Ulice i targowisko
Wto Lip 09, 2019 11:07 pm Ulice i targowisko
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
First topic message reminder :

W głównej części targu rybnego Królewskiej Przystani znajduje się rozległe i gwarne targowisko. Wzdłuż głównej ulicy, po jednej i drugiej stronie kupcy ustawiają swoje wozy i kramy, sprzedając najróżniejsze towary i zarabiając na życie. Można tu spotkać pełno różności, od produktów spożywczych, typu pieczywo, owoce, warzywa, przez rzeczy pierwszej potrzeby, jak odzież i obuwie, a kończąc na zwykłych drobiazgach, jak grzebienie, biżuteria i zabawki dla dzieci. Można na owym targu kupić dosłownie wszystko, o ile wie się, gdzie danej rzeczy szukać, gdyż cały bazarek jest dość rozległy. Od rana do wieczora panuje tu naprawdę spory tłok i harmider, a kupcy i przekupki przekrzykują się nawzajem, zachwalając swój towar najlepiej jak tylko umieją. Nie są to specjalistyczne towary i nie można ich także nazwać luksusowymi ponieważ takie można znaleźć na ulicach gdzie cechy parające się rzemiosłem oferują swe towary.

Re: Ulice i targowisko
Pią Lip 26, 2019 9:42 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
- A za trzy dorzucę rzemień! - zachęcał dalej sprzedawca. - Żona będzie zachwycona!
Usłyszawszy to Jacinthe wywrócił oczami. Nie potrzebował żadnych zachwytów ze strony swojej żony z bardzo prozaicznego powodu. Nie miał żony. I nie szukał. Inna sprawa, że dziewkę miał w każdym porcie, tutaj też. Alysę poznał w Królewskiej Przystani parę lat temu. Była wtedy panną na wydaniu, a on akurat był przejazdem. Odwiedzał ją zawsze gdy się tu pojawiał. Nawet po tym, jak już wyszła za mąż za rzeźnika. Z tego co pamiętał, miała trójkę uroczych dzieci. Dwoje z nich miało śliczne, kręcone włosy. Ciekawe, co u niej słychać? - Niech będzie, daj pan. Trzy.
Zerknął przez ramię na przechodzący właśnie za jego plecami orszak. Nie królewski, nie książęcy, taki rozpoznałby od razu. Sylwetka zakapturzonej postaci jedyne co mu zdradziła to to, że zbrojni pilnują kobiety. Gdzieś tam z tyłu głowy, podświadomość bądź inne licho sprawiły, że jego zainteresowanie odrobinę wzrosło. Nie na długo, bowiem wtem rozległ się krzyk zarówno głośny jak nieprzyjemny dla ucha. Zaledwie kilka metrów od nich znajdowało się stoisko pełne egzotycznych zwierząt, z którymi Lockwood wolałby nie mieć nic wspólnego. Szczególnie z wężami. Kramiarka najwyraźniej obrała sobie za cel oskarżeń zakapturzoną damę albo jego. A najpewniej ich oboje. Rozejrzał się jednak na boki jakby stojący po lewej mężczyzna miał się zaraz rzucić pod wpływem okrzyków do ucieczki. Nie zrobił tego.
Wzdrygnął się na widok wielkiego gadziska przewieszonego przez szyję czarnoskórej kobiety i spojrzał na jasnowłosą. Można było pomylić ją z Targaryenem, byle którym. W pierwszych chwilach sam dał się solidnie nabrać i pomyślał, że egzotyczna sprzedawczyni będzie miała zaraz nie lada problem. Ucieszył się też, że zdążył ugryźć się w język i nie zawołał "to nie ja, to ona!".
Skradzionych ptaszków jak nie było, tak nie było. Pokazanie własnego w tych okolicznościach nie wchodziło w grę.
Re: Ulice i targowisko
Pią Lip 26, 2019 11:09 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
Widok strażników Elaeny oraz jej aparycji, tak podobnej do królewskiej, a także, z racji pochodzenia kramiarki, do władców Volantis, zdecydowanie ocucił zapał. Przeprosiła kobietę w języku jej ojczystym, mówiąc, że musiała ją z kimś pomylić.
Zaraz jednak swoje zainteresowanie przeniosła na Jacinthe.
On, on na pewno on! Widziałam
W tym czasie mała małpka, wytrenowana do kradzieży przez kobietę, przeskakiwała z miejsca na miejsce, wybierała co bardziej obfite sakiewki oraz tobołki, wybierając nie całość, a drobiazgi, zdecydowanie wartościowe i niezbyt ciężkie.
Jakiś mężczyzna złapał Jacinthe za rękę, musiał być żeglarzem lub tragarzem, bo jego uścisk był bardzo mocny i bolesny.
Oddaj. Ptaszka.

    Aby dojrzeć małpkę, musicie wyrzucić parzystą liczbę w rzucie kośćmi, a suma wraz ze statystyką spostrzegawczości osiągnąć wynik powyżej 80.
    Elaena, aby odsunąć podejrzenia tłumu, musisz rzucić drugą kość, której wartość, wraz z Twoją charyzmą, musi przekroczyć 80.
    Jacinthe, aby wywinąć się z uścisku, musisz rzucić drugą kość, której wartość, wraz z Twoją zwinnością, musi przekroczyć 80.

    W odpisie proszę zawszeć krótki opis, na końcu, jak zareaguje Wasza postać, jeśli spostrzeże małpkę.
Re: Ulice i targowisko
Pon Lip 29, 2019 9:55 pm Re: Ulice i targowisko
Elaena Vaelaros
Elaena Vaelaros
258
Ulice i targowisko - Page 3 Giphy.gif?cid=790b76115d2ce92c6a4370467716bf8a&rid=giphy
20
Córka Triarchy Volantis
Królewska Przystań
Obcokrajowiec
https://fortherealm.forumpolish.com/t371-elaena-vaelaros
Oczywiście nie musiała nawet odzywać się, by uzyskać odpowiedni efekt - przeprosiny. Jak miło było, gdy w ciągu jednego uderzenia serce sytuacja zmieniała się na jej korzyść, doprawdy mogłaby się do tego przyzwyczaić. Szkoda tylko, że musiała wcześniej pozbawić się swojego statusu osoby anonimowej i teraz raczej mało prawdopodobne, że uda jej się po raz kolejny od tak zniknąć w tłumie. Być może będzie musiała nawet zakończyć na dziś swą wizytę na mieście... A może uda jej się wykorzystać całe to zamieszanie na swoją korzyść, choć w dość niespodziewany sposób. Handlarka jakby nie patrzeć zapędziła się nieco w swych oskarżeniach, a zadośćuszynienie za nadszarpnięcie godności wysoko urodzonej damy wymagała czegoś więcej, niż tylko krótkich przeprosin.
- Valar qringaomis... Valar gūrēñis. - odpowiedziała, a gdyby przekaz jej wiadomości nie był jasny dorzuciła do niego coś nieco bardziej konkretnego. - Ȳdrēlli...
"Porozmawiamy". Nie powiedziała kiedy, ani gdzie, ale akurat to była zapewne kwestia mało problematyczna - obie były dość charakterystyczne, łatwo powinny odnaleźć się w mieście. Jakiekolwiek plany miała Elaena nie dało się ich wyczytwać z jej twarzy, na której pojawił się łagodny uśmiech, którego charakter postronny z łatwością mógłby zinterpretować jako łagodny i wyrozumiały. Nawet gdyby faktycznie chciała i miała ochotę powiedzieć coś więce, to nie należało ryzykować zbytnio - wszak nie musiały być jedynymi na całym targowisku, które porozumiewały się w innych, niż powszechny językach, a nie chciała też mówić zbyt długo, by nie wzbudzać podejrzeń motłochu. Jeśli jednak kramarka znała choć trochę kulturę, z której wywodziła się Elaena, to mogła spodziewać się całkiem owocnej współpracy, jeśli tylko okazałaby się przydatną osobą w agendzie białowłosej.
Gotowa była ruszać już w dalszą drogę, niekoniecznie interesując się aż tak losem mężczyzny, który podobnie jak ona padł ofiarą rzucanych w tłum oskarżeń. Być może był winny, a być może nie - tak czy inaczej jego los nie stanowił aż takiego zmartwienia dla kobiety, zwłaszcza biorąc pod uwagę okoliczności. Tłumu nie obchodziła prawdziwość zbrodni, został umiejętnie podburzony i zdawał się gotowy utrudnić życie każdemu, kto był choćby podejrzany o zaangażowanie się w haniebny proceder. Jeśli nie ze względu na siebie, to dla dobra własnych strażników wolała uniknąć uczestnictwa w chaotycznych zamieszkach - jej obstawa mogła pozostać na zewnątrz zupełnie opanowana, ale znała swą służbę zbyt dobrze, by dać się nabrać tej masce. Gdyby to ją spróbowano złapać tak, jak Jacintha, to mężczyzna dopuszczający się tej zniewagi mógłby szybko zostać sprowadzony do parteru.
Jeśli udałoby jej się dostrzec małpkę z pewnością nie planowała podnieść rabanu. Niektórzy stosowali do kradzieży dzieci, inni odpowiednio tresowane zwierzęta - każdy wykorzystywał w swych działaniach takie środki, jakie akurat miał pod ręką. Sama kierowała się podobną filozofią w większości swych przedsięwzięć, byłoby więc hipokryzją podejmowanie próby umoralnienia sprzedawczyni. Dȳñer raqiror issa, huh? - rzucić miała jedynie w stronę straganiarki, wyraźnie rozbawiona.

Rzut 1 - spostrzegawczość (bazowe 30)
Rzut 2 - charyzma (bazowe 60 + 35 za przedmioty)
Re: Ulice i targowisko
Pon Lip 29, 2019 9:55 pm Re: Ulice i targowisko
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Elaena Vaelaros' has done the following action : Rzut kością


#1 'Setka' : 77

--------------------------------

#2 'Setka' : 67
Re: Ulice i targowisko
Pon Sie 05, 2019 8:36 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
Lockwood wciągnął ze świstem powietrze do płuc. Nie zamierzał dać się wplątać w żadną kradzież, w żadne machlojki. Ani tym bardziej w dyskusję z babą obwieszonym wstrętnym gadem. Wzdrygnął się raz jeszcze, jakże on nie lubił węży! Zerknął jeszcze na alabastrowe koraliki nawleczone na rzemienie, które przed chwilą kupił. Może żadnego z nich nie powinien prezentować siostrze, a rozdać je tutaj, w Królewskiej Przystani? Jeden dla Alysy, żeby się nie pogniewała, jeśli się spotkają. Drugi dla Saeny, bo i na nią mógł się natknąć. Trzeci dla Savy- bo jeśli ta się dowie, że dwie pozostały dostały, to mogłaby się zezłościć.
Nie do końca zrozumiał, co mówiła jasnowłosa, blada kobieta. Byłby przysiągł, że coś o suchych piętach, ale nie zamierzał dyskutować, nie dawać za to ręki. Znał już takiego, co pożegnał się ze swoją prawicą na dobre. Szybko zorientował się jednak, że białogłowa nie zamierza mu niczego ułatwiać, i że musi sam się tłumaczyć i bronić honoru. Był kurwiarzem, czasem powsinogą, niekiedy kłamcą, ale nigdy złodziejem. Chyba, że niewieścich serc, ale to była inna grupa docelowa.
- Hejże, łapska! - krzyknął, kiedy ktoś złapał go za rękę. Odruchowo spróbował się wyrwać. Niedowiary, pomyślał. Że też ze wszystkich kmiotów na tym targu, musiało trafić akurat na mnie! - Puszczaj, ino żwawo! Jestem Marcyl Estren, syn lorda Estrena! Tak Królewska Przystań wita swoich gości?!

Jeśli udało mu się zobaczyć małpkę, zaraz wskazał ją palcem, by zdemaskować oszustkę.
Re: Ulice i targowisko
Pon Sie 05, 2019 8:36 pm Re: Ulice i targowisko
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Jacinthe Lockwood' has done the following action : Rzut kością


'Setka' : 63, 4
Re: Ulice i targowisko
Wto Sie 06, 2019 10:28 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
Żadne z Was nie zauważyło małpki, która nadal śmigała między coraz bardziej oburzonym tłumem. Elaenie udało się jednak szybko ugłaskać zarówno kramiarkę, której oczy zaświeciły się na myśl o współpracy z nią, jak i tłum, który zostawił ją w spokoju. Mogła odejść, jeśli miała chęć lub oglądać widowisko z mężczyzną w tle.
Ktoś rzucił w Jacinthe zgniłym pomidorem, ktoś jakimś bluzgiem, zupełnie nie zważając na obecność dam. Wielki mężczyzna nie tylko nie puścił barda, ale mocniej zacisnął swoje ręce na jego ramionach, nie pozwalając na ucieczkę.
Cała uwaga gawiedzi była skupiona na Lockwoodzie.
A ja królowa Alysanne — zagrzmiała czarnoskóra kobieta na słowa o pochodzeniu Jacinthe. W jej oczach można było dojrzeć wahanie, ale tylko przez chwilę. — Oddawaj co moje, złodzieju!
Tymczasem małpka znalazła się przy Jacinthe i próbowała podłożyć mu martwego kanarka.

    Aby dojrzeć małpkę suma kości ze statystyką spostrzegawczości musi osiągnąć wynik powyżej 80. Jeśli akcja nie powiedzie się u Jacinthe, kanarek zostanie podłożony z sukcesem.
    Jacinthe, jeśli chcesz, aby gawiedź Ci uwierzyła, musisz zdobyć 50 w rzucie na umiejętność kłamstwa.[/b]
Re: Ulice i targowisko
Czw Sie 08, 2019 9:04 am Re: Ulice i targowisko
Elaena Vaelaros
Elaena Vaelaros
258
Ulice i targowisko - Page 3 Giphy.gif?cid=790b76115d2ce92c6a4370467716bf8a&rid=giphy
20
Córka Triarchy Volantis
Królewska Przystań
Obcokrajowiec
https://fortherealm.forumpolish.com/t371-elaena-vaelaros
Tłumy ludzi potrafił okazać się niebezpieczny, gdy łączył siły działając w swej bezmyślności. Szczęśliwie tym razem wystarczyła odrobina uśmiechu z jej strony, kilka mniej lub bardziej rozumianych dla głuszy słów wymienionych z kramarką i  o to mogła się cieszyć oczyszczeniem z win w oczach ludu. Tego samego nie można było powiedzieć o mężczyźnie, który podobnie jak ona wciągnięty został w zamieszanie związane z rzekomą kradzieżą. Biedak zdecydowanie gorzej radził sobie w tej konfrontacji, nie mając nawet podobnej do jej własnej obstawy, która gotowa była usiec każdego, kto pokusiłby się o położenie na niej swych brudnych łap. Nie mógł też liczyć najwyraźniej na podobne zrozumienie, co w jej przypadku, a rzucone na głos nazwisko niewiele zmieniło jego obecną sytuację. Samej Elaenie wspomniany "lord Estren" nie mówił absolutnie nic, wyraźnie więc nie był to żaden z ważniejszych graczy Westeros. Jeśli jednak faktycznie miałaby do czynienia z osobą wysoko urodzoną, to może warto byłoby pozostać świadomym dalszego rozwoju sytuacji. Niekoniecznie jednak powinna była przekonać się o niej osobiście, wszak już i tak za dużo uwagi zdążyła przyciągnąć do własnej osoby. Czas było dokonać odwrotu, zostawiając na miejscu jedną z wiernych sobie par oczu.
- Ao. - zwróciła się do jednego ze swych strażników, wskazując głową na rozgrywającą się scenę. - Umbā kesīr.
Może jej obstawa nie mogła się poszczycić jakąś szczególną inteligencją, ale wystarczająco długo przebywała wśród możnych Volantis, by potrafić właściwie odczytać wydawane im rozkazy. Mężczyzna, do którego przemówiła, miał więc pozostać na targowisku jako niemy świadek kolejnych wydarzeń, nie angażując się absolutnie w ich przebieg. A jeśli wszystko poszłoby dobrze, to mógłby później stać się idealnym punktem zaczepienia dla sprzedawczyni, jeśli ta faktycznie byłaby tak chętna do współpracy, jak wydawało się kobiecie. Obcokrajowcy powinni w końcu trzymać się razem będąc w tak obcej ziemii, jaką stanowił dla nich kontynent Westeros.
Mając pewność, że je intencje zostały dobrze zrozumiane białowłosa pozwoliła sobie na ostatnie spojrzenie w kierunku kramiarki i oskarżanego przez nią mężczyzny, a w jej jasnych oczach próżno było doszukiwać się jakichkolwiek emocji. Nawet wcześniejszy uśmiech przygasł już nieco, gdy całe jej zainteresowanie sytuacją wypaliło się zupełnie. Trudno było utrzymać przy sobie je uwagę, a tego typu sceny potrafiły dokonać tego wyczynu jedynie na krótką chwilę. Z pewnością było w mieście coś o wiele bardziej wartego jej uwagi, być może miała już nawet pewne pojęcie co. Nie przejmując się już powtórnym nasunięciem na głowę kaptura odwróciła się na pięcie, by bez zbędnego pośpiechu ruszyć w tylko sobie znanym kierunku. Już po chwili miała zniknąć wśród zbierającego się tłumu, opuszczając targowisko.

z/t
Re: Ulice i targowisko
Wto Sie 13, 2019 1:59 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
Oburzenie Lockwooda znacznie wzrosło gdy na jego nowym kaftanie rozbryzgał się stary pomidor. Spiął się cały czując na ramionach ciężkie łapska obwiesia, który zaangażował się w targową chryję. Od razu i mimowolnie pomyślał o Leffordzie i jego zgrubiałych łapiszczach. Nie zamierzał się więcej szarpać wiedząc, że co ma być - będzie. Uniósł dumnie podbródek nie zamierzając wcale okazywać skruchy. Nie miał pojęcia, że wytresowana małpka, niczym Abu pewnego Aladyna próbuje mu wsadzić do kieszeni martwego ptaszka.
- Królowa jest zdecydowanie piękniejsza - odparł. Tylko to mu pozostało w marnej sytuacji w jakiej się znalazł. Zbierał ostatnimi czasy same bęcki: od Lovella, którego spotkał w podłej karczmie, na targu od oszustki i zbierze bęcki podczas turnieju. Tego ostatniego był pewien jak tego, że jutro także będzie dzień. Jedne więcej czy też mniej - jednakże tylko w teorii nie stanowiło to różnicy. Westchnął ciężko nad swoim losem i nad pobrudzonym kaftanem. Gdzieś obok śpiewał uliczny bard i to w niego rzucano warzywami. Pewno ktoś nie trafił! Postanowił sobie Lockwood zapamiętać twarz kobiety z Essos i jej wstrętnego gada.
Re: Ulice i targowisko
Wto Sie 13, 2019 1:59 pm Re: Ulice i targowisko
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Jacinthe Lockwood' has done the following action : Rzut kością


'Setka' : 24, 47
Re: Ulice i targowisko
Wto Sie 13, 2019 2:16 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
    Akcje nieudane


Drab przytrzymał Jacinthe do przybycia Straży Miejskiej, która znalazła u niego martwego kanarka. Dzięki jednak kłamstwu, został zabrał do strażnicy. Tam sprawa została wyjaśniona, a jeden ze strażników potwierdził, że ta kramiarka nagminnie oskarża kogoś o kradzież jej ptaków i najczęściej znajdują jednego martwego.
Nazwisko Marcyla otworzyło przed Jacinthe drzwi ułaskawienia, które jednak nie trwało długo, bowiem ktoś ze straży wiedział, jak wygląda syn lorda Estrena. Na szczęście Jacinthe wybrnął, dzięki swojemu czarowi i pieśniom, z problemów, jakie przysporzyła mu czarnoskóra kobieta. Strażnicy obiecali przyjrzeć się działalności kobiety i wypuścili go wolno.
zt x2
Re: Ulice i targowisko
Wto Sie 20, 2019 5:19 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
7 dzień V księżyca 98 roku

- Panienko, nie powinna Panienka samotnie nigdzie chodzić! To nie przystoi!
Fuknęła oburzona dama, która miała towarzyszyć młodej Baratheonównie gdy ta spędzała czas poza murami. Mimo to Mirabelle nie miała zamiaru ustępować. Obiecała matce postępować zgodnie z tym kim jest. Ale no bez przesady, nie potrzebowała "niani" która miałaby się nią opiekować. Potrafiła o siebie zadbać. Poza tym...pozbycie się odzieży męskiej to nie pozbycie się umiejętności i posiadania sztyletu prawda. Mira zmierzyła wzrokiem młódkę kręcąc głową zdecydowana.
- Powiedziałam. Idę sama. Piśnij chociaż jeszcze raz słówko a obiecuję, że moja matka dowie się o Twoich igraszkach z żonatym kupcem. Twój wybór.
Uprzedziła na co dziewka zarumieniła się po uszy i oddaliła. Mirabelle w tym czasie nie mając wyjścia pozostawiła swój miecz w pałacu a zabrała tylko sztylet umieszczony pod fałdami sukni. Z westchnieniem spojrzała na swoje odbicie i skrzywiła się. Nie znosiła się tak ubierać. Wolała nosić męski strój, wówczas nie zwracała na siebie zbytniej uwagi a tak. Niestety życie nie było takie proste. Ostatecznie wymknęła się sama i krocząc w milczeniu przyglądała się uważnie mijanym straganom. Piękne materiały, tiule i wszystko co tylko posiadali kupcy starali się zaoferować i sprzedać ale niestety nie to było zainteresowaniem Mir. Dziewczyna właśnie przyciągnięta przez uderzenia kowala skierowała się w stronę skąd dochodził skwar i co ważne broń. Uśmiechnęła się lekko obserwując wykuwaną broń. Nie miała zamiaru nic kupować bo nie potrzebowała broni, posiadała jak na razie całkiem wystarczające ostrza. Odwróciła się nieco za mocno i przydepnęła koniec sukni na co wściekła szarpnęła nią nieco za mocno co skończyło się puszczeniem nieco szwu u dołu sukni.
- Cholerne badziewie.
Mruknęła pod nosem odpinając z włosów jedną ze spinek i ściągając materiał tak, by nie odsłaniał jej nagiej skóry.
Re: Ulice i targowisko
Wto Sie 20, 2019 6:00 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
Kiren bardzo zależało na wyjściu na miasto, dlatego robiła wszystko, by na to zasłużyć. Oczywiście nie była służką, wolno jej było chodzić swoimi drogami, ale nie lubiła zaniedbywać obowiązków. Była damą dworu i jej obecność przy pannach z domu Arryn była ważna. Ale one także miały czas dla siebie, kiedy nie potrzebowały towarzystwa. To była idealna chwila do tego, by z niej skorzystać i udać się tam, gdzie ją ciągnęło.
Kiren z uśmiechem na twarzy pozdrawiała mijane dzieci, odwzajemniała spojrzenia niektórych dorosłych i w dobrym nastroju kroczyła kolejnymi uliczkami. Jej celem było targowisko, gdzie miała zamiar się rozejrzeć się dokładnie. Można było tam kupić przeróżne rzeczy. Kobieta nie wiedziała nawet, w którą stronę patrzeć.
Co jakiś czas przystawała tu czy tam, podziwiając wyroby. Oczywiście niejedna osoba nawiała ją na zakup swojego towaru, lecz ta odmawiała za każdym razem. Nie przyszła kupować. To nie znaczyło jednak, że nie skusi się na coś, jeśli wyjątkowo wpadnie jej w oko.
Kiedy tak się przechadzała, zauważyła młodziutką dziewczynę, która najwyraźniej miała problem z suknią. Choćby nie chciała, widziała jak ta się męczy. Złość odbijała się w jej oczach. Kiren nie byłaby sobą, gdyby nie podeszła bliżej i zagadnęła.
- Mały wypadek? - zapytała. - To się czasem zdarza i największej damie – odpięła zapinkę od peleryny, którą narzuciła na suknię i podała ją dziewczynie.
- Tak lepiej uda się ukryć rozdarcie. Co dwie spinki, to nie jedna – wyjaśniła. - Ale najlepiej byłoby to zszyć. Z pewnością znalazłaby się tu jakaś kobieta, która sprawnie posługuje się igłą – zaczęła się rozglądać.
- Ale sama bym się tego nie podjęła. Nie jestem najlepsza w robótkach – uśmiechnęła się przyjaźnie do dziewczyny. Kiren łatwo było opisać: śmiała, serdeczna i gotowa na wyzwania. Dlatego tak bezpośrednio zwróciła się do nieznajomej i chciała jej pomóc.
Re: Ulice i targowisko
Wto Sie 20, 2019 6:20 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
Mira miała to do siebie, że nie znosiła zadufanych dam w pięknych zdobionych sukniach i drażniło ją to, że ona musiała właśnie w takich paradować. Klęła siebie samą za złożoną obietnicę matce, ale no...obiecała! A ona była słowna! Nie to co inni, jeśli coś obiecała, starała się dążyć do tego w pełni. Gdy męczyła się i szarpała z przeklętą suknią usłyszała na głową miękki głos. Uniosła wzrok widząc dłoń kobiety, która wręczała jej spinkę. Przyjęła ją początkowo w milczeniu by po chwili wpiąć ją tak by nie było widać jej nóg. Uśmiechnęła się lekko do nieznajomej.
- Dziękuję Ci. Niestety z mojej winy. Nie potrafię chodzić w sukniach...
Przyznała nieco zmieszana a jej policzki spłonęły rumieńcem. Właśnie zdała sobie sprawę, że nieznajoma była pierwszą osobą, którą mogła poznać, która nie unikała jej mimo wszystko. A może to tylko przez to, że nie wiedziała kim jest? Cóż, bała się powiedzieć, prawdy wiedząc, że różnie ludzie reagowali na jej imię. Zaraz zostawała rozpoznawana i wytykana, czasem wyśmiewana mimo że za jej plecami to jednak często widziała drwiące spojrzenia. Jednak z czasem to zaczęło maleć, gdy zorientowali się, że ta chłopczyca po prostu pomaga tak potrzebującym, uczy się, chcąc czegoś osiągnąć. Jednak teraz...teraz uczyła się być damą. Miała tylko nadzieję, że zrobi jakieś postępy.
- Nie trzeba...wrócę do domu to zajmą się suknią.
Przyznała z uśmiechem i podała dziewczynie dłoń.
- Jestem Mirabelle Baratheon.
Przedstawiła się z uśmiechem na ustach i wskazała na stoiska.
- Mają tutaj tyle pięknych rzeczy...
Re: Ulice i targowisko
Wto Sie 20, 2019 7:05 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
- Jeśli taka Twoja wola, niech będzie – odparła Kiren. Nie miała zamiaru nalegać, chociaż z pewnością udałoby im się odnaleźć kogoś, kto by sobie z tym poradził. Ale jeśli nie wymagało to szybkiej interwencji, niech i tak się stanie. Panna Hunter nie miała zamiaru nalegać.
Kiedy jej towarzyszka się przedstawiła, Kiren uśmiechnęła się jeszcze serdeczniej.
- Miło Cię poznać, Mirabelle – ujęła chętnie jej dłoń. - Ja jestem Kiren. Kiren Hunter, dwórka panien z domu Arryn – powiedziała wesoło. Nie każdy kojarzył ten ród, chociaż oczywiście kto uczy się pilnie i zwraca uwagę na rodziny szlacheckie i tak dalej, z pewnością łatwiej skojarzy nazwisko z lokacją.
- I tak między nami – przysunęła się bliżej, by tylko jej rozmówczyni ją słyszała:
- Kiedyś nienawidziłam chodzić w sukniach. To nic takiego, przynajmniej dla mnie – a jednak podchwyciła wcześniejsze słowa Mirabelle. - Pochodzę z rodu, który słynie ze smykałki do polowań. Oczywiście chciałam zostać najlepszą łowczynią – mówiła dalej.
- To prawda – odpowiedziała na kolejną uwagę dziewczyny. - Nie wiem gdzie patrzeć, wszystko jest ciekawe – owszem, tak było w istocie. Każdy miał do zaoferowania coś ciekawego. Wokół było wiele osób. Część z nich stanowili goście zaproszeni na uroczystości. Kiren miała pamięć do twarzy, to też czasem wyłapywała z tłumu jakieś lico. Na nią mało kto zwracał uwagę. I to było dobre w tej sytuacji.
- Może się przejdziemy? - zaproponowała. - W towarzystwie zawsze milej – przynajmniej ona tak uważała. Nie miała nic przeciwko kompance, tym bardziej tak interesującej jak panna Baratheon.
- Jestem daleko od domu i miejsce takie jak to, robi na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że mogę podziwiać stolicę i poznać wiele ciekawych osobowości.
Re: Ulice i targowisko
Wto Sie 20, 2019 7:31 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
Mira uśmiechnęła się promiennie na słowa dziewczęcia przed nią. Nie widziała powodu by się nie uśmiechać, czy nie rozmawiać z nią. Nie spoglądała na nią jak na niespełna rozumu pannicę. Więc już tym zapunktowała. Gdy wspomniała o Arrynach zamyśliła się na chwilę starając sobie przypomnieć kogoś z tego rodu i jak na złość jedynie w głowie jej siedział Estermont Arryn, z którym miała do czynienia już na polowaniu, a który nie był zadowolony z obecności królewskiej wnuczki.
- Arryn...a tak...poznałam Ser Endamiena Arryn.
Uśmiechnęła się lekko a słysząc słowa Kiren uśmiechnęła się promiennie i naprawdę z ulgą w oczach.
- Kiren...piękne imię. Mówisz, że jesteś zwolenniczką spodni i koszul?
Odszepnęła jej wesoło i skinęła głową.
- Niestety po ostatnim wypadzie obiecałam matce, że zacznę paradować w tym...czymś. Nie tylko dla niej ale...
Machnęła dłonią niedbale i przeniosła wzrok gdzieś przed siebie.
- Niestety mój ojciec nie zwraca za bardzo uwagi na to co robię...bardziej skupiony jest na sprawach politycznych, natomiast moja matka...ona już to co innego. Może i nie powie tego w prost, ale wiem że nie jest zadowolona gdy paraduję odziana jak chłopiec. Do tego wiem, że tutaj nie tylko moja matka ma oczy i uszy ale i mój drogi dziadek i babka...Niech siedmiu im sprzyja.
Uśmiechnęła się lekko przenosząc wzrok na dziewczynę o licu równie pięknym jak te strojne damy. Cicho westchnęła gdy myśli nagle zaczęły zaprzątać jej głowę.
- Ja wolę broń...polowania też, jak najbardziej, ale widok broni czy też dźwięk jak stal uderza o stal...to miód dla duszy.
Przyznała rozmarzona.
- Z przyjemnością. Przyznam uczciwie, że wymknęłam się sama swojej damie by nieco odpocząć od tego całego zgiełku.
Przyznała z uśmiechem na ustach i skierowała powoli kroki przed siebie.
- O tak, jak moja Pani matka doradziła mi podczas ostatniej rozmowy "poznaj nowe osoby, zawrzyj jakieś stosunki nie spędzaj czasu w samotności" czy jakoś tak...
Zaśmiała się lekko i wskazała przed nimi stojący w oddali stragan.
- Mają tam wspaniałe owoce. Gdy tylko matka wybiera się do Królewskiej Przystani wybieram się z nią. Niestety Koniec Burzy nie jest taki piękny jak tutaj, jednak ma też swoje uroki.
Przyznała z uśmiechem na twarzy.
- A jeśli można wiedzieć...skąd pochodzisz?
Zapytała dochodząc do straganu o którym mówiła i wskazała starszej kobiecie na soczyste jabłka, wzięła dwa i podała jedno Kiren.
- Stolica jest piękna, nie dziwię się że moja matka za nią tęskni.
Westchnęła pod nosem, było tutaj o wiele ciekawiej niż tam skąd ona sama pochodziła. Gdyby mogła została by tutaj na dłużej. Jednak musiała pomówić z matką czy mówiła z ojcem może udało się jej pomówić i będzie mogła zająć mu chwilę by uprosić go o dłuższy pobyt. W końcu chciała też bardziej poznać rodzinę matki. Mało kiedy interesowała się rodziną a teraz...coś się zaczęło zmieniać.
Re: Ulice i targowisko
Czw Sie 22, 2019 11:42 am Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
- Dziękuję – odpowiedziała na uwagę o imieniu. Lubiła je, nie tylko dlatego, że było rzadko spotykane. Podobno…
- Kiedy byłam młodsza, lubiłam biegać z chłopcami i bawić się w wojowników. Suknia by tam nie pasowała – zaśmiała się. - Potem to się zmieniło, ale ciągle zdarza mi się chodzić w bardziej męskim odzieniu. No przynajmniej wtedy, gdy jestem w domu – u Hunterów miała większą swobodę. Zaś w siedzibie Arrynów i tam, gdzie bywała jako dama dworu, nie narzekała na odzienie i zawsze chętnie ubierała się jak na elegancką pannę przystało. Wiek też robił swoje. Do pewnych rzeczy musiała dorosnąć i teraz łatwiej było jej się zachowywać tak, jak powinna.
- Wiesz… - podjęła wątek. - Nie warto się upierać. Jesteś z dobrego domu, musisz się dostosować do pewnych reguł, ale… - nie chciała jej martwić, więc dodała szybko coś jeszcze:
- ...nie możesz też zatracać w tym wszystkim siebie. Ważne, byś czuła się dobrze i była sobą. Ja wiem, że niełatwo jest pogodzić pewne sprawy, ale walka też nic nie da. Istnieją kompromisy. Wywalcz coś dla siebie, ale też próbuj spełniać życzenia bliskich – powiedziała łagodnym tonem.
- Nie pożałujesz tego, jeśli posłuchasz innych. Ale swoje zdanie też miej – przynajmniej ona tak postępowała i nie wychodziła na tym źle. Godziła jedno z drugim, akceptowała wszystko, co zsyłał jej los i przede wszystkim była jaka była. Nie we wszystkim musiała być naprawdę dobra, ale to nie umniejszało jej zdolnością. Najważniejsze, że była po prostu dobrym człowiekiem. I nie próbowała zmieniać siebie i innych. Każdy był indywidualnością i należało to szanować.
- Wiesz, dobrze jest poznawać innych – przyznawała rację matce dziewczyny. Sama także chciała tego dla siebie. Lubiła poznawać ludzi. Każdy zostawiał po sobie jakieś wspomnienie.
- Kto wie, kiedy znowu będzie ku temu większa okazja – no właśnie. Dlatego Kiren nie siedziała w czterech ścianach, gdy mogła spędzić czas inaczej.
- Chyba każde miejsce ma swój urok, trzeba tylko to dostrzec – rzekła z namysłem. - Pochodzę ze wschodniej części Doliny, a dokładniej z Longbow Hall – wyjaśniła.
- I czasem tęsknię za domem. Tam miałam więcej swobody, ale przyznam, że chciałabym podróżować i zobaczyć coś innego. Kto wie, może to się kiedyś uda – o ile wyjdzie za mąż. Inaczej nie zmieni raczej otoczenia zbyt szybko. A nie chciała zostać starą panną, o nie.
- Owszem, stolica ma swój urok – przyznała rację Mirabelle. - I doceniam widoki, przywykłam do górskich terenów. Wybrzeże to dla mnie coś innego, nowego – mówiła dalej.
- Jestem ciekawa, czy los powiedzie mnie jeszcze gdzieś w ciekawe miejsce.
Re: Ulice i targowisko
Czw Sie 22, 2019 12:03 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
Uśmiechnęła się szczerze, słowa dziewczyny sprawiły, że rozluźniła się i poczuła o niebo lepiej. Ujęła nieco końce sukni tak by nie deptać po jej końcach i krocząc w zadumie słuchała jej słów. Roześmiała się lekko słysząc, że nie była w tym sama.
- To prawda, do takich zabaw suknie nie pasują. Prawda jest taka, że ja sama od lat chadzam w odzieniu męskim. Tutaj...dopiero tutaj obiecałam matce zmienić nieco podejście. Chociaż nie ukrywam, czasem spędzałam czas w komnatach siostry gdy jej nie było i przymierzałam jej suknie przed wielkim lustrem. Jednak nigdy nie widziałam siebie w tych szatach. Ona jest o wiele ładniejsza niż ja, ma urok, wdzięk...ja to czysta chłopczyca. Ileż to razy ojciec narzekał, że nie wyjdę za mąż z powodu swego zachowania.
Zaśmiała się lekko pod nosem i cicho westchnęła. Szczera prawda była taka, że nie chciała. Po prostu bała się tego momentu, tego dnia. Wolała pozostać starą panną niż mężatką, chociaż wiedziała że to raczej nie będzie jej pisane jeśli ojciec się uprze.
- Moja droga Matka również tak uważa. Jednak...nie jest to takie proste. Jestem wnuczką króla, co powoduje to, że moje zachcianki i pragnienia nie mają tutaj największego znaczenia. Muszę postępować wedle tego co nakaże matka czy ojciec a jeśli tego zechce Król, również i jego decyzje są dla mnie bardziej wiążące niż rodzicieli.
Westchnęła pod nosem.
- Ja nigdy nie opuszczałam Końca Burzy, zawsze spędzałam czas właśnie tam...teraz jednak nie wypadało nie pojawić się na jubileuszu Króla. Poza tym...matka liczy na to, że poznam odpowiednią partię do zamążpójścia...nie ukrywam, że uciekłabym z przyjemnością jak najdalej.
Roześmiała się lekko krocząc powoli przed siebie.
Re: Ulice i targowisko
Czw Sie 22, 2019 6:56 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
Kiren przez chwilę milczała. Zastanawiała się, co ma powiedzieć. Starannie dobierała słowa, by Mirabelle ją dobrze zrozumiała.
- Nic się nie stanie, jeśli zaczniesz chodzić w sukniach. Rozumiem, że przywykłaś do innego życia, ale prawda jest taka, że nie uciekniesz od swojego przeznaczenia. Jesteśmy kobietami i choćbyśmy nie chciały, mamy przed sobą pewne zadania. Jesteś młodziutka, masz na wszystko czas. Będzie łatwiej zaakceptować to wszystko stopniowo. Zobaczysz, że wkrótce będzie łatwiej – Kiren była o tym przekonana. Oczywiście nie miała zamiaru się sprzeczać, mówiła, co wiedziała z doświadczenia. Bunt miał swoje ramy czasowe i kiedyś się kończył.
- Poza tym jesteś śliczną dziewczyną, nie masz się czym martwić – uśmiechnęła się do niej łagodnie. - Nie daj sobie tylko wmówić pewnych spraw. Z pewnością trafi Ci się odpowiedni kandydat i zaakceptuje Cię taką, jaka jesteś. Wszystko ma swój czas – jej własny odwlekał się coraz bardziej i zaczynała się martwić, że nie będzie miała szczęścia. Trudno, jakoś to przeżyje.
Wysłuchała słów towarzyszki i odpowiedziała:
- Twoje słowo także jest ważne. Wiem, że nie masz najłatwiejszej sytuacji, jednak powinnaś mieć coś do powiedzenia. Jesteś kimś istotnym, a jeżeli naprawdę wiele znaczysz dla innych, oni wezmą pod uwagę to, co Ci leży na sercu. Jeżeli chcesz być traktowana poważnie, musisz pokazać się z jak najlepszej strony. I właśnie tutaj dochodzą kompromisy. Pójdź na jeden, a zobaczysz, że zaczną patrzeć na Ciebie w inny sposób – poradziła.
- Pamiętaj także, że nikt nie może Ci odebrać tego, co masz w sercu. Jeśli mieszka w Tobie uparta i gotowa na wyzwania osobowość, nie możesz pozwolić temu odejść. Bądź sobą, ale też uważnie słuchaj – Kiren miała jakieś tam doświadczenie w życiu. Swoje wiedziała i chętnie dzieliła się tym z kimś, kto jej posłucha. Chciała też poprawić humor Mirabelle i dać coś, co może jej pomóc w życiu.
- Ja wyszłabym za mąż, ale kandydat zginął przez własną głupotę. Czas płynie, a ja wciąż jestem wolna. Z jednej strony to mnie cieszy, zaś z innej martwi. Nie chcę zostać sama – wyznała z namysłem. - Może i do mnie uśmiechnie się los i poznam kogoś, kto zechce mnie zabrać ze sobą – odwzajemniła uśmiech.
- Nie narzekam na swoje życie, ale chciałabym stworzyć własny dom. Gdziekolwiek. Wiesz, zamążpójście nie jest takie złe. Tak przynajmniej mi się wydaje.
Re: Ulice i targowisko
Pią Sie 23, 2019 12:41 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
Mira słuchała z uwagą tego co mówiła dwórka Arrynów i musiała przyznać, że potrafiła zrozumieć to co ona sama czuła, jednak czy Mira będzie w stanie podołać temu wszystkiemu? Od zawsze bała się tego co ją czeka, chciała uciec przed tym kryjąc się w chłopięcych odzieniach, ukrywając się za maską krnąbrnej pannicy, która za nic ma zdanie innych. Jednak tak jak jej matka tak i bliscy znali ją na wylot. Wiedzieli, że nie jest taka jaką udaje, wiedzieli że gdy tylko zechce potrafi pokazać prawdziwą damę. Godną nie jednego śmiałka i wysoko urodzonego. Jednak Mira to Mira, nie było prostym nie tylko dla niej przełamać się i odziać tak jak przystoi damie.
- Mówisz tak jak moja droga Pani matka. Ona również stwierdziła, że nie mam udawać kogoś kim nie jestem, jedynie odpowiednio się dostosować. Wiem, że wiele w naszym życiu zależy od sojuszy i spraw politycznych. Jednak...chyba nigdy nie będę na to gotowa.
Przyznała cicho i uśmiechnęła się lekko.
- Uwierz droga Kiren akceptacja mojej osoby w przypadku mego przyszłego męża może być...trudna. Nie jestem jak inne panny, uwielbiam skakać po drzewach, wspinać się na kamienne mury, skakać z klifów oczywiście nie za wysokich i w bezpiecznych miejscach prosto do wody. Uwielbiam widok spoconych rycerzy całych od krwi czy błota. Lubię to, czego nie powinny damy z moją pozycją...w ogóle czego nie powinna żadna z dam, która ma być dobrą żoną i matką. Od dziecka spędzałam czas ze smokiem mojej matki. Spędzałam godziny na jej grzbiecie, przepłakałam nie jedną noc tuląc się do łusek tych pięknych stworzeń a dzisiaj...
Urwała zdając sobie sprawę, że brzmi zapewne dziwnie.
- Słyszałam, że kobiety czasem potrafią zawładną mężczyzną tak, że to nie on włada a ona jednak czy tak jest...nie wiem, nie spotkałam się jeszcze z taką sytuacją...a może tak, tyle że nie zwróciłam na to uwagi. Nie wiem, tak czy inaczej, słyszałam że dobrze rozegrana sprawa między małżonkami może nieść ze sobą wiele profitów.
Przyznała z zadumą. Na słowa dziewczyny uśmiechnęła się lekko.
- Przykro mi z powodu Twojej straty, nie mniej na pewno jeśli tego pragniesz wszystko się ułoży. Znajdziesz męża godnego Ciebie. Jesteś bardzo sympatyczną osobą.
Dodała zaraz przenosząc wzrok na twarz swojej rozmówczyni.
- Wiesz...jeśli chcesz, zapraszam do siebie. W prawdzie jeszcze trochę tutaj zostaniemy, również poprosiłam mamę by uprosiła ojca bym mogła zostać tutaj dłużej. Sądzę, że się zgodzi...tym bardziej, że pozostać chcę tutaj w ramach poszukiwań odpowiedniego kandydata.
Roześmiała się lekko na samą myśl, w końcu wymówka dobra na wszystko. Pozostanie w domu rodzinnym matki czemu nie? Wymówka dobra jak każda inna, chociaż po części też nie do końca. Jednak o tym nie miała zamiaru myśleć.
- Masz chęci się przespacerować? Czy zostajemy tutaj?
Zapytała zaciekawiona.
Re: Ulice i targowisko
Sob Sie 24, 2019 6:11 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
- Wiesz, czas potrafi wiele zmienić. Z perspektywy upływającego czasu na pewne sprawy patrzy się inaczej. Mam nadzieję, że i Ty to dostrzeżesz i życie będzie łatwiejsze do przejścia. Naprawdę, szczerze życzę Ci, by inni zrozumieli Ciebie i Twoje potrzeby, a Tobie, byś mogła wszystko ze sobą pogodzić – panna Hunter mówiła szczerze, z serca. Po pierwsze, nie życzyła nikomu źle, a po drugie – Mirabelle wydawała się jej miłą osobą. Po trzecie zaś, widziała w niej też trochę siebie i rozumiała jej sytuację.
- Jak dla mnie, to wszystko jest do zaakceptowania – odparła po chwili namysłu. - Naprawdę. Może nie każdemu by się to podobało, ale dlaczego wpasowywać każdą kobietę w schemat, prawda? I jak mówiłam, nigdy nie porzucaj tego, kim jesteś. Ale wydaje mi się, że minie trochę czasu i pojmiesz to, co mówią Ci najbliżsi. Ja byłam upartą kozą – zaśmiała się cicho.
- Nadal taka jestem, ale gdy trzeba, robię to, czego się ode mnie wymaga. Najlepiej czuję jednak wśród lasów i gór, gdzieś, gdzie jest mnóstwo miejsca na przygody i wyzwania. Tutaj jestem damą, ale we własnym otoczeniu mogę być bardziej sobą. Chociaż jak widzisz, udało mi się wyrwać z siedziby i pójść samej obejrzeć miasto – Kiren nie potrafiłaby długo wysiedzieć w jednym miejscu. Poza tym i tak nie była w tej chwili potrzebna. Nikomu więc nie przeszkadza to, gdzie jest i co robi.
Hunter wysłuchała towarzyszki i uśmiechnęła się do niej.
- To piękne, co mówisz. O tej więzi. Widać, że potrafisz dostrzec coś więcej we wszystkim. Dla jednych smoki to przerażające bestie, a dla innych stworzenia, które są obdarzone mądrością i czują, jak ludzie – Kiren bała się ich, ale to było zrozumiałe. Nie znała ich i nie obcowała z nimi.
Mimo wszystko wiedziała, że mogą być towarzyszami życia. I tak bywało.
- Wiesz, ja mam nadzieję, że mój małżonek, o ile go mieć będę, zaakceptuje mnie taką, jaką jestem. Ja nie będę się wtrącać do jego spraw. Wolałabym być wsparciem i pomocą. Oczywiście dla mnie znaleźć się może jakiś człowiek z pomniejszego rodu, więc nie liczę na wielkie powiązania polityczne – tu spojrzała na Mirabelle uważnie. Ta mogła mieć pewność, że w jej przypadku będzie to ktoś ważny, z jednego z najpotężniejszych rodów. - Ale zobaczymy. Chciałabym go tylko wcześniej poznać. To chyba nie jest tak wiele… - urwała zamyślona. Z tego stanu wyrwały ją dalsze słowa Mirabelle.
- Mam pewne obowiązki względem Arrynów. Muszę przystać na to, co postanowią. Ale w czasie, w którym tu jestem mogę czasem wyjść i możemy się spotkać – powiedziała wesołym tonem.
- I jest mi to obojętne, jak wolisz. Nie znam miasta, dlatego chętnie poznam je lepiej. Tu czy gdzieś indziej, wszędzie znajdzie się coś ciekawego.
Re: Ulice i targowisko
Pon Sie 26, 2019 10:00 am Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
Młody Jeleń uśmiechnął się lekko do kobiety wysłuchując z uwagą jej słów. Miała rację wiedziała o tym, w końcu to samo mówiła jej matka, również że małżeństwo nie oznacza stanie się kimś innym, nie oznacza bycia w zamknięciu. Mira powoli zaczynała się przekonywać do tego, że nie powinna się poddawać, że to co dzieje się dookoła ma na nią też jednak jakiś wpływ. A silne sojusze to silna i pewna przyszłość rodu. Wiedziała to do kiedy zaczęła stawiać pierwsze kroki. Mira traktowała damę Arrynów na równi z sobą nie zwracając uwagi na to, że to dwórka, nie obchodziło ją to w ogóle. W końcu tak samo traktowała swoją dwórkę, której dzisiaj dała celowo dzień wolny by mogła swobodnie sobie pospacerować chociaż znając życie wiedziała, że ten dzień wolny jej "przyjaciółka" spędzi na obserwowaniu jej. Znała ją za dobrze. Więc nic dziwnego, że wymknęła się tak by nikt nic nie wiedział.
- Nie ważne powiązania sojuszowe...ważne by był dla Ciebie dobry. Mam nadzieję, że trafisz na odpowiednią partię, że rodzina której służysz jest na tyle dobra by pozwolić Ci na spotkanie z przyszłym mężem. O ile oczywiście tego bardzo pragniesz. Tak czy inaczej, ja będę się modlić do siedmiu by Twoja droga była nie tylko usłana pięknym kwieciem, w końcu im piękniejsze tym gorsze życie.
Uśmiechnęła się lekko. Wiedziała, że tam gdzie pięknie się dzieje potrafią być spore problemy, przybierając maskę radości i zadowolenia za murami domostwa dzieje się tragicznie. Mira może była marzycielką, ale pragnęła by ten świat w końcu był pełen szczerości i uczciwości bez zawzięć i niepotrzebnych niesnanek.
- Rozumiem doskonale, w takim razie spotykajmy się tak często jak to tylko możliwe.
Roześmiała się krocząc przed siebie.
- W takim razie przejdźmy się tą alejką. Prawda jest taka, że nie zapuszczałam się za daleko od pałacu. Wolę nie ryzykować. Nie znam sama tych okolic za dobrze, a ostatnio trafiłam w dość...nieodpowiednie miejsce.
Przyznała rozbawiona wspominając sobie jak zawędrowała z siostrą i przyjacielem rodziny w stronę burdelu. To było naprawdę dość...imponujące.
- Znasz może Endamiena Arryn?
Zapytała zaciekawiona zarazem przenosząc wzrok na jeden z wisiorków, który dyndał sobie elegancko rzeźbiony przed jej nosem. Był ładny, jednak nie przemawiał on do gustu Mirabelle, jakby nie patrzeć miała wrażenie, że czegoś mu brak.
- Nie sądzisz, że czegoś mu brakuje? Jest ładny ale...jakby czegoś mu brakowało.
Skierowała te słowa w stronę dziewczyny pokazując wewnętrzną stronę dłoni, na której leżała wyrzeźbiona ważka.
Re: Ulice i targowisko
Wto Sie 27, 2019 1:07 pm Re: Ulice i targowisko
Gość
avatar
Gość
- Dziękuję za dobre słowa – odpowiedziała Kiren. - Oby wszystko miało się ku dobremu. Ale czy mogę na coś liczyć? Zobaczymy. Czas pokaże, czy bogowie są mi przychylni. Nauczyłam się czegoś przez ten cały czas: cierpliwości. Ona chyba może mi pomóc najbardziej – panna Hunter musiała mieć jej wiele. Minęło tyle czasu, a była samotna. Ale nie narzekała na swój los, miała przecież towarzystwo i żyło jej się dobrze. Tęskniła za pewnymi miejscami, ale to inna sprawa. Tak naprawdę chyba nigdzie nie mogło być idealnie.
Kiren nie miała zamiaru się smucić. Dzień był piękny, jej towarzyszka była miła, czego chcieć więcej? Nie było sensu się zamartwiać, w końcu jeśli coś jest jej pisane, to i tak się stanie. Prędzej czy później.
- Cóż, sama nie znam miasta, ale mam dość dobrą orientację w terenie. Tutaj jest prawdziwa plątanina uliczek, chyba nietrudno trafić na taką, która nie przystoi odwiedzinom pannom takim, jak my – spojrzała znacząco na Mirę. - Ale może nie trafimy tam, gdzie nie trzeba – chociaż kto je tam wie, jak zajdą zbyt daleko? Może ktoś mógł im w razie potrzeby pomóc? Chyba nie brakowało takich, którzy mogli wybawić damy z problemów.
- Słyszałam to i owo – wyjaśniła. Z resztą plotki o takich miejscach rozchodziły się zadziwiająco szybko. Czasami zbyt łatwo dało się usłyszeć taką, czy inną nazwę.
- Spędziłam u Arrynów już wiele dni imienia, tak, znam go – odpowiedziała. - W jakich okolicznościach go poznałaś? - zapytała. Już wcześniej wspomniała o tym, że go zna, teraz, gdy znów padło jego miano, Kiren zainteresowało to, w jakiej sytuacji przyszło im się poznać.
Kiedy temat zszedł na ozdobę, panna Hunter uśmiechnęła się.
- To jest bardzo ładne – przyznała. - Proste i eleganckie – Kiren lubiła prostotę. Sama należała do skromnych osób. Owszem, lubiła patrzeć na bogatsze zdobienia czy formy, ale dla niej samej najlepsza była skromna ozdoba.
- Nie wiem, każdy lubi coś innego. Zawsze można połączyć jedno z drugim, tworząc coś nowego. Zależy w czym gustujesz. Ja sama chętnie się za czymś rozejrzę. Ale tyle tutaj różności, że sama nie wiem, co wybrać – oczywiście miała ograniczone finanse. Ale na jakiś drobiazg mogła wydać.
- Ale ta ważka jest śliczna. Ktoś miał talent.
Re: Ulice i targowisko
Sponsored content

Skocz do: