Jacinthe Lockwood
Sob Lip 06, 2019 7:25 pm Jacinthe Lockwood
Gość
avatar
Gość



imię i nazwisko
Jacinthe Lockwood

data i miejsce urodzenia
67 rok od Podboju, Krainy Zachodu

miejsce zamieszkania
obecnie Zachód, Lannisport

zajęcie/funkcja w rodzie
rycerz

wyznawana religia
Wiara Siedmiu

stan cywilny
kawaler

Biografia

10 DZIEŃ II KSIĘŻYCA; 98 ROK PO PODBOJU
Przez korony drzew przebijały się promienie porannego słońca. Świt już dawno minął. Jacinthe leżał w łóżku zaplątany w szorstką, lnianą pościel oraz nogę i ramię córki oberżysty. Czuł nieprzyjemne pulsowanie w głowie, skutek wieczornej zabawy w w karczmie. Stęknął, spojrzał na śpiącą obok Gryzeldę i stęknął raz jeszcze. W świetle świec wyglądała zupełnie inaczej niż teraz. Po raz kolejny obiecał sobie, że zacznie stronić od wina, szczególnie podawanego w takich miejscach. Kto wie, czego tam dolewano?
- Gryzeldo! - rozległo się zgłuszone przez drewniane ściany nawoływanie które sprawiło, że Lockwood od razu oprzytomniał. - Gryzeldo?!
Zerwał się jak oparzony ze słomianego materaca. Już wszystko sobie poprzypominał. Rudowłosa kobieta przeciągnęła się zaspana i usiadła. Burza ognistych loków opadła na jej krzywy nos, ramiona i duże piersi. Szybko zreflektowała się słysząc, że ją wołają a Hiacynthe - że dał się zwieść rozchełstanej koszuli a nie modrym oczom.
- Mój ojciec nie może cię tu zobaczyć! - syknęła wystraszona. - Najpierw musisz z nim porozmawiać o ślubie!
- Gryzeldo!
- Oczywiście, że to zrobię - rzucił przez ramię wciągając spodnie, jednocześnie rozglądając się za koszulą. W duchu dziękował sobie, że swoją lekką zbroję zostawił przy koniu, razem z lutnią. Wczoraj nie zdawał sobie sprawy z tego, ile czasu mu to oszczędzi. - Ale teraz nie mogę, muszę pędzić do Wyndhall. Rozkazy króla i honor yy... rycerskiego stanu są ponad wszystko.
Trzeszczenie oznajmiające kroki na schodach przyprawiło Jacinthe o gwałtowniejsze bicie serca. Przyspieszył. Niedbale wcisnął na stopy buty, na plecy zarzucił koszulę.
- Ale wrócisz po mnie? - zapytała z żarliwą nadzieją złożonej obietnicy.
- Gołąbeczko, oczywiście, że wrócę! - szybko nachylił się nad kobietą by złożyć na jej ustach krótki pocałunek i ostatni raz chwycić za dużą, miękką pierś. - Jakem Marcyl Estren - oderwał się od niej i skoczył do okna by przeskoczyć i przez nie. Zapomniał, że sypialenka mieściła się na piętrze, zamachał nogami w powietrzu. Na swoje szczęście wpadł w stos siana, które oberżysta skrupulatnie pozbierał poprzedniego ranka dla koni.
- Gryzeldo, ty leniwa wycierucho!
- Marcylu, twoje miecze! - złapała za oręż leżący na podłodze i rzuciła go za uciekającym kochankiem. Spadły prosto na łapiącą powietrze pierś Lockwooda, który aż na ułamki sekund stracił dech. Nie miał jednak czasu na stękanie. Poderwał się na nogi łapiąc pas z mieczami i biegiem rzucił ku stajniom. Nie miał ochoty stawać oko w oko z potężnym oberżystą. Notabene, ojcem Gryzeldy. Nie bacząc na nic dosiadł swojego wiernego wierzchowca Altivo i w te pędy opuścił zajazd.
- Bądź zdrowa, gołąbeczko! - zdążył jeszcze zawołać pomiędzy wywrzaskiwanymi przez okno obelgami oberżysty i piskami Gryzeldy. Zmierzał do Lannisportu.

20 DZIEŃ I KSIĘŻYCA; 90 ROK PO PODBOJU
Podróż do Braavos dłużyła się bezlitośnie. Miał wrażenie, że na statku spędził co najmniej dwa lata życia. Większość czasu spędzał albo przechylony przez burtę, albo pod pokładem, z wiadrem przy koi. Już po trzech godzinach od wypłynięcia z portu żałował swojej decyzji, jednak za późno było by się wycofać.
Wreszcie statek dobił do portu. Odważył się Lockwood wyjść spod pokładu wcześniej by razem z pozostałymi członkami załogi spojrzeć w górę gdy przepływali pod wielką rzeźbą kolosa.
- Jest bez kutasa - mówił ser Buttercup, który w swym życiu zwiedził kawał świata. Od cholernego Muru po Myr. Większość nie wiedziała czy mu wierzyć, toteż każdy chciał zobaczyć rzecz na własne oczy. I każdy zobaczył.
Samo Braavos okazało się miastem winem, pieczenią i dziwkami płynące. Młody Lockwood nie brał udziału w większości interesów towarzysza podróży, za to chwalił sobie niezmiernie tamtejsze lokale. To właśnie w jednym z nich powstała jego pierwsza ballada, którą to zatytułował "O dziewczynie z różową muszlą". W Braavos nabył także swoją pierwszą lutnię.

15 DZIEŃ II KSIĘŻYCA; 96 ROK PO PODBOJU
Burdele w Królewskiej Przystani były jednymi z jego ulubionych. Pełne egzotycznych kurtyzan o smukłych taliach i dużych oczach. Nawet gdy nie korzystał z ich usług, to właśnie tam lubił spędzić wolny czas.
- Jestem z Essos - odpowiedziała młoda kobieta o oliwkowej cerze. Siedziała przy ławie razem z Jacinthe i Suchym Jerry'm. Suknia z delikatnego, półprzezroczystego i jasnego materiału spływała po jej skrzyżowanych nogach. - Przywieźli mnie tu, gdy miałam dwanaście lat.
- Z Essos... - mruknął Lockwood pocierając dłonią swój równo przycięty zarost. Kobieta miała rozkosznie pełne usta i nieco zbyt wystające kości obojczykowe. - Byłem tam kiedyś - dobrze wiedział, że Suchy Jerry już sobie ostrzy na nią zęby. Nie zamierzał pozostawać w tyle. Znał kilka zwrotów po Valyriańsku i zamierzał się teraz nimi popisać. Nie było ku temu lepszych okazji. Uśmiechnął się więc czarująco. - Nyke emagon quba diarrhoea, skoriot iksos se latrine.*
Kobieta spojrzała na niego zaskoczona a następnie wybuchła perlistym śmiechem. Śmiała się i śmiała mając wrażenie, że mogłaby tak się śmiać bez końca. W końcu jednak przestała.
- Nie mam serca ci odmówić. Za same chęci! - wstała i wyciągnęła ku niemu rękę na znak, by poszedł za nią. Poczuł się dumnym zwycięzcą a dla Jerry'ego pozostała Duża Hilda. Nie bardzo rozumiał, dlaczego dziewczę najpierw zaprowadziło go do wygódki.
Jacinthe do dziś jest przekonany, że pochwalił oczy burdelowej dziewki przyrównując je do najjaśniejszych gwiazd.
*Mam straszną sraczkę, gdzie najbliższa latryna?

Oburęczność nie była umiejętnością, która przyszła sama z siebie, łaskawie pozwalając opanować swoją sztukę do perfekcji. Jacinthe bowiem jest z natury leworęczny. Długie dni, tygodnie, wreszcie nawet lata zajęło mu nauczenie się posługiwać mieczem ręką prawą. Na dzień dzisiejszy umiejętność tę opanował wyśmienicie a podczas walki nie sposób zorientować się, która ze stron jest tą wiodącą. Dwa miecze zawieszone na plecach świadczą fachu Lockwooda nawet bardziej niż przywiązana do siodła lutnia.


20 DZIEŃ I KSIĘŻYCA; 94 ROK PO PODBOJU
W świetle zachodzącego słońca wszystko wygląda inaczej. Cienie wydłużają się wykrzywiając nienaturalnie sylwetki, spojrzenia nabierają innego wyrazu. Szelest liści drzew wydaje się nieść ze sobą opowieść minionego dnia.
Puste pole miało jutro zgęstnieć ludźmi. Ziemia była letnia, niezrodzona od dłuższego czasu deszczem. Miejsce wydawało się przytulne, otoczone z jednej strony lasem. Z drugiej, w oddali, rozciągało się pasmo górskie. Widok z pagórka przedstawiał się malowniczo, toteż przysiadł pod pobliskim drzewem. Szczupłe, długie palce ułożył na chwytni, dociskając struny. Drugą ręką szarpnął struny.

Rahela miała piękne lica,
Każdy żołdak chciał jej cyca.
Była jednak niedostępna,
Wstydziła się swego piętna.
Eagon myślał, że to uszy,
Okazało się, że wszy!


- To wcale nie były wszy - usłyszał gdzieś z boku. Odwrócił się zadzierając do góry głowę. Sewell oparł się ramieniem o pień dębu wpatrując się w dal. Był wyjątkowo rosłym mężczyzną, zarówno wzrostem jak i w barach. Nawet Jacinthe, który uznawany był przez wszystkich za wysokiego zmuszony był spoglądać na Sewella z dołu. - Wszystkich potem po wizycie w Kaprysie swędziały jaja.
- Swędzące jaja mi się nie rymowały - stwierdził Lockwood.- A poza tym, mnie nie.
- Boś jej po mnie nie chędożył! - roześmiał się barczysty. Roześmiał się i Jacintche. Cieszył się, że siedział w tym razem z nim. Widział niejednokrotnie jak kompan siepie przeciwników w bitwach swoim żelaznym toporem i nigdy by nie chciał mieć Sewella za przeciwnika. Życie było mu zbyt miłe. Milczeli znów przez długą chwilę wpatrując się w rozpościerającą się naprzeciw naturę, a towarzyszyły im dźwięki lutni.
- Szkoda to deptać - stwierdził w końcu, zmieniając wygrywaną do tej pory melodię. Ta była mniej skoczna. Sewell wzruszył tylko ramionami. Gdzieś za sobą usłyszeli siarczyste przekleństwo Lefforda. Wdepnął w to, co Swann zostawił w krzakach.

Następny dzień okazał się deszczowy i nie napawający optymizmem. Walczące strony starły się ze sobą jeszcze przed południem. Gdzieś zgubił jeden z mieczy. Porwała go bitewna zawierucha, może utknął gdzieś w ciele jednego z dzikusów z gór. W brudzie, krwi i kroplach deszczu jakie spływały po twarzach ciężko było zobaczyć cokolwiek więcej niż czubek broni przeciwnika. Sylwetkę Sewella ciężko było mimo to przeoczyć. Górował nad wszystkimi wymachując toporem z coraz to większą trudnością, bo i otaczało go coraz to więcej przeciwników. Chciał mu pomóc i nawet zdołał ruszyć w jego stronę gdy został powalony na ziemię. Zdołał przebić dzikiemu wojownikowi krtań tuż po tym, jak ten zbił mu ostrze w bok. Gdy się podniósł, Sewell właśnie upadał na ziemię trafiony czwartą strzałą. Zaklął Jacinthe pod nosem spluwając przy tym krwią. Nieopodal stała łuczniczka, i to właśnie ona posłała piąty, śmiertelny cios. Dopadł ją, choć z nie lada trudnością i przebił na wylot. Nie zamierzał dziś umierać.
Przed zachodem słońca było już po wszystkim. W pobojowisku, gdy zbierali ciała, odnalazł swój zgubiony miecz. Był wbity w błoto.
Och, boże, ten opis był okropny. Dziękuję za uwagę!


Lockwood urodził się w Lannisporcie jako syn jednego z tamtejszych kupców. Do rodzinnego biznesu jednak nigdy nie było mu po drodze. Zaciągnął się do armii, by ostatecznie zostać najemnym rycerzem. Poniosło go więc po Westeros, od Dorne aż za Mur. Na Północ jednak nie ma ochoty wracać.
Muzykę lubił od zawsze, jednak zwykle przygrywał na nie swoich instrumentach. Ojciec nigdy nie inwestował w talenty muzyczne syna uważając je za głupoty. Młody uczył się więc w karczmach, kiedy miał okazję. Pierwszą własną lutnię nabył w Braavos.
W Lanisporcie poza rodzicami zostawił młodszego brata i siostrę. Zjawia się w rodzinnych stronach by ich odwiedzić i sprawdzić, czy Estren nie zbałamucił Róży.
Obecnie służy u Reynów.



Umiejętności

Charyzma 40
Logika 45
Siła 65
Spostrzegawczość 55
Wytrzymałość 70
Zwinność 70

Czytanie i pisanie
Etykieta 10
Oburęczność
Jazda konna 60
Język valyriański 5
Sztuka
- śpiew 40
- gra na lutni 40



Ostatnio zmieniony przez Jacinthe Lockwood dnia Sob Lip 20, 2019 3:07 pm, w całości zmieniany 2 razy
Re: Jacinthe Lockwood
Czw Lip 25, 2019 9:49 pm Re: Jacinthe Lockwood
Admin
Admin
209
Administracja
https://www.w3schools.com/colors/colors_picker.asp
Jacinthe Lockwood


Ekwipunek:
Miecz
Zbroja
Sztylet
Mapa siedmiu królestw
Koń
Przechwycenie listu

Przywileje:

Historia rozliczeń:
Zakupy - 20.07.19 [-690]


Skocz do: