej na przykład to susza była kwestią, na której należało się skupić, a nie na potencjalnych ambicjach poszególnych rodów. Jej ślub przypieczętował związek z rodziną Martell, który uważała za święty, ba sama uważała się za Martella a nie za jedynie żonę Martella.
Czy kolejna wypowiedź mężczyzny stanowiła jedynie sojego rodzaju zaczepkę czy też pułapkę? Czy może mieć to związek z tajemniczym powodem wizyty mężczyzny, jakoby to rzekomo jej szukał? W razie wątpliwości najlepiej uciec się do gładkiego frazesu i to właśnie Bahar postanowiła zrobić.
-Ród Martell robi wszystko by utrzymać dobrobyt mieszkańców Dorne i zapewnić mu pomyślną przyszłość jeżeli mężczyzna uzna ją za głupią po tej wypowiedzi, to jego strata, że nie będzie jej doceniać. I może to kobiety na północy rozmawiały jedynie o takich sprawach, Varian z pewnością nie był dobrze zaznajomiony z dornijskimi kobietami. Nawet jeżeli zdążył już odiwedzić jeden z miejscowych burdeli w trakcie swojego pobytu.
Na kolejne pochlebstwo uśmiechnęła się jedynie, nieco szerzej niż zazwyczaj. Niech pomyśli, że łatwo złapać ją na taki haczyk takie myślenie jedynie uśpi jego czujność. Kiedy się zbliżył, ona nie odstąpiła ani krok, jakby taka bliskość w ogóle jej nie przeszkadzał, nawet kiedy nachylał się by zabrać butelki
-Oh nie, ród Martell p[łaci za gościnę, pozwolenie by gość płacił byłoby wysoce niewskazane powiedziała, a handlarz oddał monetę, strażnik jej towarzyszący wręczył swoją w zamian. Bahar skinęła głową a potem wskazała ręką kierunek do zamku.
-Chodźmy więc. Jest pan gościem z daleka, same pana obyczaje i historie z północy sprawiają, że nigdy nie będzie pan nudnym rozmówcą Ser Varianie. Natomiast ciekawi mnie w czym mogłabym pomóc tak zacnemu rycerzowi, który odbył taką długa i niewątpliwie męczącą podróż.
Re: Bazary
Nie Lip 07, 2019 11:29 am Re: Bazary
Gość
avatar
Gość
Widać było, że Varian zasiewał w swojej rozmówczyni pewne wątpliwości. To było dobre rozwiązanie, jeśli chciał choć na moment obniżyć jej gardę w emocjonalnych zagwozdkach. Faktycznie dzięki temu mógł dowiedzieć się czegoś więcej na temat jej samej. Kobieta jednak dała mu pokaz kunsztu etykiety, aby ukryć pod nimi coś innego. Dobrze, dobrze.
Kobiece sprawy oraz burdel w Dorne? O ile z tymi pierwszymi miał jeszcze możliwość spotkania na żywo, tak burdele w Dorne? Czy nawet ogólnie jakikolwiek burdel — Raczej nie miał okazji. Varian potrafił w jakiś sposób powstrzymać swoje żądze przed wsadzeniem kuśki w "purpurowe wrota" jak to powiedziała zachęcająca go raz kurwa portowa, ale nigdy jakoś nie czuł chęci. Sądził, że wykorzystanie swoich żądzy to tylko zezwierzęcenie się, a tego nigdy nie chciał zrobić. Nie chciał też spłodzić bękarta, którego później skaże na okrutny los noszenia tego brzemienia. Nie, to nie było dla niego. Miał większe ambicje, ale to kiedyś... Jeszcze "nie czas".
Na uśmiech nie zareagował jakoś zbyt śmiało czy pewnie. W końcu wychowywał się w Królewskiej Przystani, a potem w Essos. Dość dobrze potrafił rozpoznać czy ktoś faktycznie uśmiechał się, aby być uradowanym czy jedynie ukryć coś innego. Ale mówiąc szczerze - mało go to obchodziło. Swój mały teścik przeprowadził, a obserwacje zachował dla siebie. Tak było najlepiej. A być może bardziej skusi tym dornijską damę. Bardzo chciał się dowiedzieć co może mu jeszcze powiedzieć. W końcu - co kraj to obyczaj.
Bardziej zainteresuje mnie jakie opowieści może skrywać dom słynnej Nymerii Martell, która swoim urokiem zwiodła księcia Dorne, powodując, że owe miejsce zyskało więcej na urodzie. Którą oczywiście podzielasz moja pani. A w czym pomóc? Sądzę, że póki co odpowiedź "same twoje towarzystwo", pani jest bardziej cenne niż ujawnienie mojej tajemnicy.
Re: Bazary
Nie Lip 07, 2019 11:57 am Re: Bazary
Gość
avatar
Gość
Wątpliwości to chyba za dużo słowo, Bahar raczej uświadomiła sobie, że po prostu nie ma do czynienia z pierwszym lepszy głupkiem z północy, więc trzeba będzie przygotować więcej okrągłych frazesów, które ładnie brzmią, ale nie mówią na dobrą sprawę nic konkretnego.
Cóż z doświadczenia Bahar wynikało, że burdele w Dorne są jednym z pierwszych miejsc, gdzie udaje się gość, niektórzy przyjeżdżają nawet specjalnie po to, nie można się więc dziwić, że spodziewała się, że ten rycerz, mimo zapewnień o honorze nie skierował tam kroków jako jedno z pierwszych miejsc. Z tym bękartem to racja, ale iluż gości z dalekich krain zupełnie się tym nie przejmuje, przecież te kurwy zostaną daleko na południu. I sama Bahar również nie oceniałaby źle kogoś kto odwiedza burdele w pierwszej kolejności.
Bahar również obserwowała jego reakcje - uprzejmość w Dorne nakazywała nieco szersze uśmiechy i cieplejsze gesty niż na południu. Ale to nie oznacza, że nie zastawiali oni swoich pułapek i nie wyciągali oni własnych wniosków.
-Rzekł pan Ser Varian, że to ja jestem powodem tej wizyty, a jednak trzyma pan ową sprawę w tajemnicy. Zwyczaje na północy są chyba dużo bardziej odmienne w porównaniu do Dorne niż do tej pory przypuszczałam rzekła lekko, a z jej ust nie schodził przyjazny uśmiech.
Re: Bazary
Nie Lip 07, 2019 12:17 pm Re: Bazary
Gość
avatar
Gość
Robiąc przechadzkę między straganami wraz z kobietą, Varianowi udzielał się powoli nastrój tego miejsca. Wszystko miało tutaj swój należyty sens, chociaż bazary to zawsze był harmider. Z Lys zawsze było bliżej do Dorne aniżeli do Starego Miasta czy Lannisportu. Ale też warto było zauważyć, że blisko były Stopnie, pełne rojących się piratów. Wciąż gdzieś tam wisiał konflikt z Myr, ale była to tylko mgiełka, która powoli zanikała.
Varian wziął jabłko z pobliskiego stragana i zapłacił srebrną, dla zachęty biznesu, monetą. Czerwony owoc. Mężczyzna zajadał go powoli, biorąc pod uwagę to co mówiła do niego kobieta. W pewnym momencie zaśmiał się cicho pod nosem, acz słyszalnie do jej uszu.
Ludzie z Królewskiej Przystani mają tak samo dużo tajemnic, a może czasem nawet i więcej niż sądzisz, pani. Chociaż przyznam szczerze, że mógłbym spędzić tutaj kilka dni i poznać szerzej obyczaje waszego królestwa.

z/t x2
Re: Bazary
Sponsored content

Skocz do: