Sulvan Rogers
Wto Sie 13, 2019 10:15 am Sulvan Rogers
Gość
avatar
Gość



imię i nazwisko
Sulvan "Delikatny Gigant" Rogers

data i miejsce urodzenia
15 dzień IV księżyca, 66 roku od Podboju, Amberly

miejsce zamieszkania
Amberly, Rainwood, Krainy Burzy, Westeros

zajęcie/funkcja w rodzie
Dziedzic, Kapitan wojsk Amberly

nazwisko matki
Staedmon

wyznawana religia
Siedmiu

stan cywilny
Kawaler

Biografia



Nie urodził się najstarszym synem, ba, nawet trzecim. Z lorda Amberly śmiano się, że jedyne, czego mu nie brakuje, to dziedziców, bowiem lady Amberly porodziła dwunastkę dzieci, z czego dziewięciu chłopców, a Sulvan był najmłodszym z nich wszystkich. Oczywiście nie wszyscy dożyli dorosłości. Czwórka zmarła w wyniku epidemii ospy, gdy Sulvana nie było jeszcze na świecie. Nadal jednak, będąc piątym synem, jego szanse były marne. Z resztą, matka zaplanowała wszystko. Pierwszy syn będzie dziedzicem, drugi kapitanem wojsk i rycerzem, trzeci zostanie septonem, a czwarty i piąty będą uczyć się na maestrów i to właśnie jemu przypadła rola nauki fachu uczonego, razem z rok starszym bratem. Trzy jego siostry, które przeżyły, też od kołyski miały zaplanowane życie. Dwie za mąż, jedna dla bogów. Nie byli bogatym rodem, ale małżeństwa pozwalały na dobre sojusze.
Ilość dzieci, dobra ręką lorda Rogersa i bogactwa naturalne ziem Amberly powodowały, że ich dom rozkwitał coraz bardziej. Cedry na meble, cykuty na trucizny, klony na syropy, futra. Ambelry najbogatsze było jednak w bursztyny, które ozdabiały diademy, ubrania, kolie, a także leczyły dzięki nalewkom. Ich ziemiom brakowało jedynie ludzi.
Od dziecka Sulvan uczył się podstawowych umiejętności rycerza, chociaż większą wagę przykładano w jego przypadku do geografii i strategii. Nie miał być rycerzem, ale na coś trzeba było spożytkować niekończącą się energię chłopca. Mając cztery lata ganiał za starszymi chłopcami, próbując im dorównać, choć nie bardzo mu to wychodziło, miał znacznie mniej siły. Dopiero dwa lata później, choć dużo młodszy, wyrównał się ze starszymi braćmi wzrostem, prezentując się jak długa tyczka. Chudy, patykowaty i bardzo wysoki.
W wieku jedenastu lat ojciec zadecydował, że Sulvan i jego starszy brat wypłyną do Starego Miasta. Nie wiedział wtedy, że ta decyzja rozpocznie ciąg nieszczęść w domostwie Amberly.

Sulvan był przerażony, stojąc na obcym statku, wśród ludzi, którzy mówili obcym językiem, mieli obce twarze. Trzymał się kurczowo starszego brata, chociaż to on był większy z ich dwójki. Jeden z ważniejszych żeglarzy oglądał właśnie zęby jego brata, zmrożonego z przerażenia. Rogers nie był głupi, wiedział co to znaczy. Po kilku tygodniach od wysłania listu z żądaniem okupu, nie było odpowiedzi. Sulvan gdzieś w głębi duszy to rozumiał, choć rozrywał go gniew, żal i smutek (strach, przede wszystkim strach, ale bał się do tego przyznać, wiedząc, że jeśli to zrobi, całkowicie się załamie). W końcu Lord Amberly miał jeszcze wielu synów i nie tak wiele złota.
Trafili na targ niewolników do Volantis. Tam widział swojego brata po raz ostatni, gdy kupiła go odziana w pawie pióropusze dama. Nie wiedział, gdzie trafił, nie znał Valyriańskiego. Zbyt duży na domy rozkoszy, jednocześnie za młody, nie wpadał w żadną popularną kategorię, więc zamiast łez, na policzku pojawiły się tygrysie paski. Nie było z nim łatwo, ludzie z Rainwood byli zawsze uparci, ciężko wykorzenić z nich ich naturę. Jednak Sulvan miał dopiero dwanaście dni imienia, gdy otrzymał pierwsze tatuaże, a jego umysł nadal stanowił skłonną do kształtowania masę.
Początki niewiele się różniły od jego codzienności. Jadł, ćwiczył walkę, choć inną bronią niż wcześniej, spał z innymi młodymi chłopcami w wielkim, ciasnym baraku. Bolały go mięśnie, ale jego wrodzona, łagodna natura sprawiała, że nie narzekał, trzymał głowę nisko i wykonywał polecenia. Szybko poddał swoje ciało wymaganiom niewoli, pozostawiając poza nią jedynie umysł. Nadal miał w naiwnym sercu nadzieję, że ojciec go wykupi.

Mijały lata, lata treningu, wyrzeczeń i zmęczenia. Lata przyzwyczajania się do upałów i wrastania do swojej zbroi i zmieniania się w perfekcyjnego, uległego niewolnika, dumnego ze swoich tygrysich pasów. Jego blada skóra i niebieskie oczy wyróżniały go spośród innych niewolników. Kiedy skończył dwadzieścia pięć lat, nie pamiętał już twarzy matki ani szczegółów zamku, w którym spędził dzieciństwo. Mówił płynnie po Valyriańsku. Na jego ciele pojawiły się blizny z potyczek, treningów i własnego gniewu. Rósł jego prestiż jako przykładnego i dobrego niewolnika. Zaczęto go nazywać delikatnym olbrzymem, gdy wyniósł z rozochoconego, świętującego tłumu jedną z wysoko urodzonych panienek, ratując ją przed stratowaniem, tak, że chociaż u niego pojawiło się kilka zadrapań i siniaków, jej nawet nie popsuła się fryzura. Od dawna przestał myśleć o Westeros, nie zapuszczał się w okolice portu, jeśli nie zmuszał go obowiązek, aby nie widzieć znajomych bander czy słyszeć rodzimego języka.
Pierwsze baty otrzymał rok później. Przyprowadzili mu niewolnicę, przestraszoną, błagającą o litość. Odmówił. Za każdym świstem kazali mu mówić, kim jest. Narzędziem, które mówi. Bykiem rozpłodowym. Własnością. Niczym. Zagryzał zęby, choć na równi z krwią, płynęły mu łzy. Nie był twardy, nie aż tak. Złamali go po raz kolejny.
Drugie baty przyjął na siebie zamiast małej służącej. Widział zbyt wiele razy, jak rany nie chciały się zagoić lub organizm był zbyt słaby, aby przyjąć tyle uderzeń. Powiedział, że to jego wina. Jej kazali patrzeć, jak bat orze jego plecy. Następnego dnia wrócił na służbę.
Kiedy skończył trzydzieści dni imienia, usłyszał słowa, na które czekał prawie dwadzieścia lat. Wracasz do domu. Płakał jak dziecko w ramię kupca, który zapłacił za niego niebotyczną cenę. W trakcie rejsu zapuścił brodę, nie zamierzając jej nigdy golić, brodę zasłaniającą tygrysie paski. Płakał, gdy zobaczył brzeg Westeros, jednak łzy skończyły się, gdy dotarł do swojej rodziny.
Został jedynym synem. Najstarszy brat zginął na polowaniu, drugiego napadli i zabili zbójcy, gdy jechał po swoją narzeczoną, trzeci brat, zamiast uczyć się na septona, przepijał pieniądze i wydawał je na dziwki. Znaleziono go w rynsztoku, martwego. Volantis pochłonęło czwartego. Został jedynie Sulvan. Matka umarła razem z ostatnim noworodkiem, urodzonym przedwcześnie i w zbyt podeszłym wieku. Został tylko ojciec i on. Teraz już wiedział, dlaczego został wykupiony i czasami zastanawiał się, czy nie wolałby na zawsze pozostać Tygrysim Płaszczem.

Brody jednak nie ogolił.

Umiejętności


  • Charyzma — 40
  • Czytanie i pisanie
  • Języki obce: Valyriański — 20
  • Jazda Konna — 20
  • Logika — 50
  • Siła — 80
  • Spostrzegawczość — 50
  • Wytrzymałość — 80
  • Zręczność — 70
  • Zwinność — 70




Ostatnio zmieniony przez Sulvan Rogers dnia Pią Sie 16, 2019 9:44 pm, w całości zmieniany 1 raz
Re: Sulvan Rogers
Wto Sie 13, 2019 11:48 pm Re: Sulvan Rogers
Gość
avatar
Gość
W sumie to podbijam

Skocz do: