Lanaya Stark
Sro Sie 14, 2019 12:10 am Lanaya Stark
Gość
avatar
Gość



imię i nazwisko
Lanaya Stark; Mała Wilczyca

data i miejsce urodzenia
82 rok OP Witerfell

miejsce zamieszkania
Winterfell

zajęcie/funkcja w rodzie
Jedyna córka dziedzica Rodu

nazwisko matki
Stark

wyznawana religia
Starzy Bogowie

stan cywilny
Panna

Biografia

Gdy po swoim bracie przyszła na świat dziewczynka, była maleńka i kruchutka, z jasną cerą i platynowymi włoskami. Nadano jej imię Lanaya i obawiano się, by nie trzeba go było grawerować pod maleńkim posążkiem w katakumbach zamku.

Dziewczynka, choć maleńka i słabowita, przeżyła i rosła z wolna. Nie była okazem zdrowia, często zdarzało jej się chorować, ale Starzy Bogowie mimo wszystko mieli ją w opiece i z każdej gorączki udało się ją wyciągnąć. Częstotliwość zachorowań spadała z wiekiem, ale jak to w życiu, a zwłaszcza przy chowaniu dzieci, bywa, pojawiały się inne kłopociki i rozterki.

Szczęściem lub też nie, Lanaya okazywała się być prawdziwą córą Północy. Pewien brak ogłady, skłonności do buntu, wytyczanie własnych ścieżek, wplątywanie się w dziwne historie i przygody to chyba rodzinne, przekazywane w tym Rodzie z pokolenia na pokolenie. Ojciec, ciotka, dziad... pradziad... inni krewni... daleko nie trzeba by było szukać. Wilkor w herbie i Północ we krwi odciska na każdym Starku swoje piętno mniej lub bardziej. Lanaya należała od maleńkiego do tych drugich. Septy tłukły jej do głowy te wszystkie rzeczy, które panna z wielkiego rodu musi znać i potrafić, ale z marnym skutkiem. Brak zdolności do języków obcych, z haftowania i szycia wychodziła z pokłutymi igłą palcami, podczas gdy dorwała się do łuku nie skaleczyła się ani razu. Czas wolała spędzać w psiarni, stajni, albo Bożym Gaju niż przed kominkiem w książkach i haftami.

Zdecydowanie bliżej była zwierząt, Starych Bogów, powietrza i Północy niźli ludzi. Być może przez choroby, które tak często wykluczały ją z życia codziennego zamku i przykuwały na wiele dni do łóżka pod grubą stertą futer. Była dość wycofana, niby rozważna, a wpadały jej czasem do główki głupkowate pomysły. Jednocześnie odważna i płaczliwa, bojaźliwa, ale potrafiąca odznaczyć się determinacją. Nieuk i tłumok, a jednak przy tym co ją interesowało prezentowała bystrość, mądrość i chłonęła wiedzę. Malutka, drobna, z włosami brązowymi tak jasnymi, że niemal blond, niczym nie przypominała twardego ludu Północy. Dziecko Lata. Zwyczajnie inna. Lanayi jednak to w niczym nie przeszkadzało. Nigdy nie czuła się odszczepieńcem czy dziwakiem, nawet po tym, a raczej zwłaszcza po tym, gdy miała swój pierwszy zwierzęcy sen.

Dla młodziutkiej dziewczynki, to było wielkie przeżycie. Sen inny od wszystkich. Sen o lataniu, tak realny, że chcąc by trwał, mało co nie wyskoczyła z okna swojej komnaty. Miała dziób, śpiewała ostro, niósł ją czarny płaszcz... czarne skrzydła. Widziała z góry lasy, pola uprawne i zamek. Ludzi tak daleko w dole, że malutkich jak ziarnka grochu. Gdy opowiedziała z wielkim zaangażowaniem i ekscytacją o czym śniła, swojemu Panu Ojcu, dla niego stało się od razu jasne, co to oznacza. A że nie był człekiem głupim, nie zamierzał blokować ani ograniczać daru, który zaczęło prezentować jego dziecko. A i Lanaya dzięki niemu stała się nieco pewniej stawiającą kroki w świecie istotką.

Potem wszystko toczyło się już własnym, szalonym rytmem. Lanaya wiedziała już dlaczego tak lgnie do zwierząt, dlaczego one lubią ją. Rozumiała je jakoś instynktownie, a teraz przestała się bać. Zwierzęta przestały być tylko zwierzętami... ogary, konie, kruki, nawet koty czy wiewiórki... stały się jej towarzyszami, a także drugimi oczami, uszami, a nawet skrzydłami. Jak mogła być samotna, mając w koło tylu przyjaciół, którym może się bez obawy zwierzać, którzy zawsze ją wysłuchają, nie odepchną, nie wyśmieją, może nie do końca zrozumieją, ale wystarczy, że będą. Po co ludzie? Po co inne dzieci? Po co jakieś nauki zachowania przy stole, na bankietach, uroczystościach?

Na ósme urodziny dostała wyjątkowy prezent. Coś co stało się jej całym światem, najlepszym przyjacielem, powiernikiem, towarzyszem zabaw i obrońcą... a raczej kogoś. Gdy Pan Ojciec zaczął przemawiać przed wręczeniem prezentu, gdy wniesiono do wielkiej sali wiklinowy, sporych rozmiarów kosz, a z wnętrza dało się słyszeć cichutkie piszczenie, sądziła, że to szczenię. Psa, może wilka, przecież kochała zwierzęta, a mieć własnego pupila, swojego, a nie jednego z wielu psów psiarczyka, to byłoby coś. W środku była czarna, puszysta kulka. Aksamitne, puszyste futerko, czarne jak bezgwiezdna noc należało do szczenięcia wilkora. Lanaya myślała, że to wilczur, może wilk, Pan Ojciec wyjaśnił jej, że to zwierzę jest czymś więcej, symbolem, który mają w rodowym herbie. Lanaya nawet nie pomyślała, żeby pytać ojca skąd... jak. Nie miało to dla niej znaczenia, z resztą nie wymagajmy zbyt wiele od wstrząśniętej i zachwyconej ośmiolatki.

Fenris - wilkor wśród wilków. Lanaya - promyk lata w sercu zimy. Odmienni. Nie mogło być inaczej. Od razu połączeni silną więzią i zrozumieniem przekraczającym pojmowanie osób, które nie mają wykształconej pewnej dozy empatii i wrażliwości. Przy Fenrisie, zdolności dziewczynki szybko się rozwijały, ona sama nabrała niezłomnej determinacji by nauczyć się wszystkiego co jej niezbędne do obcowania ze zwierzęciem, opanować i wciąż polepszać swój dar, wyszkolić swoje zdolności jeździeckie i ukierunkować je, by mogła dosiąść Fenrisa, gdy ten urośnie. A rósł znacznie szybciej niż jego przyjaciółka.

Lanaya z maleńkiego brzydkiego kaczątka, powoli przeistaczała się w łabędzia... małego i nieco dziwnego, ale jednak, do tego z bardzo niecodzienny towarzyszem. Dzisiaj jest pogodną nastolatką, spokojną, choć nieco roztrzepaną i oderwaną od rzeczywistości, mknącą przed siebie na grzbiecie, nie konia, a wilkora. Delikatna, okrągła buzia, ozdobiona, niebieskimi oczami oraz pełnymi odznaczającymi się ustami, otoczona długimi, poczochranymi włosami, skrywa niecodzienny umysł panny z Północy. Małomówna, niewielka i zwinna, wciąż nie przyswoiła etykiety i całej tej szlacheckiej wiedzy w stopniu zadowalającym. Posłuszna, ale mimo to lubi chodzić własnymi drogami, przesiadywać w Bożym Gaju, włóczyć się w dziwnych miejscach, albo jechać z Fenrisem przed siebie. Nie ma się czego obawiać. Jest u siebie, na Północy i ma Fenrisa, który wyrósł na potężnego wilkora. Dobrze zbudowany, smukły i śmiertelnie niebezpieczny, gotowy rozedrzeć na szmaty każdego kto zagrozi nastolatce. Ona niepozorna, dobra i naiwna, jednak z przyjacielem mogącym oderwać głowę z ramion rosłego męża jednym kłapnięciem szczęk... i czego tu się bać?

Umiejętności

- Spostrzegawczość 30
- Zwinność 35
- Czytanie i pisanie -
- Etykieta 10
- Jazda (niekoniecznie) konna 35
- Zoologia 30
- Zmiennokształtność (wargowanie) 60



Ostatnio zmieniony przez Lanaya Stark dnia Nie Sie 18, 2019 8:31 pm, w całości zmieniany 2 razy
Re: Lanaya Stark
Sro Sie 14, 2019 8:59 pm Re: Lanaya Stark
Gość
avatar
Gość
Karta gotowa do sprawdzenia ^^
Re: Lanaya Stark
Pią Sie 16, 2019 8:34 pm Re: Lanaya Stark
Gość
avatar
Gość
Dokonano w karcie drobnych poprawek.
Re: Lanaya Stark
Sponsored content

Skocz do: