Włócznia
Nie Lip 07, 2019 9:28 am Włócznia
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
Jest największą więżą Słonecznej Włóczni i liczy sobie około czterdzieści sześć metrów wysokości. Jest smukła, zbudowana z piaskowca, zwieńczona pozłacaną włócznią, co dodaje jej kolejnych dziewięciu metrów. Na szczycie wieży mieszczą się cele przeznaczone dla szlachetnie urodzonych więźniów. Wieża posiada okna - tym szersze, im wyżej są położone, jednak kraty skutecznie uniemożliwiają ucieczkę i pozwalają jedynie na podziwianie utraconej wolności.
Re: Włócznia
Sro Lip 17, 2019 4:55 am Re: Włócznia
Gość
avatar
Gość
31 dzień III Księżyca roku 98, druga w nocy...

Ojcze, osądź mój los sprawiedliwie i nie spraw, abym kiedykolwiek zwątpił w twój werdykt. Twoje słowa są moimi myślami, daj mi siłę, abym mógł walczyć o swoją niewinność. Lub... tylko... abym siebie nie zwątpił...
W blasku księżyca, Varian siedział na kolanach skierowany w stronę padającego na jego twarz śnieżnobiałego odbicia. Wiedział, że jedynie co mu teraz pozostało to modlitwa. Kiedy mówił słowa o zwątpieniu, było to fałszem. On już w siebie wątpił. Teraz potrzebował tylko pocieszenia własnego sumienia, przemyślenia tego co się z nim stanie.
Matko, kochasz swoje dzieci i zapewniasz im protekcję. Obdaruj mnie swoim uśmiechem, odpędź ode mnie niemoc. Pozwól mi... przetrwać najtrudniejsze chwile.
Skierował swoją twarz w stronę ziemi. Czuł, że nie zasługiwał nawet na to. Liczył, że księżna Sarella w końcu zawoła o niego, aby stawił się na proces. Chciał w jakiś sposób usprawiedliwić swoje czyny. Czy będzie to jeszcze możliwe. Czy ktoś przyjdzie, powie jego imię i przekaże, że ma wstawić się w sali tronowej i paść przed jej obliczem. Choćby musiał to zrobić, zapewne spróbowałby udobruchać ją jakoś słowami. Póki co ominął wojownika. Zbyt długo go wykorzystywał. Niech odpocznie od jego modlitw.
Kowalu, ty, który tworzysz. Kujący z żelaza, zdobiący zbroje. I ty, który naprawiasz to co zepsute. Napraw to, co uczyniłem. Niech twój młot wyprostuje to co... zniszczyłem.
Tak, naprawa. To on to wszystko zepsuł, zaufał temu, któremu nie powinien. Żył w cholernej Królewskiej Przystani, a dał się nabrać. Był głupcem. Czy więc zasługiwał na przebaczenie w oczach króla. Nie wiedział, nie czuł się na siłach, abym jakkolwiek zacząć myśleć. Czy w ogóle spojrzy w oczy swojego ojca i swoich braci. Czy zostanie mu to przebaczone. W swojej głowie już słyszał ich słowa. To był strach? A może nie wiedział jakiej reakcji oczekiwać. Prosił jedynie o pozostawienie mu rycerstwa.
Starucho... To ty prowadzisz ludzi swoją latarnią. Oświetlasz ich blaskiem mądrości. To właśnie jej mi zabrakło. Spraw więc, abym nie musiał ponownie wątpić w swoje wybory. Pozwól mi podejmować trafne decyzje. Ześlij mi swoje rady...
Tak, to właśnie jej potrzebował. Jej pomocy w uzmysłowieniu jak wielki błąd popełnił. Oraz to, że musi za nie także odpowiedzieć. Jednak jeśli był jakikolwiek sposób na to, aby mógł nie popełniać następnych takich błędów to właśnie jej potrzebował. Niech Starucha da mu siły i mądrość do podejmowania nowych decyzji.
Przez chwilę zastanawiał się... Czy zwrócić się do jeszcze jednego bóstwa. Czy powinien to zrobić. Jednak teraz poczuł się tak samo jak Wędrowiec. Jak wyrzutek. Musiał więc zjednoczyć się chyba z jednym z najtrafniej pasującego do niego aspektu Siedmiu.
Wędrowcze, to ty prowadzisz dusze do zaświatów, zapewniasz im spokojne przejście na tamten teren. Proszę cię, jeśli zginę, chcę... — Tutaj urwał. Nie był gotowy, aby poprosić go o to. Jeszcze nie teraz. Stał się zbyt... miękki. Jednak aspekt o licu śmierci na pewno już wiedział czego pragnął. Ale była być może jeszcze nadzieja.
Strażnik... Strażnik... Czy już wiecie, czy Księżna będzie chciała mnie osobiście przesłuchać w sali tronowej...

Skocz do: