Devon Frey
Sob Lip 20, 2019 9:12 am Devon Frey
Gość
avatar
Gość



imię i nazwisko
Devon Czarny Bliźniak Frey

data i miejsce urodzenia
Dorzecze, lewy Bliźniak; piętnasty dzień siódmego księżyca, 71. rok po Podboju

miejsce zamieszkania
Dorzecze, Bliźniaki

zajęcie/funkcja w rodzie
najstarszy syn lorda, dziedzic rodu Frey

wyznawana religia
Siedmiu Bogów

stan cywilny
kawaler

Biografia

Potrzebna ci, diable, pisemna umowa?
Nie znasz mężczyzny ani jego słowa?

Był nieruchomy jak ważka, która po gwałtownym locie zamarła nad wodną tonią.
Nawet kiedy ktoś pijacko wrzasnął na dziedzińcu, nie wyrwał się ze stagnacji — dopiero, gdy do drzwi rozległo się pukanie, jego oczy otwarły się na moment bardzo szeroko. Powieki uniosły się tak, jak uszy zaniepokojonego zwierzęcia. Młody Frey natychmiast przypomniał sobie, gdzie się znajduje, jaki jest dzień i który księżyc roku. Odgłosy zostały zidentyfikowane. Powieki, z ich frędzlą krótkich, rdzawych rzęs, na powrót sennie opadły, kryjąc wyblakłe, niebieskie, pozornie pozbawione wyrazu oczy. Małe okrutne wargi rozwarły się w szerokim ziewnięciu, za którego sprawą do ust napłynęła ślina. Wypluł ją na ziemię i czekał.
Ubrana w białą bawełnianą bluzkę i nieefektowną, niebieską spódnicę młoda kobieta z niewielkim koszem w dłoni otworzyła drzwi, po czym wślizgnęła się do komnaty, kierując ku nagiemu mężczyźnie. Wyjęła z koszyka butelkę zawierającą gęsty bezbarwny płyn i podszedłszy do mężczyzny uklękła obok niego na sienniku. Wylała nieco płynu — jasnej oliwki, zaprawionej, jak wszystko w tej części świata, ziołowym aromatem — między łopatki leżącego i rozruszawszy palce jęła masować mięśnie, czując irracjonalny strach, który towarzyszył jej za każdym razem, kiedy przekraczała próg komnaty.
Tej zgrozy nie odzwierciedlała płaska, beznamiętna twarz masażystki; lekko skośne zielone oczy pod zasłoną krótkich, czarnych, szorstkich włosów były puste jak plamy oleju, lecz w jej duszy skamlało i kurczyło się zwierzę, a puls, gdyby go dziewczynie przypadkiem zmierzono, okazałby się bardzo wysoki.
I znów, jak po wielekroć w przeciągu minionego roku, pomyślała ze zdumieniem, dlaczego brzydzi się tym doskonałym ciałem, i jeszcze raz spróbowała chaotycznie zanalizować swą odrazę.
Weźmy na początek drobiazgi: jego włosy. Spojrzała w dół na okrągłą głowę sterczącą z silnego, choć nie skandalicznie barczystego karku. Była pokryta przylegającymi do czaszki rudymi kędziorkami, które powinny budzić w niej miłe skojarzenie ze stylizowanymi czuprynami, jakie widywała u Lordów przejeżdżających przez Bliźniaki. Ich widok budził jednak podobnie nieprzyjemny dreszcz, jak myśl o przysunięciu do nagiego ciała lodowato zimnej stali.
Dziewczyna przerwała, aby pozwolić odpocząć dłoniom i kucnęła. Górna, piękna połowa jej ciała opływała już potem. Przetarła czoło grzbietem przedramienia i sięgnęła po butelkę z oliwą. Wylała mniej więcej stołową łyżkę płynu na miniaturowy wzgórek w dole pleców mężczyzny i rozruszawszy palce ponownie pochyliła się do przodu.
Ten embrion ogona, wyrosły ponad rozpadliną pośladków... u kochanka byłby czymś radosnym i podniecającym, lecz u tego mężczyzny miał w sobie coś bestialskiego. Gadziego.
Przesunęła dłonie w dół na dwa wybrzuszenia mięśni pośladkowych. To chwila, gdy wielu z jej klientów, szczególnie tych młodszych, zaczynało z nią żartować. Potem, jeśli nie była bardzo, bardzo ostrożna, następowały propozycje. Niekiedy potrafiła je uciszyć, wbijając gwałtownie palce w okolice nerwu kulszowego. Przy innych znowu okazjach, szczególnie gdy uważała mężczyznę za atrakcyjnego, dochodziło do rozchichotanej sprzeczki, króciutkich zapasów i szybkiego, rozkosznego poddania.
Z tym mężczyzną było inaczej Od pierwszego razu przypominał bryłę martwego mięsa. W ciągu ostatniego roku nie odezwał się do niej ani słowem. Gdy uporała się już z tyłem i nadchodziła chwila, gdy powinien przewrócić się na wznak, jego oczy i ciało ani razu nie zdradziły najmniejszego zainteresowania jej osobą. Kiedy klepała go po ramieniu, po prostu przewracał się, gapił w sufit przez półprzymknięte powieki i od czasu do czasu ziewał przeciągle, co było w nim jedyną oznaką ludzkich zachowań.
Dziewczyna zmieniła pozycję i powoli wymasowała jego prawą nogę ku ścięgnu. Gdy doń dotarła, ogarnęła spojrzeniem całe ciało. Czy jej odraza była tylko fizyczna? Czy chodziło wyłącznie o obojętność jego imponujących, butnie nabrzmiałych mięśni, o niepohamowanie silnego ciała? Czy też miała charakter duchowy — czy to zwierzęcy instynkt mówił jej, że w tym wspaniałym ciele mieszka złowroga osobowość?
Nerwowo zerknęła w bok na kanciastą twarz okoloną koroną gęstych, rudych włosów. Na pierwszy rzut oka nic jej nie brakowało — była przystojna tak, jak bywają przystojne twarze wojowniczych, pewnych siebie mężczyzn: mocno zarysowane kości policzkowe, silny podbródek, bystre wejrzenie. Lecz przy bliższym spojrzeniu dostrzegało się coś okrutnego w wąskich, trochę skrzywionych wargach, martwota zaś, przesłaniająca bardzo błękitne, piękne oczy, udzielała się całej twarzy, przywodząc na myśl topielców i pola pełne trupów.

Nie wiesz, pedancie, że mówione słowo
na wieki będzie za mówcą podążać?

Ludzie śnią o różnych rzeczach. Jedni o ukochanych, inni o wrogach. Jedni o sławie, jeszcze inni o pieniądzach. Śnią o władzy, potędze, zwycięstwach i pożodze.
A moje sny?
Są w nich zawalone gruzem i szczątkami drewnianych budowli place, gdzie trwa zapach ostów i zapomnienia. Dalej, za ruinami, rozciągają się polany z norami lisów i szakali, a jeszcze dalej - lasek, w którym rozliczni kuzyni znaleźli kiedyś ogryzione kości żołnierza pod stertą cuchnących szczątków ubrań, wskazujących na pochodzenie truposza z Doliny.
W snach są też nieurodzajne zbocza rojące się od węży i zwinnych jaszczurek, a nocą może nawet od cieniokotów. Są w nich puste, skaliste wzgórza, zaś w oddali aż po horyzont ciągną się obce góry i obce wsie. Są śpiewy septona porwane przez wiatr o zmierzchu, mroczne kobiety, gardłowo mówiący diabelnie przebiegli chłopcy. I są w końcu ledwo wyczuwalne złe zamiary, odległe, nieskończenie cierpliwe, wiecznie czujne, choć niewidzialne dla oczu innych.
Wszak to tylko sny.
Tkwi w nich nienawiść do bogów i ich dzieła. Zawiść. Zazdrość. Poczucie krzywdy. Pragnienie niesienia śmierci i męki. Szaleństwo. Niszczącą, niekończącą się żąda zemsty.
Ale ani śladu zbrodniczego planu zniszczenia pokoju w królestwie. Nie ma go tam. Nie widzisz niczego w tym rodzaju. Zamysłu. Przebłysku. Koncepcji. Bodaj przelotnej ochoty. Nie, królestwo musi istnieć, aby ludzie mogli cierpieć. A z nimi także ich możni, ich lordowie i bogowie. Wszyscy ci, którzy kpią z ciebie, bo jesteś Freyem.
Wszyscy ci, którzy sądzą, że jesteś gorszy.
Widzisz to teraz wyraźnie, choć sam pozostajesz niedostrzegalny. Słabniesz. Jesteś już ledwo mgiełką wspomnień, strzępem osobowości.
Ale wiesz, że królestwo musi trwać, by mogło doświadczać bólu i śmierci. Na zawsze. Przez wieczność. Dla twojej pomsty i triumfu. Dla twojej siły witalnej. Dla potęgi rodu.
Bronisz się ile sił, lecz głęboko ukryte szaleństwo jest jak grząskie bagno.
Im bardziej się wyrywasz, tym szybciej cię wchłania.

Bo świat ten cały skrzyknie się na nowo,
by dotrzymania umowy zażądać?

Przyjście na świat jako pierwszy wnuk Lorda Przeprawy oraz przyszły dziedzic rodu Frey niosło ze sobą brzemię, które jęło ciążyć na barkach Devona od pierwszego oddechu, będącego zaledwie zwiastunem rodzącego się w trzewiach noworodka ryku. Jako pierworodny syn ówczesnego dziedzica rodu już od maleńkości wychowywany był w imię zasad, które od lat przyświecały Freyom.
Zawsze stój po stronie zwycięzców.
Pieniądze są bramą prowadzącą ku potędze.
Zaś potęga oznacza absolutną władzę.
Devon już jako kilkuletnie pacholę rozpoczął naukę fechtunku; pan ojciec oraz zbrojmistrz twierdzy dbali o to, by przyszła głowa rodu wiedziała, jakim końcem miecza dźgać wroga (ostrym). Choć początkowo nauka szła opornie, przynosząc efekty niewymierne do włożonego przez mentorów oraz samego młodego Freya pracy, z biegiem czasu jęła wykształcać w Devonie coś, co trubadurzy zwykli określać mianem „ducha waleczności”. Młodzieniec dość prędko odkrył, iż stworzony został do dzierżenia oręża – wkrótce też wyczerpujące treningi jęły przynosić pożądane efekty, zaś sam Frey opanował zarówno sztukę walki mieczem, jak i buzdyganem. Niemały wkład miał w to Jonos Bracken, niegdysiejszy zbrojmistrz Riverrun, który posiadł wiedzę absolutną na temat posługiwania się bronią.

To jest szaleństwo, lecz honor jest święty,
człowiek honoru utracić nie zechce.

Mając czternaście dni imienia, Devon odesłany został do Riverrun, gdzie też było mu dane spędzić kolejne lata jako giermek lordowskiego brata. Swego pobytu w twierdzy rodu Tully Frey nie wspomina dobrze – głównie dlatego, iż wbrew swym oczekiwaniom, czas spędzał głównie na studiowaniu opasłych woluminów oraz na szkoleniu politycznej ogłady, którą to zgrabnie określano mianem dworskiego dialogu. Choć Devon nigdy nie należał do sympatyków słowa pisanego (prawdę mówiąc, był zagorzałym przeciwnikiem wszystkich środków komunikacji, które zostawiały trwały ślad i tym samym dostarczały ewentualnemu wrogowi namacalnych dowodów), siłą rzeczy zapoznawał się z historią oraz geografią Siedmiu Królestw – po dziś dzień na samo wspomnienie tamtych miesięcy cierpi na bóle głowy. Swych umiejętności posługiwania się orężem dowodzić mógł jedynie podczas porannych treningów na dziedzińcu bądź na nielicznych wyprawach poza Riverrun, gdzie też jedynie raz wyciągnął miecz z pochwy – niestety tylko po to, by zeskrobać z podeszwy krowie łajno. Devon rycerski pas oraz ostrogi zdobył dopiero w siedemnasty dzień imienia, gdy to udało mu się wciąć udział w niewielkim turnieju organizowanym przez ród Tully. Wtedy też wysadził z konia jednego przeciwnika, po czym sam został pokonany przez wędrownego rycerza, na własnej skórze przekonując się, iż upadki są boleśniejsze, gdy wespnie się zbyt wysoko. Po pasowaniu Frey niemal natychmiast udał się w drogę powrotną do Bliźniaków, gdzie czekało na niego rozliczne rodzeństwo oraz niezliczona rzesza obowiązków, którymi niemal natychmiast jął zadręczać go pan ojciec.

Kto słowo złamie, ten będzie przeklęty,
honor jedyny dumę ludzką łechce.

Najistotniejszą częścią pobytu w Bliźniakach dla Devona były chwile, które spędzał w towarzystwie swego ojca. Lord Przeprawy wpajał swemu synowi zasady, których młodzieniec próżno mógł szukać u z natury opieszałego oraz ostrożnego w decyzjach suzerena. Walder dzięki wrodzonej spostrzegawczości ujrzał u najstarszego syna iskrę, którą sam posiadał.
Tkwiła w nim inteligencja. Spryt.
I całkowity brak zahamowań.
Wyzuty z wyższych uczuć Devon był gliną w pełnych kunsztu dłoniach pana ojca – kształtowany na wzór i podobieństwo Waldera powoli zapominał o zasadach wpajanych mu w Riverrun.
Rodzina?
Owszem, jest ważna. Póki nie przynosi strat.
Obowiązek?
Rzecz nader istotna. Aż do momentu, w którym nie zawadza w osiąganiu własnych celów.
Honor?
Coś, co stanowi przywilej ludzi zbyt tchórzliwych, by podejmować niekonwencjonalne działania.
Pobyt Devona w Bliźniakach – choć nader wygodny i pozwalający bezkarnie zgłębiać tajniki kobiecej urody – dobiegł końca w chwili, w której między rodem Frey a Darry zawiązane zostały bliższe stosunki. W ramach zacieśniania więzi, przyszły dziedzic Przeprawy udał się do ich rodowej siedziby, gdzie też spędził osiemnaście długich księżyców. Choć nawet dla rodzeństwa Devona cele tej wizyty pozostawały tajemnicą, nikt nie mógł wątpić w jedno – pośród Darrych na Freya czekały zupełnie nowe doświadczenia, które znacznie wzbogaciły nie tylko jego wiedzę o specyfice polityki, lecz również o sztuce kłamstwa.
Podobało mu się to, co szeptano o nim w kątach – o tym, jak dobrze ukrywa własne intencje, o tym, jak godny jest miana przyszłego lorda, o tym, jak śliski jest jego honor – i postanowił zadbać, by reputacja ta nigdy nie uległa zatarciu. Po długich latach kłamstw, manipulacji i odgrywania kolejnych ról, w końcu znalazł przyjemność w tej grze.
W grze o tron.

Umiejętności

— charyzma 50
— kłamstwo 80
— logika 30
— siła 50
— spostrzegawczość 50
— wytrzymałość 50
— zwinność 50

— czytanie i pisanie
— oburęczność
— etykieta 20
— jazda konna 20


Re: Devon Frey
Wto Lip 30, 2019 8:22 pm Re: Devon Frey
Admin
Admin
209
Administracja
https://www.w3schools.com/colors/colors_picker.asp
Devon Frey


Ekwipunek: koń, bat, miecz, sztylet, tarcza, zbroja, mapa siedmiu królestw, myrijskie oko

Przywileje:

Historia rozliczeń:
- 690: https://fortherealm.forumpolish.com/t42p75-rozliczenia#3543



Skocz do: