Królewski Las
Czw Lip 11, 2019 12:38 am Królewski Las
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
Najbardziej znany las znajdujący się na granicach Krain Korony oraz Burzy. Ciągnie się hektarami, a po jego środku przebiega, a jakże by inaczej, Królewski Szlak. Jest to zarówno teren polowań urządzanych przez Targaryenów. I co nie stanowi problemu, jest także przeznaczony obszar dla osób postronnych. Zdarza się, że wędrowcy podróżujący przez las mogą natrafić na prosty lud żyjący w założonych przez nich wioskach. Ci zajmują się pszczelarstwem i innymi leśnymi sposobami na przetrwanie.
Re: Królewski Las
Czw Lip 11, 2019 1:16 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Połowa III księżyca, I kwartał, rok 98 po lądowaniu

Słońce znajdowało się w zenicie, gdy mniejsza grupa możnych wraz z świtą przekroczyła granicę między Włościami Korony a Ziemiami Burzy. Cały las wiedział już o ich obecności; ujadanie ogarów, rozmowy i śpiewy, tętent kopyt na wydeptanej drodze - wszystkie te dźwięki niosły się po Kingswood, odstraszając płochliwą, a przyciągając ciekawską faunę. Pogoda zapowiadała się doprawdy wspaniale, podobnie jak i łowy. 
Młody Sokół pamiętał już swoje wyprawy do tego lasu. Po ślubie jego ciotki i księcia Viserysa na polowanie wyruszył gigantyczny smoczy orszak połączony z błękitną rzeką flag Arrynów. Tego dnia ziejące ogniem bestie pozostały w Smoczej Jamie, zaś ich jeźdźcy dosiadali koni. Wydawali się wtedy bardzo podobni do pozostałych, odróżniały ich tylko cechy wyglądu. Z drugiej strony Endamien nie byłby w stanie powiedzieć, czy ktoś jest Targaryenem, Velaryonem czy Watersem, gdyby nie rodowe znaki wszyte w bogato zdobione wamsy. Zachowywali się też zupełnie jak ludzie, a nie bohaterowie opowieści. Ich strzały i bełty trafiały w drzewa, trawę i piach, a na koniach poruszali się bardziej niezgrabnie niż większość lordowskiej świty. W końcu dosiadali smoków, ale gdy one znikały, ulatywał też nimb chwały i odmienności. Zostawało jedynie piękno. 
Tamtego dnia Ważce udało się złapać parę królików, a Endamien zadał jeden z ostatecznych ciosów dzikowi, który następnie stał się daniem głównym na wieczornej uczcie. Potężnego odyńca zamordował jednak jakiś młody Velaryon, którego imienia Arryn teraz nie pamiętał, ale widział go już w Czerwonej Twierdzy przywdziewającego białą zbroję. Wtedy był to zaledwie chłystek o valyriańskiej urodzie, teraz jednak stał się mężczyzną, którego twarz nabrała pewnej dozy surowości. 
- Ciekaw jestem - myślał Endamien - jak wypadnie w turnieju.
Kiedy wrócił pół księżyca temu, aby oprócz wzięcia udziału w turnieju, dotrzymać towarzystwa ciotce, Królewska Przystań wydawała mu się być jeszcze bardziej nieprzyjemnym miejscem niż wcześniej. Możliwe, że wcześniejsze zafascynowanie nowym miejscem zatarło młodszemu o kilka lat Arrynowi obraz tego miasta. Bo jeśli Gulltown śmierdziało rybami i tanimi perfumami z krain za morzem, to Królewska Przystań o perfumach mogła jedynie pomarzyć. Czerwona Twierdza zaś, choć przed wielu laty była dla niego wzorem niesamowitej konstrukcji i architektury, przy kolejnym spotkaniu bladła przy Orlim Gnieździe, którego wieże i wnętrza, choć bardziej surowe, pokazywały unikatowość niezdobytego nigdy zamku. Endamien śmiał się w myślach, że to chyba wynik starzenia i upadku ideałów. To, co kiedyś wydawało mu się niesamowite, opowieści o Aegonie Zdobywcy i jego siostrach, o Valyrii, o dzielnych rycerzach z Włości Korony, wszystko zdawało się szarzeć wraz z upływem lat. Tylko smoki wciąż pozostawały tak samo majestatyczne i przerażające. 

Jeden z ogarów wydał z siebie stłumiony skowyt i wyrwał do przodu, inne zaś psy pobiegły za nim. Psiarczyk z Księżycowych Bram, Robar, popędził swojego kuca. Górski konik, mimo krótkich nóg, był szybszy od wielu wspaniałych rumaków. Endamien żałował, że tym razem nie mógł posłać Ważki, ale polowanie z sokołami, przy asyście Alys i królewskich sokolników miało odbyć się po turnieju. Teraz każdy z uczestników narażony był na kontuzje - wystarczyło niefortunnie spaść z konia i cały wyjazd okazałby się tylko pięknym snem. Trzcina niespokojnie czekała na swoją kolej do galopu, Młody Sokół podtrzymywał ją jednak przed nagłym skokiem, by swoim zachowaniem nie uruchomiła przedwcześnie pozostałych koni. W końcu jednak Robar zadął w róg i można było ruszać. 
Endamien zboczył z trasy, prowadząc Trzcinę na niewysoką skarpę znajdującą się nad niewielką polaną pośrodku lasu. Psy właśnie szarpały się z młodym odyńcem, który, wystraszony, kompletnie nie wiedział, co robić. Arryn z uwagą obserwował pozostałych uczestników polowania, których zebrał podczas wczorajszej wieczerzy w Czerwonej Twierdzy. Całe Westeros przybyło, by uczcić jubileusz króla. Najznamienitsi mężowie, z którymi jeszcze nigdy nie skrzyżował mieczy i kopii. Ciekaw był ogromnie, jak to się rozwinie.


Ostatnio zmieniony przez Endamien Arryn dnia Pią Lip 12, 2019 9:36 am, w całości zmieniany 1 raz
Re: Królewski Las
Czw Lip 11, 2019 2:20 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Turniej się zbliżał jednak Moritius przybył nieco szybciej w końcu podróżowanie na ostatnią chwilę z północy było dość nierozważne. Przez ciąg wydarzeń trafił tutaj, na polowanie. Wszyscy dookoła byli dość wystrojeni, zupełnie jakby miała być to jakaś uczta. Glover nie przypuszczał że to normalne polowanie, to nie miało sensu, tu chodziło bardziej o pogoń za zwierzyną i chęć pokazania siebie niż o zwykłe upolowanie posiłku. Sam nie wyglądał lepiej też był wystrojony w zbroję z mieczem przy pasie, z wyszytymi symbolami rodziny. Spoglądał on z spokojnie na to co działo się w tym lesie, jadąc raczej z resztą. Nieco udając ekscytację. Myślami był gdzieś dalej. - Co ja tutaj robię... Ciekawe co w tym czasie dzieje się w Wollfswood. - Z zamyślaniami tak to już jest że zwyczajniej łatwiej o błąd czy też jakieś zagapienie. Sprawiło to że Moritius oddzielił się nieco od głównej gromadki. Miał nadzieję że ta banda szlachetnie urodzonych nie weźmie go za jakiegoś żelaznego niedźwiedzia. Wówczas wydawało mu się że dostrzegł jakiegoś rycerza, który wydawał się poza lasem.
- A tam się podziali. - Pomyślał i powoli kierował swojego konia w jego kierunku. Wyjeżdżając z lasu dostrzegł niewysoką skarpę która dość skutecznie zatrzymała konia. Wydawało się że ten nie chciał ryzykować jakiegokolwiek stoczenia. Sam Moritius widząc że będzie musiał to objechać postanowił zagadać do rycerza, w końcu tak jakoś głupio by było przejechać obok w milczeniu. Zatrzymał więc konia i powiedział.
- Witam... - Popatrzył na oznakowanie przez chwilkę. - Ser Arynie, jak tam łowy? -
Samemu po chwili zaczynając wyciągać pewien przedmiot zwany mitrijskim okiem aby lepiej dostrzec co tam jest w okolicy. Co do uzbrojenia nie był jakoś najlepiej przygotowany na polowanie i to było widać ani łuku ani włóczni, w końcu przyjechał bardziej na obchody, ba nawet rycerzem nie był. To jednak były detale, teraz zwyczajnie próbował się maskować w obcym dla niego środowisku. Udawać że wie co robi.
Re: Królewski Las
Czw Lip 11, 2019 3:17 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Wczorajszy wieczór był przełomowy dla wielu wątków które chciał rozwinąć młodzieniec. Na rękę mu było pójście na polowanie wraz z dobrze aspirującym rycerzem z Doliny, ser Endamien Arryn. Oakheart pomimo iż nie powinien przekazał wszystkie te wieści młodej Mirze, której oczy błyszczały i iskrzyły na sam dźwięk słowa polowanie. Młodzieniec musiał liczyć się z pewnymi konsekwencjami a także reperkusjami jeśli którykolwiek z tutaj zebranych wygada się na dworze królewskim, że młody Oakheart postanowił zabrać na polowanie Lady Baratheon. Z drugiej strony dziewczyna od zawsze przejawiała skłonności do tego, że buszowała właśnie po lesie, przebywała czas z łowczymi oraz rycerzami niż na samym dworze. Lord Baratheon powinien być wyrozumiały w tej kwestii, jeśli udało mu się poznać dobrze swą córkę. Nawet jeśli nie sam Lord, to jego żona która dbała o swoje dzieci i były ich oczkiem w głowie. Zarówno Mirabelle jak i Ori. Gdy nikt nie widział ani nie słyszał dwójka wysoko urodzonych wymknęła się z Czerwonej Twierdzy, na miejsce spotkania w którym byli umówieni z resztą osób. Młodzieniec spakował odpowiednik ekwipunek na polowanie, liczył również Ser Arryn odpowiednio się przygotuje na polowanie. Jeden koń i dwójka ludzi. Zaprosił Mirę aby ta wraz z nim ruszyła. - Polowanie odbędzie się w Królewskim Lesie. Te tereny powinny być Ci dobrze znane. Powiedział w uśmiechem na twarzy i wyruszyli na polowanie. Liczył że Orlaith Baratheon oraz reszta towarzystwa dotrzyma tajemnicy.
Po jakimś czasie znaleźli się w w Królewskim Lesie. W miejscu w którym umówili się wraz z resztą towarzyszy. Młodzieniec przywiązał konia do jednego z drzew. Tak aby móc go odebrać gdy będą wracali z polowania. Nie miał zamiaru integrować w przebieg polowania a brać w nim po prostu czynny udział. Pozwolił Ser Arrynowi kierować całym polowanie ponieważ to właśnie z jego inicjatywy ruszyli na polowanie.
- O to samo chciałem zapytać. Jak tam Łowy? Oznajmił mężczyzna dołączając do grupy wraz z Mirą. Przygotowując swój ekwipunek do polowania. Chciał się pokazać z jak najlepszej strony.
- Ser Endamien, zamierasz wystartować w nadchodzącym turnieju? Zapytał patrząc na poczynania oraz jak przebiega polowanie przez tutaj zebranych.
Re: Królewski Las
Czw Lip 11, 2019 3:44 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Tego dnia nie mogła się doczekać. Już dzień prędzej chodziła jak na szpilkach, nie mogła znaleźć dla siebie miejsca i skupić się na niczym co powinna. A szczerze...powinna na wielu rzeczach. Nie mniej, nie czekając zbytnio i nie bawiąc się w "zgadnij co mam pod peleryną" powoli zaczynała szykować wszystko na polowanie. Niestety tymczasowo nie posiadała konia. Była bardzo wybredną "damą" więc wybór odpowiedniego konia dla niej był naprawdę trudny. Zastanawiała się nad wyborem szlachetnokrwistego, ale obecnie nie miała czasu na to by skupić się na ocenie zwierzyny. Turniej był za progiem, a siostra i matka wiecznie nad nią wisiały uważając, że powinna się bardziej przyłożyć do odpowiedniego zachowania bo jak twierdziły "jeśli chcesz to potrafisz". Owszem, gdyby chciała potrafiłaby być prawdziwą damą. Ale nie lubiła udawać kogoś kim nie jest. Może, małe zmiany owszem ale udawać dla kogoś...nie potrafiła od tak. Czułaby się po prostu nieswojo. Nikt na razie nie zdobył jej serca do takiego stopnia by przełamała swoje postanowienia. Nawet rodzina, którą kochała ponad wszystko. Gdy otrzymała informację kto ma być na polowaniu skrzywiła się nieco. Pięknie...będzie miała ciężkie przejście nie ma co...sami Lordowie...obawiała się by nie było jej wuja. Brata matki inaczej wszystko ległoby w gruzach. No ale...nadzieja umiera ostatnia prawda? Nic więc dziwnego, że mimo wieści jakie dostała postanowiła się nie poddawać. W końcu tylko tchórze rezygnują i się poddają. Ona była Baraethon. Nie poddawała się i nie tchórzyła. Na umówiony czas pojawiła się punktualnie ubrana jak zwykle w strój chłopięcy a nie damską suknię. Jedynie co ją odróżniało to przeklęte włosy, których nie miała sumienia ściąć. Więc po prostu pozostawały odpowiednio upięte a cała postura zakryta pod peleryną.
- Są bardzo dobrze znane.
Przyznała siedząc tuż za Michaelem i obejmując go w pasie. Musiała przyznać, że z pozoru nie wydawał się tak umięśniony jak teraz. Czuła pod palcami każdy mięsień mężczyzny wtulając się w jego plecy z niewinnym uśmiechem.
- Nie dziwię się, że damy na Ciebie tak spoglądają. Toż masz tego mięcha pod skórą jak nigdy.
Zaśmiała się cicho oczywiście miała na myśli mięśnie, bo Michael nie był otyły broń Boże! Więc no nic dziwnego, że mając okazję do darmowego macanka męskiego ciała wykorzystała nieco okazji by odgryźć się mu tym samym za to jak zachował się przy jej siostrze. Nie znosiła gdy ktoś ją upominał. No ale, obecnie musiała być grzeczną panną siedzącą tuż za plecami przystojnego rycerza by czasem nie przyszło jej do Czerwonej Twierdzy wracać pieszo. No ostatecznie by wróciła do zamku. Daleko nie miała! Nim Michael zsiadł z konia, Mira już stała poprawiając kaptur na głowie. Nie będzie się odzywać jeśli nie będzie takiej konieczności. Nutka tajemniczości jeśli uda się jej ukryć tożsamość na tyle, na ile to możliwe. Ruszyła tuż za Miachelem gładząc jeszcze na odchodne konia. Sama ze sobą zabrała łuk, treningi łucznictwa miała za sobą, więc pozostawało jedynie mieć nadzieję, że coś trafi.
Re: Królewski Las
Czw Lip 11, 2019 5:00 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Trzcina zarżała cicho i położyła po sobie uszy, słysząc pisk młodego dzika. Niby tyle lat jeździła już z Endamienem na polowania, a mimo to ten moment wydawał jej się straszny, tym bardziej, że zza niej wyskoczyły dwa, a nawet trzy inne konie. Arryn ze spokojem obserwował całe zajście. Robar zdawał się całkiem nieźle sobie radzić, nie było więc potrzeby interwencji. 
- Psy drażnią dzika. Czuję się, jakbym obserwował oblężenie Crakehall - rzucił, unosząc kącik ust w uśmiechu. Gdyby tylko zdawał sobie sprawę, że takie żarciki w dodatku z winem za dokładnie dwieście lat pewnemu władcy sprawią dużo cierpienia i doprowadzą go do stanu grobowego. Z dzikami nigdy nie należało żartować. 
- Drodzy panowie, zechcecie podjechać na dół? - zaproponował. Uważnie przyjrzał się teraz swoim towarzyszom. Na piersi pierwszego z nich dostrzegł żelazną pięść, drugi zaś dębowe liście. Był też chło... moment, to nie był chłopiec. Endamien uśmiechnął się na samą myśl. Jego kuzynki zazwyczaj jedynie obserwowały polowania z oddali lub w ogóle w nich nie uczestniczyły. Inna była jedynie Alys Stone, sokolniczka, bękarcia kuzynka. Ona jednak miała do tego większe prawo niż młode panny na wydaniu. Ich lica miały pozostać piękne, a ręce delikatne, trudno więc było uzyskać ten efekt nie zamykając panien w wieżach, gdzie ich głównym zajęciem były nauki etykiety, tańca, śpiewu i szydełkowania. Kim była więc ta młoda, ruda pannica? Żona Oakhearta? Jego siostra? Gdyby był trochę lepiej przygotowany ze stosunków rodzinnych, pewnie w spokoju zgadłby, z kim na do czynienia.
- Ach, turnieju? - odparł, zastanawiając się przez moment. - Oczywiście, najpewniej tylko w jednej konkurencji, bo kopie są moją mocną stroną, ale kto wie, kto wie... A panowie?
Endamien zjeżdżał powoli na dół, prowadząc Trzcinę tak spokojnie, jak tylko się dało. Robar świetnie sobie radził, a Arryn wiedział, że jego udział w aktualnym polowaniu będzie raczej minimalny. Nie chciał narazić się na kontuzję tuż przed samym turniejem. Miał przygotowane trzy krótkie lance do drażnienia i wykrwawiania zwierzęcia, ale zdawał sobie sprawę z tego, że tym razem nie będzie mógł podejść zbyt blisko. 
Knur, widząc nadjeżdżających ludzi, przeraził się jeszcze bardziej i ostrzej zaczął pogrywać z psami. Jeden rzucił się na jego grzbiet, ale już kolejny został odrzucony przez świńskie kły. Krew ogarów i dzika mieszała się ze sobą na zielonej, soczystej trawie. Rozrywka musiała trwać.
Re: Królewski Las
Czw Lip 11, 2019 5:33 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Glover lekko zaśmiał się na żart, oby żaden z Crakehall nie słyszał, jeszcze by się obraził. Choć niewiele mijało się to z prawdą, w końcu było to istne zaszczucie zwierzyny którą chcieli upolować. Mimo to było to na swój sposób pouczające. W końcu Męczyli dzika na tyle że nie był on już zagrożeniem, a goniąc go mogli śledzić jego poczynania. Takie wnioski wyciągał obserwując pogoń przez mitrijskie oko. Wydawało mu się że jest spostrzegawczy, jednak bardzo szybko dołączyła do nich jeszcze dwójka, w tym dziewczyna. Zadziwiło to Moritiusa nie spodziewał się kobiety tutaj, choć co mu do tego, w każdym razie lekko się ukłonił coby przywitać się i nie wtrącać w rozmowę. Jednak bez przesady w końcu nie chciał spaść z konia. Następnie dość szybko odpowiedział na pytanie Aryna.
- Można by i ruszyć w dół dołączyć do polowania. -
Popatrzył na resztę zebranych nad skarpą. Mając jakieś dziwne wrażenie że się na to nie zanosi, skądś kojarzył ten liściasty herb. Rozmyślał przez chwilę. - Co to był za herb ktoś z królewskiej przystani, nie. Może z Reech, tak to gdzieś stamtąd, a dobra te liście przecież to dąb. To Oakheart. - Z rozmyślania wyciągnął go Aryn pytając czy weźmie udział w turnieju. Na co odpowiedział z nutą wątpliwości.
- Formalnie nie jestem rycerzem, przynajmniej z tego co mi wiadomo, więc raczej nie powinienem brać udziału w turnieju, choć brzmi to jak ciekawa rozrywka. Gdybym mógł to pewnie wziął bym udział. -
Niby był z rodziny Gloverów, to jednak nie znaczyło że był z automatu rycerzem, do tego spora część rodów z północy nie była typowo lordowskimi z nadania. Było to nieco zawiłe prawnie. Zwyczajnie królowie rzadko zaglądali na północ, stąd zawiłości. A i ludzie mieli tam inne priorytety. Takie jak zima. Choć ojciec Moritiusa chyba miał go dość że aż wygnał na te uroczystości.
Re: Królewski Las
Czw Lip 11, 2019 6:25 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Podczas podróży Mira komplementowała Micheal'a. Podobało jej się jego ciało. Mira nie miała urody swojej siostry lecz nadrabiała swoim charakterem. Uroda przemija zaś charakter pozostaje nie zmienny, oboje mieli bardzo dużo cech wspólnych, więc może faktycznie dlatego oboje się tak dobrze ze sobą dogadywali. - Dziękuję, schlebiasz mi Mirabello. Odpowiedział zanim jeszcze dojechali na miejsce. Na jego twarzy pojawił się uśmiech lecz dziewczyna nie mogła go dostrzec. Młodzieniec zabrał se sobą potrzeby ekwipunek, a nie było tego zbyt wiele. Jedna dobrze przygotowana włócznia oraz bukłak z winem pochodzącym z Reach. Nic specjalnego. - Oczywiście, że tak Ser Arrynie. Chętnie spróbuję swoich sił w walce z tobą na kopie. Odpowiedział dość pewnie młodzieniec. Oakheart czuł się niezwykle pewnie w swoich słowach. Turniej był idealną okazją aby pokazać lata praktyki względem treningów. Towarzyszył im także przybysz z północy a mianowicie przedstawiciel rodu Glover. Młodzieniec nie wiele pamiętał z ksiąg które mu przedstawiono mu gdy szkolił się na kasztelana Starego Dębu, lecz ten herb nie można było nie zapamiętać. - Każdy rycerz może pasować kogoś na innego rycerza według prawa rycerskiego. Musisz wykazać się honorowością a także swymi czynami. Odpowiedział Oakheart sięgając do niewielkiego bukłaku po łyk wina. Nie wiedział czy rozpijanie najmłodszej córy Lorda Burzy było odpowiednim pomysłem, więc nie zaproponował jej wina. Jeśli będzie chciała to sama o nie poprosi. Młodzieniec patrzył się jak ogary oraz dziki prowadząc nie równą batalię między sobą. Najważniejszy był również czynnik ludzki, wtedy zwierzyna miała by może jakieś szansę wygrać. Krew pryskała w jedną jak i drugą stronę. - Mam nadzieję że na tej jednej zwierzynie nie skończy się nasze polowanie. Powiedział dumny rycerz. Biorąc włócznie w dłoń. Chciał być pewien że trafi, ale na razie jeszcze nie rzucał.
Re: Królewski Las
Czw Lip 11, 2019 6:39 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Mirabelle naprawdę była rozbzikaną panną, która potrafiła się zachować gdy miała ku temu powód, czy też znalazł się ktoś, kto by ją utemperował. Niestety jak widać nikt taki się nie pojawił a Panna Baraethon była coraz pewniejsza siebie. Pewna i dumna. Na słowa Michaela uśmiechnęła się pod nosem.
Na szczęście nie wszyscy się zorientowali kim była, a jedynie domyślali, chociaż czy pewność ich nie przekonywała? Po części zapewne jedynie dziedzica Glover, który lekko skłonił się Mirabelle. W końcu nie pozostało jej nic innego jak zrzucić z siebie płaszcz, który zasłaniał jej lico. Przeszkadzał jej to raz, dwa nie miała konkretnego widoku bo kaptur zasłaniał jej widok po bokach. Zsunęła kaptur ukazując jasnobrązowe loki. Uśmiechnęła się delikatnie do Lordów. Obserwowała jak Ogary ruszyły na dzika. Widziała krew i szamotaninę zwierzyny uśmiechnęła się lekko na ten widok jednak w oddali dostrzegła odstające uszka. Zdjęła swój łuk naciągając cięciwę ze strzałą jednocześnie powoli ostrożnie stąpając przed siebie a zarazem nieco w bok z dala od dzika i Ogarów. Niestety zajęc wyczuł niebezpieczeństwo i czmychnął w długą jednak Mira była już gotowa na wypuszczenie strzały, która miała sięgnąć celu.
Re: Królewski Las
Pią Lip 12, 2019 1:23 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Pierwsza pomknął bełt z kuszy Robara. Knur kwiknął z bólu, a ten rozdzierający dźwięk na moment wstrzymał psie ujadanie. Potem jednak wszystko rozgorzało na nowo. Skowyt pierwszego ogara zachęcił kolejne do dalszego szczucia odyńca. Ten zdawał sobie chyba już sprawę z tego, że to koniec, ale postanowił nie oddać tanio skóry. Ruszył pędem w kierunku górskiego kuca i skręcił tak, by go wyminąć. Oszalały rzucił się na jadące w jego kierunku konie. Arryn zdołał tylko wrzasnąć coś nieskładnego w rodzaju "UWAGA", a Trzcina uskoczyła na bok. Skołowane psy przez chwilę stały w miejscu, po czym postanowiły spróbować nie dać szansy zwierzynie.
- Panienko! - ryknął Endamien, chcąc ostrzec Mirabelle przed niebezpieczeństwem, ale sam tymczasem musiał borykać się z odpięciem lancy od siodła. Szybko. Myślał, że wcześniej będą mieli na to czas. Broń na szczęście w końcu znalazł się w jego ręku. Popędził Trzcinę piętami. Klacz parsknęła i skoczyła przed siebie, w kilku susach docierając do szalejącego dzika. Teraz trzeba było tylko trafić w kark...
Re: Królewski Las
Pią Lip 12, 2019 2:56 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Glower przysłuchiwał się słowom Oakhearta w milczeniu nadal będąc na koniu. Mówił coś ciekawego jednak sam raczej nie dowierzał w jego słowa, sprawiło to że odwrócił wzrok w kierunku polowania. Dostrzegając niebezpieczeństwo dzika, który dosłownie zaczął się do nich zbliżać niebezpiecznie szybko. Moritius podjął decyzję od razu, zeskoczył z konia i dość szybko ustawił się pomiędzy trasą rozpędzonego dzika, a kobietą która była na jego drodze. Dobywając przy tym miecza, gotów był zatrzymać pędzącego dzika. Choć to nie było proste, ani rozsądne, zwierzyna nie należała do najmniejszych, a do tego była rozpędzona. Zdawał sobie z tego sprawę, to ten impet właśnie chciał wykorzystać i powstrzymać. Złapał miecz oburącz za rękojeść, ostrzem skierowanym do dołu. Ustawionym tak by go sieknąć jeśli nie zboczy z trasy. Ostrze ułożył na ziemi zapierając dodatkowo nogą o stalowy nagolennik. Kowal zapewne by nie wybaczył potencjalnej okazji aby stępić ostrze jednak to wydawało mu się najrozsądniejszym co mógł zrobić. Glover miał przeczucie że nawet jeśli któryś trafi dzika to ciężko będzie go wyhamować. Trzeba by trafić idealnie w kark inaczej podjudzony dzik może
nadal wyrządzić krzywdę zanim skona. Dlatego to własnie na zderzenie się szykował. Był przyodziany w solidną zbroję więc zapewne mniej oberwie od dziewczyny.
Re: Królewski Las
Pią Lip 12, 2019 3:49 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Rycerz zajęty był rozmową, opowiadał o tym jak można było zostać rycerzem i wcale nie była to ciężka droga. Wystarczyły chęci a także męstwo oraz brawura. Akcja działa się naprawdę szybko. Oakheart był przygotowany aby za chwileczkę cisnąć włócznią w Dzika, ale zamyślił się rozmową z Panem Gloverem. Wytrąciło go to z koncentracji nad polowaniem, a może to wino? Nie, zdecydowanie nie. Dopiero zaczął pić więc alkohol nawet nie zaczął się dobrze rozprowadzać po jego organizmie. Na całe szczęście Ser Arryn cały czas był skupiony na polowaniu wraz z resztą świty i odpowiednio zareagował na nadchodzące zagrożenie które zbliżało się nie ubłaganie. Na całe szczęście Ser Arryn ostrzegł wszystkich na czas i Ci mogli zareagować. Młodzieniec stał najbliżej Panny Baratheon więc musiał zareagować odpowiednio. Nie liczyło się teraz pochodzenie ani należne tytuły. Najważniejsze było życie. Życie które trzeba było ocalić. Jak to mówią w przyszłości "lepiej zapobiegać niż leczyć". Mężczyzna widząc nadchodzącego Dzika mocny a zarazem pewnym pchnięciem lewą nieco słabszą dłonią odepchnął Lady, nie chciał jej zrobić krzywdy po prostu aby ta nie znalazła się na trasie szarżującego zwierzęcia. Było ono ranne więc nawet jeśli komukolwiek uda się zabić je, to te będzie poruszało się jeszcze dość z dużym impetem w stronę kobiety a jest to potencjalne zagrożenie. Jeśli Oakheart chciałby zrobić dziewczynie krzywdę to znalazł by tysiąc innych sposobów aby ją skrzywdzić, nie o w tym wszystkim chodziło. Dziewczyna powinna upaść na swoje cztery litery. Miał tylko nadzieję że tożsamość dziewczyny nie zostanie łatwo odkryta. Już Ser Arryn wiedział że ta jest kobietą. Na pewno nie spodoba jej się co Micheal zrobił, lecz zrobił to tylko i wyłącznie w dobrej wierze. Nie było czasu na wyjaśnienia i tłumaczenia dlaczego tak zrobił. Następnie gdy już Lady była bezpieczna, postanowił skrócić cierpienie temu zwierzęciu które w amoku i szale podjęło się szalonej próby. Cały czas trzymał włócznie w dłoniach. Gotów był rzucić. Kusza była idealnym narzędziem do polowanie ale miała jedną cholerną wadę. Bardzo długo ładuję się kolejny pocisk. Włócznia była w stanie załatwić tą sprawę raz a dobrze. Młodzieniec czekał na odpowiedni moment. Czekał aż Ogary dogonią zwierzynę aby mogły się nią zając w momencie trafienia z włóczni. Miał tylko jedną szanse ponieważ najbliższa broń jaką miał to jego własny miecz przy pasie zaraz obok bukłaku z winem. Czuł się bosko. Adrenalina zaczęła krążyć w jego żyłach, napędzając go do działania. - Jeszcze chwila.. Powiedział sam do siebie pod nosem.. W momencie kiedy dystans skrócił się praktycznie do minimum chciał rzucić. Im mniejszy dystans tym szybciej włócznia dotrze do celu a także jest mniejsze ryzyko chybienia. Gdy nadeszła ta chwila młodzieniec cisnął włócznię w guźca. Włócznia trafiła celu. Przebijając zwierzynę na wylot. Oakheat celował w tułów zwierzęcia. Liczył że siła jaką dysponował a także siła i wytrzymałość włóczni będą w stanie zmienić bądź całkowicie zatrzymać zwierzynę. Jeśli się udało, młodzieniec od razu skierował się w stronę Miry aby podać jej dłoń aby ta mogła wstać. Liczył także że nawet nie zatrzymując nadchodzącej zwierzyny spowolni ją o tyle aby ogary oraz reszta członków polowania mogli dokończyć robotę. - Przepraszam.. ale musisz mnie zrozumieć. Odpowiedział mężczyzna trzymając dłoń w powietrzu aby Mirabelle mogła powstać z ziemi. Te tłumaczenie nie musiał być potrzebne ponieważ niejednokrotnie właśnie w taki i inny sposób młodzieniec ratował naszą Mirę z opresji i za każdym razem tłumaczył się w podobny sposób.
Re: Królewski Las
Pią Lip 12, 2019 4:03 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Mira gotowa była ruszyć omijając bezpiecznie dzika, którym zajmowały się ogary. Niestety w chwili gdy zrobiła kilka kroków doleciało jej uszu wołanie jednego z Lordów. Uniosła wzrok i w pierwszej chwili zamarła z zaskoczenia. To było jej pierwsze polowanie w życiu i szczerze? Na pewno wybierze się na kolejne! Chwilę później tylko dostrzegła jak inny mężczyzna blokuje przejście w jej stronę, zaraz potem Michael przewraca ją na jej szlachetne cztery litery a ona...gdyby nie obecność tylu mężczyzn zaśmiałaby się w głos. Nie mniej uśmiech pojawił się na jej twarzy. Kaptur zsunął się z niej a brosza zapięta pod szyją tak by zasłonić jej prawdziwe pochodzenie niestety puściła więc w chwili gdy Michael zaczął się tłumaczyć wywróciła oczyma podając mu dłoń by się podnieść. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że jej peleryna leży na ziemi. Nie miała na sobie żadnych braw rodowych nic, co mogłoby ich nakierować na to kim jest. Chyba...chyba, że któryś z nich znał jej rodzinę bardzo dobrze, czy też po prostu miał okazję ją ujrzeć chociażby przelotnie gdy zmuszona była założyć na siebie to przekleństwo co nazywają sukniami.
- Przestań się tłumaczyć. Ja tutaj jestem...
Zaśmiała się pod nosem i poprawiła się nieco zbierając z trawy swoją pelerynę. Uśmiechnęła się lekko do pozostałych.
- Dziękuję za ostrzeżenie i obronę własną piersią.
Dodała zaraz i skinęła głową całej gromadzie mężczyzn.
Re: Królewski Las
Sob Lip 13, 2019 9:36 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Cisza, a następnie wycie psów dawały do zrozumienia całemu światu, że oto polowanie zakończyło się sukcesem. Arryn nie zdążył nawet dojechać, kiedy bełt utkwił w zwierzynie. Agonia knura nie trwała długo, a psy zaczęły ostrożnie obwąchiwać leżące truchło.
- Gratuluję, ser - Endamien zwrócił się do Oakhearta z ulgą wymalowaną na twarzy. Pot wciąż perlił się na jego skroni. - Gdyby nie twoja brawurowa akcja, mielibyśmy jednego gościa na turnieju mniej.
Jego oczy powędrowały na uwolnioną spod kaptura młodą twarz dziewczęcia. 
- Piękne włosy - pomyślał, kontemplując przez moment ich nieoczywistą barwę. Nie rozpoznawał tej twarzy, brał jednak pod uwagę raczej to, że miał do czynienia ze szlachcianką, nie zaś prostą dziewką. Widział to po twarzy, dumnej i gładkiej. Cóż, najwyżej po prostu się przedstawi. 
Zeskoczył z Trzciny i poklepał ją po boku. Robar opanowywał już ogary, oczekujące w nadziei na jakiś dobry kawałek upolowanego zwierza. Endamien podszedł do Oakhearta i młodej panny. Ukłonił się, sięgnął po dziewczęcą dłoń i lekko ucałował w geście szacunku.
- Endamien Arryn, bratanek lorda Orlego Gniazda. Jestem do twoich usług, pani - powiedział ze spokojem. Najwyżej okaże się, że ma do czynienia z karczemną dziewką, choć nic na to nie wskazywało. Zastanawiał się tylko, co dziewczę robiło w takim miejscu, jak to?
Re: Królewski Las
Nie Lip 14, 2019 10:29 am Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Wyglądało na to że Oakheartowi udało się trafić dzika a ten nie wyrządził zbyt wiele szkód. Glover dlatego też powoli schował miecz. Spojrzał następnie w kierunku panny która leżała teraz w najlepsze. Była ładna to musiał przyznać, Morituis zapatrzył się na chwilkę. Następnie dotarło do niego że nie jest zwykłą kobietą, wyglądała bardziej na kogoś ważnego. Sprawiło to że odpowiedział.
- Zawsze do usług pani. -
Następnie dostrzegł że Arryn, zaczął oficjalne przedstawianie, Moritius aż lekko się przestraszył kim była ta kobieta że wywołała aż tak oficjalnie przedstawienie. Było to wyjątkowo intrygujące dla niego. Kiedy ten jednak skończył Glover również się przedstawił. Podchodząc po chwili aby powielić zachowanie Arryna.
- Moritius Glover, pierwszy syn władcy Deepwood mote. -


Re: Królewski Las
Nie Lip 14, 2019 12:48 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Zdradzenie tożsamości Mirabelle było dość problematyczne, lecz zabierając ją na polowanie Oakheart wiedział z jakim ryzykiem będzie się to wiązało. Liczył że jednak uda się jakoś ukryć tożsamość dziewczyny lecz była to złudna nadzieja ponieważ, kiedyś ktoś w końcu by się wygadał.  Nie pozostało mu tak naprawdę nic a przedstawić tą dwójkę. - Dama którą macie przed oczyma to najmłodsza córka Lorda Baratheon, Lady Mirabelle Baratheon. Wnuczka Króla.  Wiedział że się wkurzy że znów ktoś nazywa ją Lady, ale nie mógł tego uniknąć. Chcąc czy nie chcąc warto było przedstawić córkę lorda w należyty sposób. - Ja zaś jestem Michael Oakheart, Dziedzic Starego Dębu. Oznajmił przedstawiając swoją godność, część zgromadzonych na pewno wiedziała kim był Michael lecz dla większości będzie to zupełnie nowa persona, pewnie tak jak Lady Baratheon. Młodzieniec chciał trochę uciec od tego tematu więc postanowił poruszyć temat polowania. - Całkiem niezłą zwierzynie udało Ci się wytropić Lordzie Arryn. Gratuluje! Myślę że służba ją odpowiednio przygotuję na dzisiejszą ucztę. Jedną z konkurencji a bardziej części samego turnieju było właśnie polowanie więc to niewielkie było idealną rozgrzewką przed faktycznym polowaniem.
Re: Królewski Las
Nie Lip 14, 2019 2:47 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Mira zacisnęła pięści spoglądając w milczeniu na mężczyzn. Niestety wyglądało na to, że Lord Arryn coś kojarzył, gdzieś mu dzwony biły a to nie był dobry znak. Już sama kultura jaką okazał sprawiła, że poczuła się nieswojo. Nie znosiła etykiety, wolała pozostać anonimowa i pewnie by taka została, gdyby Michael nie postanowił jej wydać. Wredna paskuda i tyle! Jak on w ogóle mógł?! Do tego ośmielił się nazwać ją Lady...przy niej...wiedział, że tego nie znosiła a mimo to zrobił to z zimną krwią! Jednak czy miała mu to za złe tak bardzo? Może nie do końca. W końcu ona była sama, ich było aż troje. Pozostało jej po prostu przybrać postawę damy jak przystało. Trwało to zaledwie chwilę przez moment, gdy Michael ją przedstawił. By zaraz potem spiorunować mężczyznę wzrokiem.
- Lordowie...jak już zostało powiedziane. Mirabelle Baratheon córka Lorda Baratheona.
Uśmiechnęła się lekko by po chwili zdecydowanym krokiem ruszyć po swojego ustrzelonego zająca. Musiała uspokoić furię wewnątrz siebie nie chciała wybuchnąć. W dodatku jej tożsamość obecnie wyszła na jaw więc nie było sensu dalej udawać. Musiała tylko zachować zimną krew by nie naskoczyć na biednych Lordów, gdy postanowią nagle zwracać się do niej "per Lady". Jednak ktoś za to zapłaci...oj zapłaci. Przecież mogła wcisnąć jakąś bajeczkę, podać fałszywe imię i nie byłoby problemu. A teraz...westchnęła pod nosem.
Re: Królewski Las
Wto Lip 16, 2019 12:48 am Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Z pewnością był zaskoczony. Nawet na tyle, że zamarł na krótki moment. Przedstawicielka wielkiego rodu tutaj? Tutaj, gdzie była narażona na o wiele groźniejsze momenty niż ukłucie się w palec lub zakrztuszenie kawałkiem słoniny? Tu chodziło o zabicie zwierzęcia. Nie słodkiego królika a dzika czy jelenia. Królika potrafi złapać pies czy sokół, większe zwierzę musi zostać powalone ręką człowieka. Arryn zdawał sobie doskonale sprawę z tego, jak nierozsądne było wypuszczenie młodej Baratheonówny w to miejsce. 
Nie uśmiechało mu się zajmowanie szlachiańską gówniarą.
Nie wiedział, czy to ze złości, czy też po prostu jego prawdziwa natura przebijała się przez widmo etykiety. Co bardziej spostrzegawczy mogli dostrzec w jego oczach iskry. Nie były to jednak te wynikające z podekscytowania, a raczej z kipiącej złości. 
Pamiętał pierwsze polowanie z Alys, bękarcią dziewczyną z jego rodu. To też odczuwał znaczny niepokój, ale zdawał sobie sprawę z umiejętności przyszłej sokolniczki. A tutaj? Nie wiedział, kogo ma pod opieką i czy dziewczę w ogóle potrafiłoby się obronić. Z Alys polowali na lisy i króliki. Tutaj w grę wchodził odyniec. Jego nie zarżną psy. Mało było wypadków, kiedy knur lub locha zabijał człowieka ze strachu, w geście obrony siebie lub młodych? Zacisnął usta w cienką kreskę.
- Lady - powiedział z niebywałym spokojem - pozwolisz, że odwieziemy cię do twierdzy. Dziś wieczorem podczas uczty będziesz mogła skosztować dzika, którego powalił twój wybawiciel. Oby mięso było równie słodkie jak moment ratunku.
Wyprężył się jak struna. Czy lord Baratheon nie będzie miał im za złe? Zerknął kątem oka na Oakhearta. To zdarzenie mogło zwiastować kłopoty, o których wolał nie myśleć. Uśmiechnął się dość niezgrabnie zarówno do Glovera jak i Michaela.
- Panowie pozwolą - skłonił się lekko i wycofał do Trzciny, na którą wsiadł z marszu. Klacz zarżała cicho, wycofując się o kilka kroków. Tuż obok niej przebiegło dwóch starszych, krępych mężczyzn ze sporym kijem i linami zawieszonymi na ramionach.
- Robar - zwrócił się do psiarczyka - zbierz psy. Marchewa i Knott już są, wezmą dzika i zaniosą do kuchni. Jest szansa, że w czasie drogi do wozu nie ubędzie ani cząstki knura.
Ogary już po chwili stały, machając radośnie ogonami. Wiedziały, że po powrocie czeka je uczta, prawdziwa, nie po kawałeczku dzika na całą wielką salę. 
- Przynajmniej one najedzą się dziś do syta - pomyślał. 
- Czas wracać! - rzucił i popędził klacz, a za nim ruszył niewielki korowód. To był jeden z tych momentów, kiedy czuł się tak, jak Targaryenowie przez całe swoje życie. Czuł się jak król.

*zt*
Re: Królewski Las
Wto Lip 16, 2019 10:04 am Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Ten moment kiedy Glover dowiedział się co jest na rzeczy. Mirabelle Baratheon, wiedział że jest bardzo ważna, w końcu córka lorda Baratheona, a do tego Daeny Baratheon która była córką króla. Gdyby coś jej się tutaj stało... Strach pomyśleć co stało by się z Oakheartem. Moritius miał wrażenie że sprawa jest wyjątkowo komplikowana. Dostrzegł on jednak w niej coś jakby zawiedzenie, zdenerwowanie tym że wydało się kim jest, co skłaniało do myślenia. Możliwe że właśnie status był swoistym przekleństwem. Sprawiło to że mimowolnie się uśmiechnął. Czuł lekką ironię, podczas gdy inni walczyli i starali się stać coraz ważniejsi, tak ona z racji statusu i zapewne bycia kobietą pewnie była na swój sposób ograniczana. Choć mogło chodzić o coś zupełnie innego, w końcu nie powinno jej tu być, być może obawiała się że ktoś o tym rozpowie. Sprawiło to że Glover od razu powiedział lekko żartobliwym tonem. Spowodowanym zapewne lekkim podniesieniem adrenaliny, przez dziki i niedawne wieści.
- Jak by mnie ktoś pytał to nie widziałem żadnych Laydy Baratheon na polowaniu. -
Kiepski był to żart, w kiepskiej porze, jednak był on skierowany do Mirabelle, w końcu widział jak bardzo jej obecność wywierała wpływ na Endamiena. Aż szybko zszedł z tonu na dużo poważniejszy.
- Jednak lepiej wracać. -
Następnie popatrzył jak Arryn nieco odjechał rozmawiając z innymi, wówczas Glover postanowił zagadać do dwójki na temat tego trochę szczenięcego wybryku, oczywiście nieco ciszej coby Arryna nie podjudzać za nadto.
- A i na przyszłość radził bym jakieś mniej przeszkadzające ubranie, najlepiej nie suknię która mogła by zawadzać. Na północy niby krzywo patrzą jak jakaś Laydy uczęszcza na polowania, jednak to da się zrobić, ale lepiej się przygotować. Też jak zabraniają to można spróbować się powołać właśnie na północ. A rodzice jak rodzice sami nie wiedzą czego chcą, wówczas trzeba im to jakoś uświadomić. Choć z tym bywa naprawdę ciężko. -
Następnie Glover postanowił nieco odjechać, fakt zbił z oficjalnego tonu, chcąc również po części sprawdzić czy w tym miała problem Mirabelle. Ale możliwe że to jego braki w etykiecie i dość częste zadawanie z zwykłymi ludźmi. W końcu pochodził z mniejszego rodu, tak więc dość rzadko miał wydarzenia tej podniosłości. Teraz jednak martwił się czy czasem nie dojdzie do jakiejś afery związanej z tym wydarzeniem.

*zt*
Re: Królewski Las
Wto Lip 16, 2019 12:03 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
- Lordzie Arryn odmawiam nie zwykłam przyjmować poleceń a już na pewno rozkazów.
Odparła chłodno, dostrzegła jego błyskawice w oczach i szczerze? Nie robiło jej to żadnej różnicy. Spojrzała wojowniczo na Arryna. Nie miała zamiaru być posłuszną kozą, która skuli głowę by posłusznie iść za swoim Panem. Nie ona. Nie była standardową damą, którą można było sprostować zaciśniętymi ustami i błyskającymi z wściekłości oczyma. Na słowa Lorda Glovera uśmiechnęła się z wdzięcznością i skłoniła głowę.
- Jak słyszałeś Lordzie Arryn, nie było mnie tutaj. I niech tak pozostanie. Inaczej wyprę się każdego Twego słowa przeciwko mnie. Lord Michael jak i Lord Glover przemilczą moją obecność więc proszę Lorda o to samo.
Odparła chłodno jak nigdy jeszcze nie miała w zwyczaju. Przeważnie nikt nie ośmielił się sprzeciwić jej prośbie. Ostatnia osoba, która próbowała postawić na swoim, skończyła ze złamaną nogą więc miejmy nadzieję, że Lordowie będą na tyle uprzejmi zachować to w tajemnicy. Na słowa Glovera uśmiechnęła się lekko, ogólnie miała na sobie strój chłopięcy, jedynie peleryna mówiła o tym, że nie jest chłopcem a dziewczyną. Gdy Arryn odjechał wysłuchała słów Glovera i uśmiechnęła się promiennie a po jej twarzy ani widać było spięcia i nerwów.
- Dziękuję Lordzie. Następnym razem na pewno bardziej ukryję swoją tożsamość a na pewno nie zabiorę się z kimś, kto mnie zna.
Tutaj spojrzała z żalem i zawodem na Michaela. Miała nadzieję, że zachowa to w tajemnicy, w końcu gdyby nie wygadał się, pewnie pozostałyby tylko domysły. A tak...jej prawdziwe "ja" ujrzało światło dzienne.
- Zatem ruszajmy.
Westchnęła dosiadając konia Michaela, zanim ten zrobił jakikolwiek gest by jej pomóc.
zt.
Re: Królewski Las
Wto Lip 16, 2019 9:54 pm Re: Królewski Las
Gość
avatar
Gość
Dziewczyna ewidentnie nie była zbyt zadowolona z faktu iż Michael postanowił zdradzić jej tożsamość. Może nie było to najlepsze rozwiązanie, ponieważ mogło przynieść to za sobą pewne konsekwencje ale i tak Michael chciał się wybrać w odwiedziny do Deany by porozmawiać z nią na temat jej córek. Gdy  tylko Pan Glover oraz Pan Arryn odjechali kawałek. - Przy mnie nie musisz udawać. Domyślasz się że to ja ryzykowałem więcej niż Ty? Ty pochodzisz z dobrego domu. Zacznij myśleć nie tylko o sobie a także o swojej rodzinie. Krzyknął w stronę dziewczyny a następnie wsiadł na konia. Resztę drogi podróżowali w milczeniu. Nawet jeśli Mira próbowała zacząć jakikolwiek temat to Oakheart po prostu się nie odzywał. Nie rozumiał dlaczego ona miała pretensje, że zdradził jej tożsamość, większe kłopoty przyniosło by im okłamywanie lordów którzy przyjechali na święto jej dziadka.

z/t
Re: Królewski Las
Sponsored content

Skocz do: