Wielki Donżon
Pon Lip 08, 2019 8:48 pm Wielki Donżon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
Masywny i przestronny, tak nazwać go mogą wszyscy Ci, którzy wejdą do niego za pomocą kamiennego mostu przytwierdzonego do muru. To pierwsze możliwe pomieszczenie do którego każdy gość lub Greyjoy może wejść i niemożliwe jest jego ominięcie. Dzięki niemu można przejść w kierunku Kuchennego Donżonu oraz Krwawego Donżonu. Na końcu długiej, zadymionej Wielkiej Sali znajduje się Tron z Morskiego Kamienia znaleziony według legend przez Pierwszych Ludzi na Starej Wyk, gdzie wcześniej zasiadali na nim Królowie Żelaznych Wysp, a obecnie Greyjoyowie.
Re: Wielki Donżon
Sob Lip 13, 2019 12:13 am Re: Wielki Donżon
Tiengnan Greyjoy
Tiengnan Greyjoy
208
can you tell me the way the story ends?
osiemnaście dni imienia
Delegat Lorda Greyjoya
Królewska Przystań
Żelazne Wyspy
https://fortherealm.forumpolish.com/t241-tiengnan-greyjoy#825
※ JEDEN C.D. ※

Otworzyła drzwi samodzielnie. To nie pałace królewskie, a ona nie była nadąsaną córeczką, która nigdy nie skalała się żadną pracą. Wręcz przeciwnie. Jej dłonie nosiły ślady pracy przy krośnie, miała zgrubienia po linach statków, chociaż nie żeglowała zbyt dobrze; musiała jednak umieć podstawy, mieszkając na Żelaznych Wyspach.
Zasiądźcie — po wielkiej sali poniosło się echo jej głosu. Największy donżon był swoistą salą tronową i biesiadną, choć nie tylko. W tyle majaczył Morski Tron, a większość ław była pusta. Zastawiono jedynie tę najbliżej nich, podając świeży chleb, masło, ryby, jajka oraz gulasz w miskach. Dwie Thrallki kładły na stół dzbany z ale i piwem. Był to prosty posiłek, jaki podawano wszędzie, jednak obfity, aby nikomu nie brakło, lecz nie marnujący jadła.
Re: Wielki Donżon
Sob Lip 13, 2019 7:04 pm Re: Wielki Donżon
Gość
avatar
Gość
Wiele było twierdz na Żelaznych Wyspach. Wiele było też twierdz, które zobaczył Kapitan na świecie. Słoneczna Włócznia, wolne miasta, Koniec Burzy. Wprawdzie rzadko kiedy dane było mu wejść do środka obcych zamków, ale nawet widziane z zewnątrz sprawiały zupełnie inne wrażenie. Pyke z zewnątrz wydawało się zupełnie niepraktyczne. W zasadzie takie też było, jeśli chodzi o życie w nim, ale dla odwiedzających mogło sprawiać imponujące wrażenie. Kamienne wieże opierające się potężnemu żywiołowi były czymś niezwykłym. Nie tak jak często podtapiany Harlaw Hall, które było jak dziurawa łódka rybacka. Pyke... Pyke było swego rodzaju kamiennym okrętem zacumowanym u wyspy. To uczucie, choć zabijane wewnątrz donżonów, to jednak bardzo szybko powracało, gdy wchodziło się na mosty je łączące. Wicher, wąskie i śliskie przejście. Nic tylko zaprzęgnąć wioślarzy, pokołysać i ruszyć w świat.

- Cóż mogę powiedzieć, pani. - powiedział donośnym głosem przez wiatr. Od razu było inaczej niż w pomieszczeniach, gdyż z pierwszym uderzeniem słonego i wilgotnego powietrza zmieniał się z lordowskiego syna w żelaznego kapitana. Służba i towarzysze z pewnością też słyszeli jego odpowiedź, ale cóż się Dagon przejmował? Znał swoją pozycję na wyspach. Był "pupilkiem" lorda Greyjoya, jednoczącym kilka wielkich rodów. Zaszkodzenie Harlawom mogło być przyczyną wojny domowej na wyspach, każdy więc strażnik czy dworzanin zastanowi się, czy doniesie o jego słowach swoim panom. A gdy okaże się, że zostały tylko wyrwane z kontekstu? W każdym razie mógł sobie pozwolić na więcej niż dziewczyna, która de facto była córką jego pana. Nieszczęsny los żelaznych kobiet. - Dajesz temu miejscu tchnienie życia, którego tak brakuje w naszych stronach. - Na pewno mniej przyjemne będą przyszłe audiencje, gdy Tiengnan tu zabraknie. Ale nie im o tym decydować, gdyż wszystko zależy od jej ojca. - Jednak nawet bez twego tchnienia, to miejsce nie może umrzeć. Ono odrodzi się. Twardsze. I silniejsze. - Podkreślał słowa wyznawców Utopionego Boga. Choć dewiza gospodarzy brzmi "My nie siejemy", to każdy pirat archipelagu był siewcą śmierci. A ich pola sięgały wszędzie, gdzie sięgała morska woda. - Tak jak gdybym stracił Kyrę, musiałbym znaleźć nowego kapitana, który ją zastąpi. Zawsze by mi było mało, więc wybrałbym tego, który jest najtwardszy i najsilniejszy. Żaden inny jej nie dorówna. I choć możesz być niedoceniana, to Krakeny odrodzą się na nowo. Tak było, jest i będzie. - nie było jednak dużo do przejścia po kamiennym moście, więc po obsłużeniu drzwi przez drepczącą drobinkę, ponownie znaleźli się w pomieszczeniu.

Wielki donżon. Miejsce, gdzie znajdował się Morski Tron, który był używany przez lorda Greyjoya. Nie zasłużenie. Był tylko podwładnym i mimo dużej autonomii wciąż byli poddanymi Żelaznego Tronu. Choć Harlaw mógł sobie pozwolić na wiele, to nie na skomentowanie tego. Jeszcze nie. Może i gospodarz nie sieje, ale rodzina Dagona wyznawała inną zasadę. Dla nich podbój był ich żniwami. Nie najazdy, nie palone wsie i okręty. Zajęcie ponowne Dorzecza, czy chociażby ponowne zwołanie Wiecu i ukoronowanie króla. Prawowitego króla, który zasiadłby na Tronie jak za dawnych czasów. I choć Żelaźni mogli być silni i niezłomni, to jednak byli nieliczni. A sami nie dadzą rady zająć i utrzymać nawet jednej krainy. Ślepcy widzą tylko zysk i przetrwanie, ale on widział więcej. Widział, jak jego okręty u boku innych toczą bitwy i obalają rody. Na nic to jednak, póki jest tylko kapitanem.

Otrząsnął się z refleksji na temat Tronu, jednak wystarczyło czasu w zapatrzenia się na hipnotyzująco czarną skałę, by jego towarzysze dorównali im kroku. Zawsze to samo. Ten brak respektu do mebla, który był reliktem przeszłości. Żelazne Wyspy są martwe. Ale nie odradzają się na nowo. Ograniczeni piraci.
- Dziękujemy, pani. - powiedział skłaniając głowę do mniejszej dziewczyny, która ich ugościła. Kapitan choć wyższy pozycją na wyspach jak i na morzu od swoich ludzi, to jednak zasiadał razem z nimi. Honory są dla Zielonych Krain, tutaj liczy się, co poczynili. A byli dobrą, wierną załogą. Powierzyłby im życie. Powierzał wiele razy. Byli jego braćmi w równym stopniu, co Quellon i Gavin. Widząc dania sporządzone z lądowych smakołyków, cała czwórka szybko się zabrała do posiłku. Ryba, podstawowy posiłek ludu schodziła najwolniej. Żywili się głównie nimi przez ostatnie kilka miesięcy, więc nie ma się czemu im dziwić.

- Poza wieściami o lady Greyjoy, co jeszcze powinienem wiedzieć? - pominął rozmowę o jej samopoczuciu, pominął też wszelkie zasady zwracania się do wyższej rangi osoby. Gdzieniegdzie mógł stracić za to język albo głowę, lecz nie tutaj. Było jednak coś ożywczego w jego głosie. To nie była ani tępota rębacza, ani standardowa maniera Harlawa. To był głos, który odzwierciedlał idealnie to, za co go ceniono i dzięki czemu osiągnął wszystko, co teraz miał. Jego umysł, który chłoną informacje, który musiał wiedzieć, co go ominęło, co ma do nadrobienia i co się szykuje. Wiedza o tym, o co może poprosić lord Greyjoy, była istotna podczas audiencji. Jeśli się dowie tego teraz, może wiedzieć, o co poprosić. Jakby jeszcze mu brakowało czegoś.

A brakowało. Chociażby Morskiego Tronu.
Re: Wielki Donżon
Nie Lip 14, 2019 5:12 pm Re: Wielki Donżon
Tiengnan Greyjoy
Tiengnan Greyjoy
208
can you tell me the way the story ends?
osiemnaście dni imienia
Delegat Lorda Greyjoya
Królewska Przystań
Żelazne Wyspy
https://fortherealm.forumpolish.com/t241-tiengnan-greyjoy#825
Nie bardzo wiedziała, co odpowiedzieć na trochę zagadkowe słowa kapitana Czarnego Żniwiarza. Nie dziwiło jej to wcale, w końcu nie była nikim wyjątkowo mądrym. Jej umysł był zdolny do pojmowania cyfr, dat, logiczne wysiłki, które męczyły wielu po nocach, nie sprawiały jej żadnego problemu. Wszystko, co miało logikę i sens, herby, tytuły, rachunki, miała w jednym palcu, naturalny talent. Jednak gdy przychodziło do czegoś, co miało więcej warstw, musiała się bardziej postarać. Chociaż była dobrym kłamcą, co zaczęło się od kilku zjedzonych ciastek, a rozciągnęło się dalej, w umiejętność zakrywania wiecznego zawodu. Nic nie było tak, jakby chciała. Zamykała się wtedy i tkała lub sprawdzała księgi rachunkowe.
Czasami też szła pływać, zanurzała się w słonej, lodowatej wodzie. Nie bała się utonąć, czasami nawet celowo wypływała tam, gdzie prądy były silne lub przytrzymywała swoją głowę pod wodą, dłużej niż powinna, czując, jak ściska jej płuca, pragnące kolejnego oddechu, jak ciemnieje jej przed oczami. Nie bała się utonąć. To właśnie tak chciała umrzeć, nie stara, pomarszczona w łożu ani przy porodzie.
Usiadła z nimi, jednak samej nie spożywając posiłku. Od jakiegoś czasu miała w dole żołądka zawiązany supeł, jakby przepowiednię, przerażenie bez powodu, a może nie strach, a oczekiwanie. Sama nie wiedziała.
Czasami, nocą, zakradała się do Wielkiego Donżonu i siadała w pustej sali, na przeciwko Morskiego Tronu. Przyglądała się mu z bliska, kładła głowę na siedzisku, jak na kolanach ukochanego. Dotykała kształtów krakena, które wydawały się sięgać po nią.
Nigdy jednak nie odważyła się zasiąść na nim. To nie było jej marzenie ani jej droga. Jej marzeniem było być tuż przy tym, który jest go godnym. Zamiast tego jednak miała któregoś dnia wypłynąć i możliwie już nigdy nie wrócić.
Maestrowie zapowiadają zimę do końca tego roku, a kruki roznoszą zaproszenia na Turniej z okazji panowania króla. Jaehaerysa. — Imię obecnego władcy wymówiła prawie tak, jakby był jakiś inny król.
Nie zamierzała mówić więcej, niż zapytana, nawet jeśli nosiła w sobie wzajemną sympatię dla Dagona. Zawsze jej mówili, bądź cicho, ciszej, delikatniej. Zrób się głupsza, mniej czytaj, nie myśl tyle o tych węzłach w brzuchu. Nie myśl, jak bardzo boli, gdy mówią, że nie masz się śmiać zbyt głośno, nie mówić zbyt wiele. Mężczyźni tego nie lubią, nie chcą. 
Nikogo nie obchodziły opinie Tiengnan, brzydkie i odważne. Jak ona mogła, ta dziewczynka, podnosić głowę do góry, spotykać ich wzrok, mierzyć się z nim? Ciągle ją pytały septy, gdzie jest jej wstyd, gdy zanurza się w morskie fale bez ubrania. Kto będzie chciał się z tobą ożenić z takim podejściem, z takim wężowym językiem. Żelazna Dziewczyna musiała trzymać spojrzenie w dole, córka lorda musiała trzymać uda ściśnięte. Dziewczynka musiała zniknąć, delikatnie, powoli, z gracją. Jak możesz być czymś więcej.
Re: Wielki Donżon
Pon Lip 15, 2019 6:17 pm Re: Wielki Donżon
Gość
avatar
Gość
Jak to wyglądało przyziemnie i wiejsko, że w pustawej sali przy opustoszałych ławach czterech wojów jadło w towarzystwie kobiety, która nie usługiwała im, ani się do nich nie zalecała. Po prostu towarzyszyła, goszcząc ich, zanim podejmie ich jej ojciec. Mogło to się stać lada chwila, a mogli czekać i kilka dni. Prawie jak małżeństwo Tien, które mogło się zdarzyć w każdej chwili. Właściwie od tego mogła zacząć się ta chwila, od ogłoszenia jej przyszłego małżonka i wysłania jej gdzieś poza Pyke. Może opuszczenie rodowej siedziby, gdzie jest tylko powodem zawodu rodziców, wyjdzie jej na dobre?

- Eh ci maestrzy. Słyszę o zimie za każdym razem, gdy schodzę na ląd. Wzięliby się za zboże, co by plony polepszyć, a nie tylko kraczą. - Tak, maestrzy, choć mieli czasem bardzo przydatne talenty, to jednak nie odstraszało Harlawa od zrównania ich z thrallami co do zajęć. Chociaż gdyby znaleźli rośliny, które lepiej się przyjmą na wyspie. - Mamy masę thralli, ale to nie zmieni nic, jeśli siejemy na skale. Jak przyjdzie śnieg, nie będzie czego zabrać z zielonych krain. Za co zapłacimy żelazem? Za ochłapy pozostawione wieśniakom na brzegu? A oni zamiast zająć się czymś pożytecznym, to tylko pieprzą o swojej zimie. Zima i zima. - Zapił ale swój wywiad. Nie denerwował się, a po prostu narzekał. Może chciał coś zmienić, zaczynając już od maestrów w Żelaznych Twierdzach? Jego ludzie przytakiwali mu burcząc coś przeciw maestrom. - Będę musiał porozmawiać w tej sprawie z twym ojcem, pani. Przemyślimy razem sprawę zimy. Wyspa Harlaw będzie gotowa na jej nadejście. - Zapowiedział, ponownie kłaniając głową w jej stronę. Cóż za niezrównana grzeczność jak na jednego z Żelaznych!

Druga informacja, choć będąca jak najbardziej pozytywną, niezwykle zaskoczyła mężczyznę. Ktoś zaplanował turniej i nie zapomniał o Żelaznych. Pewnie nawet nie spodziewają się, że ktoś z nich przyjdzie w odpowiedzi. W końcu walka na równi może być tylko z innym żelaznym. Świadczy o tym przecież arena na Starej Wyk, która spłynęła już krwią niejednego korsarza. Stawanie w szranki z rycerzykami jest nie w ich stylu i nie w ich tradycji. Ale przecież nie samą walką turnieje żyją. Ale potężni wojownicy byli uznawani nawet przez Wyspiarzy, więc właściwie osoba z tytułem największego wojownika Królestw powinna być też zaaprobowana przez wysłańca Greyjoy'ów.
- Ten turniej... Nie wiesz może, co postanowił o nim pan ojciec? Już długo nikt z naszych nie brał w czymś takim udziału, może czas to zmienić? - Na twarzy Dagona zagościł ponury uśmieszek. Wyspy będą mogły pokazać się z dobrej, cywilizowanej strony. I pokazać też siłę...


Re: Wielki Donżon
Pon Lip 15, 2019 7:27 pm Re: Wielki Donżon
Tiengnan Greyjoy
Tiengnan Greyjoy
208
can you tell me the way the story ends?
osiemnaście dni imienia
Delegat Lorda Greyjoya
Królewska Przystań
Żelazne Wyspy
https://fortherealm.forumpolish.com/t241-tiengnan-greyjoy#825
Większość nie jest nawet mężczyznami, a zgarbiły im się już karki, czego więc więcej oczekiwać? — Tiengnan odniosła się do tradycji Żelaznych Ludzi. Obie płcie musiały wejść w dorosłość przez krew, kobiety przez tę miesięczną, a mężczyźni przelaną, ludzkiej ofiary. Biorąc pod uwagę fakt, że większość maestrów nigdy nie odebrała nikomu życia, przez ten pryzmat, byli starcami o statusie dzieci. Nikim. W przeciwieństwie do większości Westeros, oni bardzo aktywnie praktykowali stare zwyczaje, bez żadnych wyjątków. Może właśnie to sprawiło, że tkwili w śmiertelnym uścisku stagnacji. Nikt nie traktował ich jak królewskiego rodu, na arenie politycznych walk Westeros byli niczym kolejni chorąży, a przecież nie brakło im siły, ich flota była potężna.
Miałam z nim o tym rozmawiać. Wiem tylko, że wysłał podziękowanie, głównie za namową matki, ale nie tam jednoznacznej odpowiedzi. Raczej uniknięcie oskarżeń o potwarz, gdyby nikt z Żelaznych Ludzi się nie pojawił. Chciałabym popłynąć do Królewskiej Przystani w jego imieniu, bo wątpię, aby sam chciał opuścić Pyke.
Podzieliła się z Dagonem swoim pragnieniem. Nic dziwnego, dziewczyna tylko słyszała o wspaniałych miejscach od kolejnych kapitanów, którzy często odznaczali się niezwykłą erudycją, opisując wspaniale Lys, Tyrosh, Dorne. Najdalej była w okolicach Casterly Rock, patrząc na nie z daleka z dziobu statku, nigdy nie brała udziału w żadnym rajdzie, ku swojemu żalowi. Chociaż nie umiała zbytnio walczyć, raczej tyle, aby odwrócić czyjąś uwagę, to chciała się przyglądać, uczestniczyć w tym chociaż mentalnie. Zrobić cokolwiek, zanim skują ją kajdanami małżeństwa.
Re: Wielki Donżon
Wto Lip 16, 2019 2:55 pm Re: Wielki Donżon
Gość
avatar
Gość
Nierozwikłaną zagadką było, dlaczego maestrzy wciąż byli goszczeni w twierdzach Żelaznych, skoro niewiele działali, ale przynajmniej miał kto odbierać i wysyłać kruki. Może nawet przy leczeniu się przydawali, ale żelazne kobiety również zyskiwały w tym biegłość. W sumie skoro wysłannicy z Cytadeli nie byli mężczyznami, to i niemęskie zadania wykonywali.

- Powinniśmy wysłać paru naszych mężczyzn do Starego Miasta, może wróciliby z pożyteczną wiedzą. Część tych, którzy nie mogą wziąć do ręki topora albo nie staną na własnych dwóch nogach, może posiedzieć w księgach. - oprócz piratów są też kasztelani, starcy, kaleki. Ich męskość była w pewien sposób utracona, ale wcześniej ją uzyskali. Wiedzieli też, jakie są wartości potrzebne w domu, więc ich łańcuch składałby się z najważniejszych ogniw.

O maestrach można było gdybać, ale nie rozwiążą tej sprawy. Sprawa turnieju więc istotniejsza w tej chwili mimo tego, że była dość błaha. Zabawa rycerzyków i rozkapryszonych damulek była czymś, co nie pociągało Wyspiarzy, dla których każda wyprawa była wręcz walką o przetrwanie. Jednakże by zmienić tę sytuację, musieli poudawać, że są tacy jak reszta. Grzeczni, trzymający swoje emocje na wodzy i kulturalni. Nie byli tacy i nie będą. Ale dobre wrażenie i chęć do zmian powinna wystarczyć, by inne ludy spojrzały na nich przychylniej. Wizyta w Królewskiej Przystani byłaby idealnym przykładem, że Żelaźni chcą otworzyć się na świat. Nie byli na turnieju od... Czy kiedykolwiek na nim byli? Już wiadomo było, że chciał, by ktoś tam pojechał, a jeśli lord nie chciałby się stawiać osobiście to mógłby się stawić tam Dagon, nie było też przecież po co wysyłać podstarzałego lorda Harlawa.

- Z chęcią bym ci potowarzyszył, pani. Znam wody Wąskiego Morza, zawijałem do wielu tamtejszych portów, byłem nawet w Królewskiej Przystani. Może nawet pani pan ojciec przychylniej popatrzy na sprawę wiedząc, że ruszę jako pani eskorta. - Zresztą, kto miałby tam popłynąć? Bezmózgi kapitan, który rozpocząłby wojnę z Koroną? Póki flota Redwyne'ów nie płonie u brzegów Arbor, nie można zaryzykować czegoś takiego. To musiał być Dagon. Przekonał Żelaznych słowem i umysłem, więc teraz powinien mieć szansę przekonać Koronę do tego, że ród Greyjoy dalej podlega rodowi Targaryenów...

Re: Wielki Donżon
Wto Lip 16, 2019 9:32 pm Re: Wielki Donżon
Tiengnan Greyjoy
Tiengnan Greyjoy
208
can you tell me the way the story ends?
osiemnaście dni imienia
Delegat Lorda Greyjoya
Królewska Przystań
Żelazne Wyspy
https://fortherealm.forumpolish.com/t241-tiengnan-greyjoy#825
Kiedy jedna ze służących przyniosła dodatkowy dzban wina oraz półmisek mięsa i świeżego chleba o chrupiącej skórce, jeszcze ciepłego, wyjętego niedawno z pieca, Tiengnan poprosiła ją o przyniesienie jej kołowrotka i kosza z włóknem morskiego jedwabiu. Nawet, jeśli Greyjoyowie nie wypłyną, zamierzała wysłać prezent dla Króla, odpowiedni na rocznicę.
Szybko inny sługa przyniósł małe urządzenie oraz wiklinę wypełnioną czymś, co wyglądało jak runo owcy, jednakże w kolorze płynnego złota. Zamocowała wrzeciono, stopę położyła na pedale i powolutku zmieniała śliczne kłębki w jeszcze piękniejszą, delikatną nić. Każdy na wyspie znał te tkaniny, choć niewielu je nosiło, przez to, że była wyjątkowo niepraktyczna, delikatna, a zebranie włókien trwało dużo czasu i cierpliwości.
Kołowrotek klekotał rytmicznie, a ona słuchała słów Dagona. Mogli czekać jeden dzień, mogli czekać tygodniami na audiencje ojca. Miał humory, bardziej nawet niż matka, a ta była ciężarna.
Przyklasnęłaby na propozycję dotyczącą maestrów, gdyby nie fakt, że na jej palcu wiła się złota przędza.
Zgadzam się. Ale o tym trzeba rozmawiać z panem ojcem, jeśli masz, panie, jakichś kandydatów. Spodziewam się, że powie, że matka się ma tym zająć, więc byłoby to nam na rękę.
Cała scena była przez jej pracę jeszcze bardziej domowa, było to tak naturalne, bo choć kobiety nie miały praw jak mężczyźni, na wyspach szanowano bardziej każdą pracę i każde życie, bo choć Żelaźni nie siali, nie zbierali, to nie byli próżniakami.
Byłabym rada, aby mieć pewną i znajomą twarz ze sobą.
Zazdrościła trochę Dagonowi jego przygód, choć widać było, że nie pała do wypraw szczególną miłością. Pragnęła oglądać wybrzeża, nowe krainy i słuchać nowych akcentów. Wyrwać się z klatki z soli i kamienia, z żelaza i morskiego jedwabiu.
W swojej wyobraźni była morderczą kobietą ubraną jedynie w sieć rybacką i muszle, z włosami splątanymi wodorostami, chodzącą po plaży, skąpaną w świetle księżyca, krzyczącą razem z falami i mewami o śmierci.
Na prawdę była jedynie dziewczyną.
Na Wyspach jest wiele rzeczy to zrobienia, zawsze było, ale teraz wydaje się jakby ciężej.
Re: Wielki Donżon
Wto Lip 16, 2019 9:41 pm Re: Wielki Donżon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
Synowi Morza i Skał nie w głowie były hołdy składane smoczym królom. Maron Greyjoy miał własne plany i ambicje, lecz posiadał przy tym odrobinę rozsądku i wiedział, że w pojedynkę nie zdziała niczego, mógłby się jedynie ośmieszyć. Gdy czegoś pragnął, musiał to uzyskać, tym razem jednak gwałtem i rozbojem nie mógł tego uczynić. Musiał opracować taktykę, musiał ostudzić własne zapały, by osiągnąć upragniony cel. Czuł się przez to bierny, a bierności nienawidził jak niczego innego na tym świecie, może poza faktem nieposiadania męskiego potomka z prawego łoża. Bierność doprowadzała do frustracji, a porywczy charakter sprawiał, że ostatnimi dniami ciężko było wytrzymać z Lordem Kosiarzem.
Wracał właśnie z komnat małżonki, zniecierpliwiony długim oczekiwaniem na upragnionego syna, gdy doniesiono mu o obecności Dagona Harlawa, oprowadzanego po donżonie przez Tiengnan. Miał nadzieję, że jego córka nie zrobi żadnego głupstwa i nie przyniesie wstydu przed człowiekiem, na którego tak bardzo liczył.
Zastał ich ucztujących i szybko pojął, że stało się coś przeciwnego. Czyżby przędzarce udało się oczarować Harlawa?
Skierował kroki w ich stronę, odpowiadając na pozdrowienia.
- Co sprowadza Cię na Pyke, Dagonie? - wpatrywał się w mężczyznę, córkę obdarzając na moment jedynie krótkim spojrzeniem - Królewskie kruki dotarły także do Ciebie? - zapytał, uśmiechając się zgorzkniale na wspomnienie listu ze stolicy.
Re: Wielki Donżon
Sro Lip 17, 2019 1:12 am Re: Wielki Donżon
Gość
avatar
Gość
Gawęda i ucztowanie przy stole mogłoby trwać w nieskończoność, ale w końcu objawił się przed nimi on. Maron Greyjoy, lord Żelaznych Wysp, zwierzchnik jego ojca, a biorąc pod uwagę tradycje tego ludu, także jego. Dagon w wielu rzeczach nie zgadzał się z tradycjami, czy z postępowaniem innych panów na wyspach, ale jego myśli były świeże i wyjątkowo dla niego niebezpieczne. Kto jednak nie ryzykuje, nie może zyskać. Gdy on i jego ludzie dostrzegli wchodzącego do sali Marona, zerwali się od ław z hałasem metalu. Wyskoczyli wręcz od stołu i klęknęli, oddając hołd panu.

- Wróciłem niedawno ze Stopni i zawitałem do Harlaw Hall, ale niewiele mnie tam czekało. - zaczął od razu, nie bawiąc się w oddawanie hołdów. Byli Żelaznymi, samo klęknięcie i skłonienie głowy powinno wystarczyć - Postanowiłem więc zapytać o wolę lorda Pyke. - jak na kogoś z tak wieloma planami na los wysp, był niezwykle posłuszny. Był nad wyraz cierpliwy - Mój sędziwy ojciec mógł zapomnieć mi powiedzieć o krukach, a pani matka doglądała gospodarstw. Pańska córka jednak zapoznała mnie z wieściami. - Tutaj w końcu dochodził do tego, co wyszło z rozmowy przy posiłku. - Zamiast zaproszenia na turniej mogli by równie dobrze wysłać kruka ze zniewagami, jak to podbili nas sto lat temu. Ale jednak zrobili to i jesteśmy teraz częścią ich królestwa, tak więc się zachowajmy. - Zaczął od krytyki aktualnego stanu Żelaznych, więc musiał szybko przejść do naprawiania tego wszystkiego łechtaniem ego protektora Wysp - Jesteśmy panami na morzach i muszą to sobie przypomnieć. Przy dobrych wiatrach Żelazny człowiek zostanie starszym nad statkami w służbie Korony, a kto lepiej nadaje się na królewskiego doradcę niż sam lord protektor Żelaznych Wysp. - W końcu jednak musiał przejść do pragnień dziewczyny, ale zarazem części, która poza zwykłą gadaniną, była faktycznym pomysłem, którego od niego oczekiwano. - Moją propozycją jest więc wysłać Tiengnan do Królewskiej Przystani, jako kogoś z krwi Krakena. Z tego co pamiętam, podlega jej nawet okręt, "Perła Zachodu". Wraz z nią powinno popłynąć kilku kapitanów reprezentujących nasze większe rody. Z chęcią popłynę reprezentując Harlawów, a na me wezwanie powinny odpowiedzieć rodziny mych sióstr i matki. - Botley'owie, Goodbrother'owie i Blacktyde'owie to potężna siła wśród Żelaznych., choć przydało się coś więcej, przynajmniej jeden ród nie związany najbliższymi więzami z Harlawami - Słyszałem też o Manon Saltcliffe. Jest bardzo niezależna i dowodzi własnym okrętem. Z pewnością dołączy do nas z własnej woli. Jeśli udałoby się przekonać jeszcze Drumm'ów, Tawney'ów i Farwyndów, wszystkie większe wyspy byłyby reprezentowane. Ale nawet bez nich nasze okręty cumujące w porcie stolicy przypomną kto ma morze we krwi... - Zakończył swój plan, zasadzając w umyśle pana kolejną wizję. Im bliżej będą korony, na tym więcej będą mogli sobie pozwolić. Małymi kroczkami więc mogli dojść do dawnej wielkości, którą im tak niedawno odebrano.


Ostatnio zmieniony przez Dagon Harlaw dnia Pią Lip 19, 2019 1:57 pm, w całości zmieniany 1 raz
Re: Wielki Donżon
Sro Lip 17, 2019 8:19 am Re: Wielki Donżon
Tiengnan Greyjoy
Tiengnan Greyjoy
208
can you tell me the way the story ends?
osiemnaście dni imienia
Delegat Lorda Greyjoya
Królewska Przystań
Żelazne Wyspy
https://fortherealm.forumpolish.com/t241-tiengnan-greyjoy#825
Gdy tylko lord Greyjoy pojawił się w zasięgu jej wzroku, odłożyła przędzę na bok, choć w mniejszym zrywie. Po pierwsze, mimo wszystko był to jej ojciec i widywała go w dużo mniej oficjalnych sytuacjach, na przykład, gdy musiała prędko przynieść mu list o czymś ważniejszym, niż turniej, a on śniadał, brał kąpiel czy cokolwiek innego.
Skłoniła się jednak w pas, choć bardzo prosto, bez wygibasów rękoma czy jakichś ozdobników w postaci krzyżowania nóg w odpowiedni sposób. Słyszała, że tak robili na kontynencie, ale nie chciało jej się w to wierzyć. Kto marnuje czas na takie bzdury?
W szóstym księżycu matce mocno zaczęły dokuczać opuchnięte nogi, silne kopnięcia dziecka oraz nawrót mdłości, a mosty Pyke nie sprzyjały w przechadzkach jeśli ktoś człapał jak utuczona kaczka. Tiengnan miała nadzieję, że ojciec jest zadowolony z tego, jak podjęła gościa, choć prawdopodobnie starała się za bardzo. Musiała jeszcze trochę się nauczyć, bo kwestie wyważenia w stosunkach społecznych kulały w jej umiejętnościach. Umiała tylko kłamać.
Przędła dalej, gdy skończyło się oddanie hołdu Lordowi, nie zamierzając próżnować, a jednocześnie wykazując, że jest zainteresowana całą sytuacją oraz gotowość, gdyby czegoś od niej wymagano. Zainteresowała się zwłaszcza, gdy Harlaw zaczął mówić o wyprawie na turniej. Spodziewała się, że pewnie lord będzie chciał też wysłać swojego bratanka, a jednocześnie następce Pyke, mimo, że raczej był solą w oku Kosiarza.
Przędzę, którą tworzyła, zamierzała oddać do najbardziej znamienitych tkaczek na wyspie, aby stworzyły majestatyczną i cudowną tkaninę. Morski Jedwab był bardzo szczególnym rodzajem włókna, bo jak wełna, pochodził od zwierząt, a jednocześnie z morza. Były to nici, które wypuszczały jedne z małż, aby przyczepić się do dna morza.  Włókna mogły być nawet na długość dwóch palców, jeśli muszla była odpowiednio duża. Mimo już brązowo-złotego koloru, morski jedwab osiągnie swoje wieczne piękno, gdy zostanie namoczony soku z cytryny. Wtedy jego kolorystyczne złoto będzie przypominało rzeczywiście jego metalowy odpowiednik.
Tkanina utkana z tego materiału, może być cieńsza nawet od jedwabiu i jest niespotykanie lekka. Niektóre tkaczki zarzekają się, że potrafią stworzyć parę rękawiczek, mieszczących się w połowie łupiny orzecha.
Nie odzywała się.
Re: Wielki Donżon
Czw Lip 18, 2019 11:22 pm Re: Wielki Donżon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
W tym momencie hołdy niespecjalnie go obchodziły; skinął więc głową, gdy je otrzymał, ale równie dobrze mógłby je zbyć machnięciem ręki. Nie zamierzał zajmować miejsca na Tronie z Morskiego Kamienia, jeszcze nie teraz. Wolał uważniej przyjrzeć się swoim rozmówcom.
Docenił fakt, że córka zapoznała gościa z wieściami, dlatego mógł prędko przejść do konkretów; ucieszył się wyraźnie, gdy Dagon zrobił to samo.
- Targaryenowie obsadzili swoimi prawie wszystkie stanowiska, a pozycja starszego nad statkami wcale nie jest nam potrzebna jeśli to naszej floty mają się obawiać - odpowiedział, zamyślając się na moment, nie przypomniał sobie jednak który z potomków króla pełnił wspomnianą funkcję.
Przyjrzał się córce, gdy padło jej imię.
- Co o tym sądzisz? - zapytał, bynajmniej nie dlatego, że cenił sobie jej opinię. Wolał po prostu, by wyruszyła z własnej woli, miast traktować wyjazd jako karę, co mogłoby nieść ze sobą szkodę dla Żelaznych.
Lord Kosiarz podrapał się po brodzie i poświęcił kilka dłuższych sekund na rozmyślania; skłamałby, gdyby nie przyznał, że zastanawiał się nad podobnym rozwiązaniem, lecz jego ambicje sięgały znacznie dalej, dlatego plan Harlawa musiał zostać zmodyfikowany.
- Spróbuj przekonać Saltcliffe, jeśli uważasz, że nie zarżnie nikogo po zejściu na ląd. Nie potrzebujemy jednak reprezentacji wszystkich Wysp, i bez tego dostrzegą naszą potęgę. Potrzebuję części naszej floty tu na miejscu - dodał nieco ściszonym tonem.
Re: Wielki Donżon
Czw Lip 18, 2019 11:31 pm Re: Wielki Donżon
Tiengnan Greyjoy
Tiengnan Greyjoy
208
can you tell me the way the story ends?
osiemnaście dni imienia
Delegat Lorda Greyjoya
Królewska Przystań
Żelazne Wyspy
https://fortherealm.forumpolish.com/t241-tiengnan-greyjoy#825
Honorem będzie płynąć pod banderą Krakena i móc cię reprezentować, Panie Ojcze — odpowiedziała cicho, unosząc pełen szacunku wzrok, nie za wysoko, aby go nie zdenerwować, ale również nie tak nisko, aby uznał to za nonszalanckie podejście. Choć podróż miała się odbyć za jakiś czas, wolała uniknąć ewentualnych skaz na sobie, mogących narazić na szwank jej reputację.
Uważam, że to dobre miejsce na odnalezienie właściwego sojuszu, który przygotuje podłoże do twych następnych planów.
Mówiąc sojusz miała oczywiście na myśli jej małżeństwo, które i tak zawarte byłoby tylko i wyłącznie z korzyścią dla Lorda Greyjoya. Tak mogła mieć chociaż delikatny wpływ na to, kogo zaproponować oraz chociażby poznać tę osobę wcześniej, niż podczas zaślubin. Wiedziała, że nie do niej należy wybór, jednak mogła się rozeznać, kto jest dostatecznie słaby charakterem, a jednocześnie silny w mocy rodu, aby zyskać więcej niż się ofiarowuje.
W końcu to tylko córka.
Re: Wielki Donżon
Pią Lip 19, 2019 3:22 pm Re: Wielki Donżon
Gość
avatar
Gość
Na słowa swojego władcy Dagon się złowieszczo uśmiechnął. "Nikt się nie obawia floty, która już została pokonana. Żeby była faktycznie straszna, musi być jedyna." Nie podzielił się jednak tymi spostrzeżeniami, gdyż mogły zostać obrane za obrazę, a wtedy droga do morza z mostów Pyke mogła nie być zbyt przyjemna. Szybka i w pełni świadoma. Sam tak parę razy kogoś strącił. Ale krew rozlana nie została. Nie złamano prawa Żelaznych Ludzi. Poczekał na wsparcie dziewczyny, która sama podsunęła mu pomysł zabrania jej do Królewskiej Przystani, więc nie wątpił, że zapytana w końcu się odezwie.

Pozostała jeszcze kwestia pozostałych, czyli między innymi Manon. Tak, była porywcza, była kapitanem swojego statku rajdowego i była groźna. Była też kobietą, która teoretycznie nie powinna zajść tak wysoko, nawet będąc rodziną jednego z lordów. Dlaczego Dagonowi wpadła do głowy akurat ona? Każdy ród traktuje wojnę jako zajęcie typowo męskie i choć pojawiają się tam kobiety, to jednak stanowią nieliczne przypadki, oddalone od wysokich stopni wojskowych. Zwyczaje wyznawców Utopionego Boga niewiele obchodziły ludzi w Zielonych Krainach, więc można było im wcisnąć wszystko. Zaciągnięcie kobiet na okręty mogło dać złudzenie, że mogą wystawić prawie dwa razy więcej ludzi niż samych mężczyzn. Coś, czego się nie praktykowało gdzie indziej. Moza poza Dorne, które nie podlegało jurysdykcji Żelaznego Tronu.

- Saltcliffe jest trudna, ale da się ją utrzymać w ryzach. - powiedział pewny swoich możliwości kontroli jej jako swojego podwładnego. Będzie tylko musiał zaznaczyć swoją pozycję, ale Tien na pewno go wesprze. Poza tym, zawsze jest ona. Choć młoda, to jednak córka lorda, a kobieta z kobietą też się może dogadać. Jakkolwiek ciężko nazwać Manon kobietą. - Nikt też nie mówi, że nasza wyprawa będzie jałowa. W końcu popłyniemy przez Stopnie. Po statkach z Essos będzie miała dość zarzynania aż do drogi powrotnej. - Martwiły Dagona jednak plany Syna Morza i Klifów. Jeśli zrobi coś głupiego, to cała ich wyprawa na nic. Trzeba było jednak zapewnić mu wierność, do czasu, aż wymyśli co z nim zrobić. Tiengnan czy Einar mogliby być łatwiejsi do obejścia od niego. W końcu ta dwójka za młodu przesiąknęła Harlawem, więc byliby bardziej wrażliwi na jego sugestie. - Reszta floty Harlaw zostanie pod dowództwem Quellona do waszej dyspozycji, panie. - Młodszy brat także spędził dużo czasu z Dagonem, ucząc się sztuki żeglowania i najazdów, ale także nieszablonowego myślenia. Jest przez to godnym następcą dowództwa floty, a co bardziej istotne, jego lojalność wobec następcy Harlawów była wręcz niezachwiana... Teraz jeszcze pozostało czekać na kolejne życzenia Marona Greyjoya. Między innymi na życzenie oddalenia się, czy powstania z kolana.


Re: Wielki Donżon
Czw Lip 25, 2019 12:23 am Re: Wielki Donżon
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
Rozmyślania o małżeństwie córki nie zajmowały jego myśli bardziej niż oczekiwanie na potomka, przyszłego następcę, swojego dziedzica. Musiał jednak przyznać, że pokora córki ułatwiała wiele w tym względzie.
- Będziesz miała więc niepowtarzalną okazję rozejrzeć się za takowymi sojuszami.
Na myśl o wydaniu jedynej córki za perfumowanego rycerzyka Maron skrzywił się nieznacznie. Korzyści z takiego sojuszu musiałyby być zawrotne, jeśli Kosiarz miał w ogóle rozważyć tę opcję.
Harlaw mówił dalej, a Greyjoy kiwnął w końcu głową.
- A więc Saltcliffe i jej podobni będą twoją odpowiedzialnością. Na Stopniach skupcie się w drodze powrotnej - powierzył mu pieczę nad resztą reputacji Żelaznych Wysp - Einar popłynie z Wami - dodał jeszcze, jak gdyby przyszło mu to na myśl przed momentem.
Nieobecność bratanka w momencie przyjścia na świat upragnionego, lordowskiego syna, była Maronowi bardzo na rękę.
Re: Wielki Donżon
Czw Lip 25, 2019 4:51 pm Re: Wielki Donżon
Tiengnan Greyjoy
Tiengnan Greyjoy
208
can you tell me the way the story ends?
osiemnaście dni imienia
Delegat Lorda Greyjoya
Królewska Przystań
Żelazne Wyspy
https://fortherealm.forumpolish.com/t241-tiengnan-greyjoy#825
Nie wiedziała, jak poruszyć pewien temat z ojcem, nie wiedziała, czy może na tyle ufać Harlawowi, zwłaszcza po tym, co mówił wcześniej. Spojrzała na kapitana Czarnego Żniwiarza kątem oka, jakby chciała powiedzieć niewerbalnie, że pragnie rozmówić się z lordem w cztery oczy. Oczywiście w wielu kwestiach byłaby pewna, że powierzenie swojego życia w ręce Dagona to dobry pomysł, nie miałaby z tym żadnego problemu, ale były kwestie, które niekoniecznie go interesowały lub nie w taki sposób, który byłby korzystny dla Tiengnan.
Skoro uzyskała zgodę ojca na podróż, poczuła się pewniej, chociaż wiedziała, że będzie nad nią ciążyć obecność Einara, znacząco umniejszając jej wartości. Trudno.
Czyje wpływy chciałbyś zdobyć, panie ojcze? — zapytała, zatrzymując kołowrotek. Zdjęła nić z wrzeciona, zaczepiła motek tak, aby się nie rozwinął i nie poplątał po czym zaczęła od początku, z nowymi włóknami. W przeciwieństwie do ojca widziała wartość w paniczykowatym mężu, którego można uformować na własną modłę, zmienić miałkie błoto w twardą stal, całkowicie pod wpływami Żelaznych.
Re: Wielki Donżon
Sob Sie 03, 2019 4:05 pm Re: Wielki Donżon
Gość
avatar
Gość
Tak więc dzieje się. Namówił lorda na wysłanie niewielkiej delegacji do Królewskiej Przystani. Będzie miał szansę, by wykazać raz jeszcze swoją lojalność i zdolności umysłu. Był żmiją jak na kapitanów floty Żelaznych Wysp, więc powinien doskonale się sprawdzić w Królewskiej Przystani, stolicy żmij. Dagon jednak z węży bardziej był wężem morskim. Mimo zawiłości, był potężny, a nie jadowity. Potrafił otoczyć i zgnieść przeciwnika, a miał tylko jedno ciało, jeden okręt. Zadowolony też był z towarzystwa Einara. Wiedział, że różni się od swojego stryja, przez co mogą tam faktycznie coś zdziałać i pokażą się z dobrej strony. Mimo całego szacunku do lorda Marona, Dagon miał go za człowieka słabo ucywilizowanego. Zbytnio przestrzegającego zasady Starej Drogi i martwiło go to, bo wszyscy Żelaźni Ludzie byli odbierani przez pryzmat działań ogółu kapitanów, a nad tym wszystkim miał pieczę on. Kosiarz z Pyke. A zorganizowanie podwładnych tak, żeby nie robili co chcą, było wręcz niemożliwym zadaniem i zbyt trudnym dla jednego człowieka.

Dagona ciekawiło też, co to za plan ma się wydarzyć tu, na miejscu, że lord potrzebuje floty, a nie potrzebuje wręcz lidera Harlawów, czy nawet własnego bratanka. Co prawda jeśli narodzi się dziedzic Pyke, to może zlikwidowanie wracającej z Królewskiej Przystani floty byłoby nawet wygodne. Nie dałoby też szansy na umówienie się Einara na pucz przeciw lordowi za wyznaczenie innego następcy, gdyż przyszedłby na gotowe, gdzie nowe dziecię zostałoby namaszczone następcą i uznane przez Wyspiarzy.
- Tak jest, panie. - potwierdził szybką i zdecydowaną odpowiedź. Spojrzała na niego Tien, która próbowała go wyprosić, ale na odejście należało się pozwolenie jej ojca. Inaczej byłoby dziwnie. Na przykład mógł chcieć zażądać od niego jeszcze czegoś, a on wychodząc sprzeciwiałby się jego woli i zaufanie momentalnie naruszone. Teraz pozostało tylko załatwić ostatnie kwestie, zanim powiadomi okręt o następnej trasie...
Re: Wielki Donżon
Sponsored content

Skocz do: