Alysanne Swann
Czw Lip 25, 2019 9:55 am Alysanne Swann
Gość
avatar
Gość



imię i nazwisko
Alysanne Swann

data i miejsce urodzenia
81 rok po podboju, Kamienny Hełm

miejsce zamieszkania
Kamienny Hełm

zajęcie/funkcja w rodzie
córka Lorda Kamiennego Hełmu

nazwisko matki
Dondarrion

wyznawana religia
siedmiu

stan cywilny
panna

Biografia

Miałam najdziwniejszy sen

Septa spoglądała na nią ostro, przeszywająco. Jej zielone oczy robiły w niej dziury.
Zdeformowany, karykaturalny łabędź spogląda na Alysanne z haftowanej chusteczki.
- Paskudny ścieg. Paskudny. - wyrokuję septa, kręcąc głową ze zniesmaczeniem.
- Postaraj się, dziecko. Musisz się bardziej postarać. Masz ręce pospolitej dziewuchy. Jaki lord zechce mieć taką pokrakę za żonę - dodaje ciszej. Tak aby pani matka nie usłyszała jej słów. Wiedziała, że Alysanne  nic jej nie powie. Nawet się nie zająknie, żeby nakarżyć na surową septę. Pani matka zresztą nie słuchała. Lady Shyra rzadko kiedy przywiązywała uwagę do słów kogokolwiek poza słowami swego męża. Częściej zamyślona spoglądała przez okno, wychodzące na nurt rzeki Slayne. Jej czoło oparte było o wygiętą dłoń. Znów bolało. Alysanne znała ten grymas, równie dobrze co rysy własnej twarzy. Czasami przychodziły dni, gdy matka cały popołudniami wpatrywała się w rzekę, odganiając każdego krótkim ruchem ręki. Wtedy nie ważne były domowe sprawunki, skargi, narzekania kogokolwiek. Gdy matka wlepiała wzrok w okno białej wieży, nikt nie zakłócał jej samotności.

Septa wiedziała, że Alysanne wysłucha jej słów, ale jej kolejna robótka będzie równie szpetna co ta, którą ma przed oczami. Septa miała siwe włosy i obrzydliwie miękkie ropuchowate dłonie. Była jak skrzecząca wiedźma, o której opowiadała jej córka kasztelana. Ohydna, rzeczna wiedźma.
Starucha była kobietą bogobojną. Każdego wieczora kazała się jej modlić o sprawiedliwość Ojca, łaskę i płodność Matki, urodę Dziewicy, mądrość Staruchy, w imieniu ojca i braci o siłę Wojownika, prosić o talenty Kowala. Modlić się nawet do Nieznajomego o łaskę nad szlachetnym rodem Swannów. Alysanne modliła się tak długo póki Septa nie pozwoliła jej odstąpić.
Septa była kobietą surową i nieprzejednaną. Jej ciosy nie pozostawiały śladów, aczkolwiek miały krucjalną rolę w wychowaniu lady Swann. Septa zawsze wiedziała co jest najlepsze dla jej wychowanki.
Pokory. Próbowała nauczyć ją pokory, a ilekroć widziała krnąbrne iskry w oczach dziewczynki, wiedziała że nauk nie należy przerywać. Żaden lord nie chciał za żonę krnąbrnej, pospolitej dziewuchy.
Lady Alysanne była pospolitą dziewuchą. Miała bladą twarz i chude tyczkowate nogi. Była nader wysoka jak na jedenastolatkę, wyższa nawet od pazia lorda Swanna, który był w tym samym wieku. Twarz miała podłużną, ale najgorsze były jej oczy. Czarne, gniewne i złośliwe zdradzające krnąbrność i zarozumiałość. Nie chciała słuchać, nie chciała się uczyć. Ból był jednak najlepszym nauczycielem. Septa to wiedziała i nie przerywała swych metod. Odpowiedzialność za wychowanie Alysanne należała do niej. Będzie za nią odpowiadać przed bogami.

Nikt nie tańczył piękniej od lady Shyry. Poruszała się z wdziękiem bogini. W dobre dni kazała grać sobie na harfie i pokazywała córce jak stawiać kroki. Uczyła jak poruszać ciałem, by ta naśladowała jej wdzięczne ruchy. Alysanne haftowała jak kowal, jednak poruszała się z wdziękiem łabędzia. Dziewczynka przeradzała się w kobietę. Dziecięca chudość nabrała smukłości, a podłużną twarz okryła kaskada niemalże kruczoczarnych włosów. Była wysoka, jednak nie na tyle by równać się z mężczyznami. Lady Alysanne wyrosła na urokliwą młodą damę, lecz oczy wciąż miała gnuśne i złe. Septa próbowała wyprawić to z niej, ale im więcej lat liczyła sobie dziewczyna, tym bardziej uparta się stawała. Już się nie bała. Bała się tylko we śnie, gdy przychodziły do niej nocne koszmary, a przychodziły często. Męczyły. Zakłócały spokój.
- Za dużo przebywa z chłopcami - mówiła septa, ale lady Shyra odganiała ją tylko od siebie. Głowa bolała, pękała. Miała dość słów staruchy. Z biegiem lat bolała coraz częściej, dłużej. Z obowiązków pod czujnym okiem stewarda wyręczała ją córka.

Na dziedzińcu ojciec trenował swych synów. Alysanne czasami mogła im towarzyszyć. Pan ojciec pozwalał jej dzierżyć łuk, a Alys polubiła to uczucie.
- Zbyt dobrze. Żaden mężczyzna nie zechcę panny, która strzela z łuku lepiej od niego - powiedziała septa, obserwując ją z daleka. Jej głos przecinał ciszę. Usłyszałaby skrzek staruchy z drugiego końca dziedzińca. - Strzelać z łuku może byle chłopka. To zajęcie dla twoich braci.
Z westchnieniem odłożyła łuk na miejsce. Podobnie było z jazdą konno. Czy wyznacznikiem bycia damą było bycie pokraką? Nie pisała słodkich sonecików, nie haftowała ślicznych chusteczek. Za to sprawnie rozporządzała służbą i radziła sobie z rachunkami. Czy potrafiła to każda dama? W oczach septy jednak Alysanne robiła wszystko zbyt dobrze lub niewystarczająco poprawnie. Nie mogła być zbyt mądra, ani zbyt głupia. Mówić za mało, ani też za dużo.
Musiała jednak przyznać jej rację. Strzelanie z łuku nie było zajęciem dla niej. Wiedziała to. Doskonale to wiedziała. Tutaj otaczały ją jednak bezpieczne mury zamku jej przodków. Tu nikt nie widział i nikt nie musiał wiedzieć tego o niej. Tu była wolna. Jeszcze przez chwilę, póki ojciec nie wyprawi jej w świat.

Czas obszedł się srogo z lady Shyrą. Spojrzenie miała jednak wciąż bystre. Między palce ujęła ciemne pukle włosów córki. Alysanne miała już siedemnaście lat imienia. Rozkwitła. Była jej małą czarną łabędzicą.
- Chciałabym cię tu zatrzymać na wieczność. Was wszystkich. Ojciec odeślę cię w końcu jak odesłał twoich braci. Odeślę cię gdzieś daleko do innego zamku. Będziesz sama. Boisz się, Alys?
- Nie - odpowiada szybko. Czy przyszłość mogła być straszniejsza od przerażających koszmarów, które pukały do jej umysłu co noc? Czy przyszłość mogła być straszniejsza od rozdzierającego czaszkę bólu? Bała się. Jaką częścią siebie się bała.  Nie chciała tylko tego przyznać.

Miłość mężczyzny jest jak dym, wystarczy podmuch wiatru, aby ją zmienić - mówiła matka nostalgicznym, melodyjnym tonem.- Trzymaj go blisko siebie. Niech cię pragnie. Niech cię kocha, a im dłużej tak będzie, tym dłużej będziesz miała nad nim władzę. Jak tylko ją utracisz zdana będziesz na jego łaskę.
Alysanne zacisnęła wargi. Nie chciała o tym myśleć. Nie teraz. Nie dziś. Przyszłość była niewiadomą, a tych nie lubiła.



Umiejętności

Charyzma - 50
Logika 60
Siła - 10
Spostrzegawczość - 60
Wytrzymałość - 20
Zwinność - 50
Etykieta 30
Jazda Konna 50
Taniec - 70
Czytanie i pisanie



Ostatnio zmieniony przez alysanne swann dnia Sro Sie 07, 2019 6:31 pm, w całości zmieniany 1 raz

Skocz do: