Karczma "Smocza Paszcza"
Sob Lip 27, 2019 8:51 pm Karczma "Smocza Paszcza"
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
First topic message reminder :

Niewielka, ale zawsze zapełniona po brzegi tawerna ulokowana jest w pobliżu Cechu Alchemików, przez co mawia się, iż najczęściej pijanym tu trunkiem są ich szczyny. Nie jest to miejsce przeznaczone dla szlachetnie urodzonych – przynajmniej tych, którzy obnoszą się ze swoim pochodzeniem i nie mają dość siły w pięściach, żeby się obronić – a tym bardziej nikt o zdrowych zmysłach nie sprowadziłby tu kobiety. Karczma jest miejscem, w którym gromadzą się najciemniejsze męty Królewskiej Przystani; mawia się, że można wynająć tu truciciela, mordercę, złodzieja i niejednokrotnie jest to jedna osoba łącząca wszystkie te cechy. Serwowany w Paszczy alkohol ma wątpliwą jakość, a jedzenie niejednego doprowadziło na granicę śmierci.

Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Pią Sie 09, 2019 8:24 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Duncan nie znał się na muzyce. Sam potrafił śpiewać - śpiewać, nie wyć jak niewydojona krowa - ale to wszystko. Dla niego ballada o Żonie Dornijczyka była tylko pieśnią, jedną z wielu, może zbyt wyszukaną jak na jego gusta nawet. Nie wiedział, czemu wywoływała aż takie emocje.

- He he he, z całą siłą to w rzyć dziewki trzeba uderzać. Och, jakże ty mało o świecie wiesz... na ten przykład, pytanie o ilość kufli ma zawsze tę samą i jedną odpowiedź. Ile? Za mało. - miał już mówić coś jeszcze, coś więcej, ale ubiegli go pozostali biesiadnicy. Zwłaszcza słowa siostry, dotyczące wspólnego polowania ucieszyły Mormonta; aż się uśmiechnął, bo dawno już nie spędzał czasu z rodziną w taki sposób, tak daleko od domu. Nie było mu jednak powiedzieć nic więcej, bo w podrzędnej mordowni, jaką przecież była Smocza Paszcza, wybuchło małe piekiełko.

- Co to, do kroćset fur beczek, ma być?! - wrzasnął Duncan, rozeźlony nie na żarty. Trzasnął kuflem o blat, poprawił uderzeniem pięścią i groźnym, acz troszkę zamglonym wzrokiem rozejrzał się po izbie karczmy. - Z łby na świniami się pozamienialiście, wy chędożone prostaki?! - wstał i niemalże od razu się zachwiał. Oparł ciężar ciała na jednej nodze, drugą nieznacznie uginając, tak, jakby coś mu doskwierało; najpewniej odezwała się jakaś stara rana.

Ciężko jednak stwierdzić, czy ktoś - oprócz rzecz jasna karczmarza, który był łasy na pieniądze - przejął się tym wybuchem. Północ wie doskonale, że nawet stary niedźwiedź potrafi być niezmiernie groźny; czy na Południu jest podobnie, czas pokaże. Nie na darmo Duncan miał u pasa zawieszony miecz. Nie swój, rzecz jasna, tylko cudzy, ale miał. A teraz, gdy zacisnął pięść i zaczął nią wygrażać w bliżej nieokreślonym kierunku, było już jasne, że prędzej niż później sięgnie po oręż.

- Mało wam? Nie dość, że lejecie do kufli siki, to jeszcze marnujecie jadło? W rzyciach się wam poprzewracało?! Wy zaplute bękarty, lato się kończy, zaraz jesień, a potem zima i co, dalej będziecie ciskać jedzeniem?! Wspomnicie moje słowa, gdy śniegu spadnie po kolana, mróz ściśnie wam jaja, a głód żołądki! - obrócił się dokoła, na zmianę otwierając i zaciskając pięści. Zdenerwował się, ot co!
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Sob Sie 10, 2019 6:37 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Glover wydawał się wyraźnie poirytowany sytuacją jak wynikła, w końcu nie codziennie zdarza się, że stół pełen szlachty północy zostaje potraktowany zgniłym jedzeniem. Może nie zrobili tego umyślnie, ale bezmyślnie. O ile grający prostaczek już niemal zniknął, to jedzenie dalej leciało w jego stronę, nikt go tutaj nie chciał, dopóki się nie poprawi w swojej grze. O ile jedzenie nie leciało bezpośrednio w stół Północy, to dalej, dla wszystkich innych odczytanie tego było jasne. Ktoś rzucił zgniłym jedzeniem w szlachtę Północy. Tak, mógł pomyśleć każdy kto teraz wszedł do tawerny, a plotki... Mają długie nogi. Młodszy z braci widząc reakcję Duncana na całe wydarzenie, sam postanowił nie wstawać, był zdenerwowany a wszystko to było wypisane na jego twarzy bardzo czytelnie. Najstarszy, to właśnie on powinien się odezwać jako pierwszy, może to dziwne ale właśnie w nim można było dostrzec lidera tego zgromadzenia. Stary niedźwiedź, prowadzący stado wilków. - A Moritius nic... Poirytował się spoglądając w kierunku brata. Ostatecznie obrzucono zgnilizną jego brata, członka jego rodziny, a co za tym idzie obrażono i jego, a ten co? Przyjął to najspokojniej na świecie. Petyr wciągnął głośno powietrze i zaraz je wypuścił, próbował się uspokoić. Złapał więc za ten kubek z którego trochę piwa ulało się już na stół. Zmarszczenie brwi któremu towarzyszył ciężki wydech, poprzedził zrzuceniem kufla ze stołu. Zwyczajnie sunął ręką gwałtownie, nieznacznie nad jego powierzchnią, rzecz jasna, po słowach Mormonta. Wtedy przetarł drugą swoją twarz, a kawałki pomidora zrzucił na podłogę, albo i gdzieś na bok. W sumie to nie patrzył gdzie machał tą ręką, byle nie w siedzących przy jego stoliku. Nie wstawał - Rzępolił okrutnie. Nie dość, że pełno tu głuchych, to i ślepych. - Wskazał na rozlane gdzieś z boku piwo. Był pewien, że to efekt tego trunku skarał ich ślepotą. Nie powinien dlatego pić go zbyt dużo.
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Nie Sie 11, 2019 10:09 am Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Prue słysząc słowa starszego z Gloverów uśmiechnęła się szeroko. Miło było, że ktoś doceniał jej kunszt walki, nie powinien jednak lekceważyć jej starszego brata. Bo to on z tego towarzystwa brał udział w największej ilości walk, posiadał doświadczenie, którego im brakowało, a zdaniem Prue było dosyć ważne podczas pojedynków chociażby.
Reakcja brata na obrzuconego pomidorami Glovera była nieco inna niż części towarzystwa. Nie wiedziała, czy spowodowane to było ilością wypitego alkoholu, z drugiej jednak strony Duncan zawsze był bardzo dumnym człowiekiem, więc może to przez to. Obserwowała go kiedy wstawał, widziała, że nie jest z nim do końca dobrze. Nie wiedziała, czy powinna się wtrącić, wszak przestała się już histerycznie śmiać. Nastała cisza. Jej brat potrafił wprowadzić napiętą atmosferę.
Prudence należała do osób, które niczym się nie przejmowały, miała do siebie dystans, nie to co stado, które z nią przebywało. Dla mężczyzn duma była najważniejsza. Wzięła głęboki oddech.
- Bracie, usiądź proszę. - Próbowała złagodzić nieco sytuację. Jakże też szybko mogą się zmienić humory podczas takiej popijawy. Miała nadzieję, że rozpoczną tutaj jakiejś większej awantury, bo pewnie zaraz się rozejdzie, że zamroczone alkoholem towarzystwo z Północy awanturowało się w karczmie, a miało być tak pięknie.
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Pon Sie 12, 2019 2:19 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Moritius widział jak Duncan odmawiał udziału w turnieju kiedy na taki incydent zamierzał ruszyć w prawdziwy bój, rozśmieszyło to nieco Glovera. Ten jednak wstrzymał się od komentarza, widział że siostra powstrzymuje już brata. Dlatego też wzrok Glovera powędrował ukradkiem w stronę z którego nadszedł rzut był to wymowny wyraz twarzy który mimo jego lekkiego zaprawienia mówił coś w stylu.
- Nawet nie próbujcie. - Była to pasywna wrogość okazana przez czujność i całkowitą powagę. Mówiąca że nie będzie się pierdzielił. Wzrok jego powoli powrócił do reszty towarzystwa. Glover odłożył kufel przynajmniej na chwilę oczekując rozwoju sytuacji, patrząc po towarzystwie, widział że raczej nie chcą walczyć, poza Duncanem. Sprawiło to że zapytał o element który w sumie rozważali powszednio.
- To co Kaprys? -
Zapytał wręcz beznamiętnie, nie wiedział czy plany nie uległy zmianie, Petyr zapewne nie wiedział nawet czym jest kaprys. Choć czy powinni brać siostrę Manderliego. Czemu Moritius przyjął to spokojnie? Od zwyczajnie uważał że bratu nieco się należało, zapomniał że był tylko człowiekiem. Moritius zdawał sobie z tego sprawę, był jedną osobą. Robienie zadymy wszędzie gdzie się idzie nie jest najlepszym sposobem na życie. Choć takie mogło by być chutliwe, znaczy w pewnym tego słowa znaczeniu. Było by jednak krótkie, niektórzy powiedzieli by że niepełne. Choć niektórzy wolą żyć szybko, Moritius wolał czego się nauczyć i dowiedzieć. Wiedza wydawała się być ciekawa, groźna ale i potężna. Często to właśnie ona przeważała o losach wszystkiego. Zrzucanie jedzeniem w kogoś było karygodne, nie tylko z racji etykiety czy też, zwykłej przyzwoitości. Moritius był jednak hipokrytą bo sam przyzwoitości zbyt wielkiej w sobie nie miał. Najpierw jednak zapewne zwyzywał by tego grajka zanim przeszedł by do rzucania.
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Pon Sie 12, 2019 3:14 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Kolejne słowa Duncana Mormonta utwierdziły Amarylis w przekonaniu, że wypił dostatecznie dużo. Był szczery, bardzo szczery. Może nawet za bardzo? W każdym razie uważała, że jego słowa trafiały tam, gdzie miały trafić.
Panna Manderly z uwagą obserwowała także Petyra, który na szczęście nie wziął odwetu na tym, który w niego trafił. Wszystko miało zostać w przeszłości i dobrze. Ale Amarylis czuła, że pan Glover jest zdenerwowany i wcale nie przychodzi mu łatwo zignorowanie sprawy.
Amarylis miała nadzieję, że towarzystwo nie podejmie decyzji o odejściu z tego miejsca. Nie miała okazji jeszcze się zabawić i odetchnąć od tego, co nazywała codziennością. Ale nie miała zamiaru nikogo o nic prosić. Co jakiś czas upijała łyk wina i wciąż błądziła wzrokiem po zgromadzonych.
Ale co ciekawe, słowo Kaprys, które najwyraźniej miało stanowić jakieś hasło, zaczęło jej coś mówić. No tak – powiedziała do siebie w myślach. Nazwa mówiła jej wiele, bowiem usłyszała ją pośród innych gdy szukała brata. Miała nadzieję, że tam nie trafi, ku jej radości tak się nie stało, bo i znalazła Aarona w tej oto karczmie. Czyżby teraz towarzystwo zmierzało do tego sławnego przybytku uciechy? Poczuła nutę rozczarowania. Nie chciała wracać do siedziby, gdzie znów będzie musiała wysłuchiwać tyrady na temat tego, co młodym pannom przystoi, a co nie. Ale takie miejsce nie jest dla niej.
- Nie będę państwu przeszkadzać, jeżeli macie plany – powiedziała nagle. - Szkoda tylko, że nie trafiłam tu wcześniej – dodała.
Odetchnęła głęboko. I znów zaczęła żałować tego, że nie jest mężczyzną. Wiele razy miała takie chwile. Byłaby wtedy traktowana inaczej i pewne rzeczy po prostu uszłyby jej na sucho. Patrząc na Aarona choćby. Ten robił co chciał, chodził tam, gdzie mu się podobało i był na swój sposób wolny. A co do niej… nie miała tak dobrze. Wyjście o tej porze i tak graniczyło z cudem. Ale to tyle, jeśli chodzi o jej poczucie swobody.
Nic więcej nie powiedziała. Za to wyraźnie widać było po niej zawód, jaki poczuła. Ale milczała, jak zawsze. I tak brat zapewne jakoś skomentuje zaistniałą sytuację. I marne położenie Amarylis w tym wszystkim.
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Wto Sie 13, 2019 9:24 am Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Słowa siostry - "usiądź proszę" - same w sobie pewnie nie odniosłyby żadnego skutku. Ewentualnie mogły by tylko bardziej rozsierdzić niedźwiedzia, co nie było przecież niczym dziwnym. Pertraktacje z dzikimi niedźwiedziami i próby przekonania ich, by zaprzestały działania były zwykle skazane na porażkę. Na szczęście dla wszystkich sytuację chyba uratował jeden z Gloverów, rzucając pytanie o burdel. Tak jest w końcu najłatwiej uspokoić misia, kusząc go miodkiem...

- Żałosne. - warknął pod nosem Mormont. - Karczmarzu! Okowity daj, ino chyżo! Muszę przepłukać gardło i pozbyć się tego złego smaku. Cieszże się, że jeszcze chcemy tu wydawać pieniądz! - krzyknął tak, by wszyscy słyszeli. Prowokował jednocześnie stałą klientelę Smoczej Paszczy; było bardziej niż wątpliwe, by ktokolwiek zdecydował się zaatakować członków rodów Mormont, Glover i Manderly, ale Duncan cały czas brał taką możliwość pod uwagę. Stał jeszcze przez kilka chwil, chwiejąc się lekko na boki, a w końcu usiadł, z dłonią gładzącą gardę miecza. Wymowny, acz prosty gest.

- Niech Inni porwą tych sukinsynów! Gdybym był młodszy choćby o dziesięć lat, rozniósłbym tę budę na drzazgi. Marnować jadło, kto to widział, do kroćset! Nawet w zapadniętej dziurze jaką są rybackie wioski u brzegów Zatoki Lodowej czegoś takiego nie ma, a tam przecież piją na potęgę! W rzyciach się tym Południowcom poprzewracało. Co za patologia, aż dziw, że Jaehaerys na to pozwala... a ty, moja pani, nie przeszkadzasz nam w niczym. Jak już, to swą urodą i zachowaniem sprawiasz, że siedzenie w tej norze staje się przyjemne. - pokręcił głową z niesmakiem, po czym zwrócił się do Amarylis z szerokim uśmiechem. Alkohol wydobywał z człowieka jego prawdziwe "ja", w dodatku Duncan zawsze był szczery i mówił to, co myśli.
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Wto Sie 13, 2019 3:05 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Duncan Mormont był człowiekiem Północy z krwi i kości – ani na moment nie podlegało wątpliwości, iż, mimo że pochodził z krain niemal wiecznie skutych lodem, w jego żyłach płynęła prawdziwa lawa. Aaron co prawda nigdy nie widział wulkanu na własne oczy, ale mógł się tylko domyślać, że wlanie do jego wnętrza alkoholu nie może skutkować niczym dobrym.
     Widząc, jak stary Mormont wstał i zatoczył się w tył, a potem zaczął wymachiwać pięściami i wykrzykiwać obelgi na prawo i na lewo, Aaron poczuł, jak wytrzeźwiał w ciągu kilkunastu sekund. Nie zauważył nawet, gdy opuściła ich wynajęta część towarzystwa. Mężczyzna miał już przed oczyma widok burdy w karczmie. Żadna tego typu sytuacja nie była powodem do chluby, lecz o ile pospolita bijatyka mogła zakończyć się co najwyżej kilkoma siniakami i ujmą na honorze, tak Trytona niepokoiło nieco ostrze zwisające nonszalancko u boku lorda Duncana. Rękoczyny zawsze można lepiej czy gorzej usprawiedliwić alkoholem, lecz nikt nie potrzebował tu rozlewu krwi.
     Całe szczęście Prudence postanowiła zainterweniować. Chyba przyniosło to jakiś efekt, gdyż rozsierdzony Duncan postanowił na powrót spocząć na zajmowanym wcześniej miejscu i wlać w siebie jeszcze więcej trunku. Ten to miał łeb...
     Glover po raz kolejny proponował burdel. Kącik ust Aarona drgnął nieznacznie. Lord Moritius musiał mieć najwidoczniej bardzo napiętą sytuację w spodniach. O ile to wyobrażenie to wyjątkowo go rozbawiło, tak nie chciał zabierać w tamto miejsce swojej siostry. Poza tym sam nie miał ochoty witać w tego typu przybytku. Kaprys, jak sama nazwa wskazywała, nie mógł być miejscem obfitującym w rozkosze, do jakich przywykł wybredny pan Manderly. Słysząc Duncana komplementującego jego siostrę, Aaron uśmiechnął się szeroko, jakby to o jego urodzie wypowiedział się Niedźwiedź, po czym podjął:
     - Jeśli chcecie iść do Kaprysu, to myślę że my będziemy się powoli ulatniać – spojrzał porozumiewawczo na siostrę.
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Wto Sie 13, 2019 4:33 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Siostra próbowała uspokoić brata... Próbowała to nawet zbyt dużo powiedziane. Petyr nie nazwałby tego nawet próbą, a raczej grzecznością, bo tak wypada. Prawdziwa próba, byłaby czymś znacznie większym. Glover słysząc ryczącego niedźwiedzia zdecydował, że nie będzie sobie strzępił gardła na tych pijusów, zwyczajnie się im przyjrzał. Zawsze warto było wiedzieć kogo można bezkarnie obrzucić nieczystościami z okna, albo pomidorem na środku ulicy. Co prawda, ludzie by się patrzyli ale wątpliwe by ktoś zwrócił uwagę na zapyziałego chłopka z pomidorem na ryju. Chciał burdy, w pewnym tego słowa znaczenia, nie otwartej bitki, a delikatnej zmiany nastroju w lokalu, oj... Duncan mógł to zapewnić dosyć łatwo, nie było jednak powodu by robić Północy złą renomę, nawet jeżeli ten lokal to najgorszy do jakiego mogli trafić. Chciał krzyknąć by w ramach zadośćuczynienia przyniesiono im jakieś lepsze trunki, ale sobie odpuścił, wyglądało na to, że i tak mieli opuścić ten lokal a wymiana jednych szczyn na inne, nieco mniej rozcieńczone wodą, nie robiła mu w takim wypadku różnicy. - Twoja decyzja Moritiusie. - Nikt nie powinien oczekiwać, że Petyr sam, podejmie tak zmieniającą życie decyzję, jaką było wyjście do burdelu. - Może masz jakąś inną propozycje, Lordzie Aaronie? - Nie chciał rozbijać tej drużyny, ostatecznie co do wizyty w burdelu również nie był przekonany, a zarówno to miejsce, jak i Kaprys nie było odpowiednie dla Amarylis i nie było w tym nic dziwnego, że Manderly podszedł do sprawy protekcjonalnie, ale gorszy od burdelu był przecież ten lokal, tam przynajmniej było lepsze wino.
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Wto Sie 13, 2019 5:01 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Prudence obserwowała rozwój sytuacji. Przeniosła wzrok na starszego z Gloverów i przewróciła oczami. Ten myślał najwyraźniej tylko o jednym.
- Znajdź se jakąś babę. - Odparła do Moritiusa, bo chyba by mu się przydało. W Smoczej Paszczy czuć było coraz to bardziej gęstą atmosferę. Wypity alkohol, ta niewielka awantura spowodowały, że można wystarczy mała iskra i zaraz któreś z nich się odpali. Ciekawe, które pęknie pierwsze.
- Amarylis, nie przeszkadzasz nam, nie mamy również żadnych ciekawych planów, no poza Moritiusem, tego chyba bardzo ciągnie gdzieś indziej. - Odparła do panny Manderly. Przecież dopiero co zagościła w ich towarzystwie, niech i ta młoda ma coś z życia.
Prue miała to szczęście, że w zasadzie nie do końca była traktowana jak kobieta. Mogła sobie pozwolić na więcej, a również mężczyźni w jej obecności jakoś specjalnie się nie krępowali. Pracowała nad tym sporą część swojego życia, także może i Amarylis kiedyś będzie dane podobne traktowanie. Powinna tylko pamiętać, że trzeba czasu.
Prudence zdawała sobie sprawę, że jej słowa mogły jeszcze bardziej zirytować brata jednak musiała w jakiś sposób zareagować, żeby nie było, że akceptuje taki rozwój sytuacji. Musieli trochę się opanować, przecież nie byli u siebie. Upiła spory łyk piwa, żeby nieco ochłonąć. Uspokoiła się nieco, gdy zobaczyła, że ta maruda usiadła, nie chciała by brał udział w jakiejś pijatyce, bo jeszcze musiałaby się dołączyć i go stąd za kołnierz wyprowadzić, a nie tak miał wyglądać ten wieczór.
- Na całe szczęście bracie nie jesteś młodszy. - Rzekła jeszcze słysząc jego słowa. Wtedy nie miałby hamulców i pewnie rozniósłby tą spelunę w drobny mak.
- Niechże siostra ma coś z życia Aaronie. - Przeniosła wzrok na mężczyznę znad swojego kielicha. Ten to mógł sobie poużywać, a innym zabraniał przyjemności. Cóż za hipokryzja.
Młodszy z braci Glover coś mało się odzywał. Chyba się nieco obraził, nie wiedziała tylko czy na nich, na tutejszych, a może na wszystkich?
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Wto Sie 13, 2019 5:22 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Jak to w życiu bywało czasem coś się rypnie, Glover myślał raczej nad tym aby nie robić tu burdy. A że ostatnio własnie takie miejsce wybrali. Sprawiło to że właśnie o nim powiedział. Widział jednak że lekko uraził Amarylis. Sprawiło to że dość szybko postarał się sprostować.
- Przepraszam panienko Amarylis nie chciałem cię urazić, czy tez jakoś zniechęcić. Chodziło mi o to że przydało by się zmienić lokal, ostatnio akurat Duncan proponował ten przybytek więc mi się przypomniał. Aczkolwiek prywatnie był bym za jakimś przyjaźniejszym miejscem. - Sprostował mimo bycia zwyczajnie nieco pijanym. Jednak to sprawiało że był nieco bardziej szczery. Prudence jednak ruszyła nieco za ciosem stwierdzając że powinien znaleźć sobie żonę.
- Kiedyś powinienem, jednak jakoś ciężko mi to idzie. Znasz może panienko jakąś chętną na kogoś takiego jak ja? -
Zapytał spokojnie, Moritius wydawał się spokojny, z resztą Prudence powiedziała prawdę a na to ciężko się gniewać, zaś za myśli na karzą. Glover jednak ponownie zaczął pić alkohol sącząc powolutku dalej. Nic już nie mówił na namowy Prudence aby ruszyć z Amarylis do tego przybytku, z jednej strony rozumiał że była młoda, nieżonata, przez co raczej nie powinna być w takim przybytku. Z drugiej strony zaraz nie wiadomo co nie musiało się dziać. Był to jednak bardzo grząski grunt, sprawiający że Glover rozumiał zachowanie Manderlych. Prudence była pod tym względem wyjątkiem, właściwie to była z tej wyspy która zawsze gdzieś tam wisiała obok nich na mapie. A tam kobiety były traktowane delikatnie inaczej, były szkolone do walki z racji najazdów żelaznych. W lesie to akurat nie było potrzebne.
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Sro Sie 14, 2019 4:51 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Duncan powiedział, co myślał, na co Amarylis skinęła mu głową. Cóż, nie odpowiedziała na jego słowa, zrobiło jej się trochę dziwnie. Ale raczej w miły sposób. Rzadko słyszała takie słowa. I nieważne, czy przemawiała przez niego rozbrajająca szczerość, czy zbyt wiele alkoholu (a może jedno i drugie), poczuła się nieco raźniej. Nie chciała być intruzem.
Natomiast Aaron postanowił zająć się siostrą, co Amarylis skwitowała lekkim uśmiechem. Szczerze mówiąc tęskniła za jego obecnością. Ostatnio ciągle gdzieś znikał i rzadko się widywali. Poza tym uważała, że towarzystwo w jakim się obracał było zdecydowanie ciekawsze od tego, które miała panna Manderly. Nie chodziło o wszystkich, o nie, lecz o większość. Kiedy nikt nie truł jej ciągle za uszami, była zdecydowanie weselszą i otwartą kompanką. Może obecnie nie mówiła zbyt wiele, jednak czuła się zdecydowanie lepiej w tej grupie osób, niż wśród kobiet, które jak nakręcone mówiły w kółko o jednym i tym samym.
- Dziękuję – odpowiedziała na słowa Prudence. - Naprawdę mam nadzieję, że nie będę tu tylko zbędnym balastem. Nie po to przyszłam, by komukolwiek wadzić – wyjaśniła.
- Jeżeli ktokolwiek ma jakieś plany, niech za nimi podąża. Nie mój to interes. Jednak pewne miejsca lepiej mi będzie omijać – wiedziała i podzieliła się tą wiedzą. Podchodziła do tematu naturalnie, człowiek ma swoje potrzeby i nie jej oceniać taką rozrywkę. Wszak jak mawiają: wszystko jest dla ludzi.
- Integracja ludzi z Północy jest dla mnie nowym doświadczeniem. A widzę, że przebiega nader ciekawie – oczywiście chodziło jej o ilość wypitego trunku i efekty jego działania. - Dziękuję za wsparcie – uśmiechnęła się do panny Mormont, zaś do pana Glovera odpowiedziała:
- Nie uraził mnie pan, skądże znowu – mówiła szczerze, nie była zła. - Po prostu mam nadzieję na to, że i mnie – kiedy w końcu udało mi się uciec od monotonii – udzieli się miły nastrój wspólnego biesiadowania. Jestem w końcu wśród swoich – dodała.
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Sro Sie 14, 2019 5:13 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Kaprys. Znowu padła ta nazwa. Relaks z dziwką wydawał się być najlepszym możliwym wyjściem z tej stresującej sytuacji - co prawda alkohol szumiał miło w głowie, ale haniebne zachowanie pospólstwa skutecznie obrzydzało posiedzenie w karczmie. Kto wie, może gdyby nie towarzystwo siostry i Amarylis, a także braci Glover i Aarona, to Duncan właśnie by wycierał miecz z krwi i chwiejnym krokiem szedł do burdelu sobie ulżyć? Może. Zaśmiał się nawet głośno, gdy usłyszał żart - oby to był żart! - Prudence o poszukiwaniu baby.

- Jakże to? - zdziwił się nagle Mormont, słysząc słowa lady Amarylis o integracji ludzi z Północy. Fakt, był najstarszy, pamiętał poprzedni jubileusz króla, ba, był wtedy na ćwierćwieczu panowania Jaehaerysa, ale dla niego integracja mieszkańców północnej części tego kontynentu była rzeczą oczywistą. Zwyczajną tak samo jak to, że niedźwiedzie srają w lesie. - Ojciec mój, będzie to jakieś trzydzieści albo i więcej lat temu, rzekł, że samotny niedźwiadek nie przetrwa zimy, lecz u boku matki dożyje wiosny. Północ musi się integrować. Musi żyć razem. Północ pamięta więcej, niż Południe może sobie wyobrazić! Karczmarzu! Ruszże rzyć i polewaj, pókim dobry! Ale już! - zakończył dość ostrym wrzaskiem w stronę karczmarza. Mormontowi zaschło w gardle, ot co!

- Wypijemy jeszcze kolejeczkę, za zdrowie miłościwe nam panującego smoka i możemy się zbierać. Pytanie brzmi tylko... gdzie? Kaprys mnie kusi, oj kusi, bo odkąd wyruszyłem z Wyspy to nie zamoczyłem i kuśka mnie swędzi, ale jestem otwarty na jakieś inne, bardziej... jakby to ująć... porządniejsze miejsce, o. Dostosuję się! - dodał, uderzając dłonią o blat, poganiając w ten sposób karczmarza. Pieniędzmi się obecnie nie martwił. Sakiewka ciążyła, czyli była ciągle u jego pasa.
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Czw Sie 15, 2019 10:32 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Tym co szumiało w głowie Petyra była jedynie niepewność, niepewność tego co nastąpi dalej. Wydawało mu się, że to dobry moment na zmianę lokalu, ale czy rzeczywiście musiał nim być kaprys? Kaprys... Ciekawe czy te dziwki będą miały kaprys by przyjąć Duncana i Moritiusa, zapewne, ten cały kaprys zależny jest od głośności brzęczenia sakiewki ochotników. Młodszy z Gloverów nie mógł się zdecydować, czy rzeczywiście chce iść dalej, właśnie do tego całego kaprysu, w ostateczności, wcale nie był długo w tej knajpie, a już zdążył ją znielubić. Było wiele innych miejsc w które mogli się udać. Królewska przystań była ogromna, a jeszcze teraz, w związku z turniejem, mogli udać się naprawdę w wiele miejsc i spotkać najróżniejszych ludzi, chociaż... W takim, dosyć pijanym towarzystwie, spotykanie innych ludzi, a już zwłaszcza lordów z południa, być może nie było najlepszym z pomysłów na jakie można było wpaść.

Duncan musiał budzić respekt stolika Północy, pozostali, może byli tylko zainteresowani jego kieszenią, nawet jak się awanturował, to przecież wciąż płacił, jeśli nie zrobił totalnej burdy i nie zaczął przewracać stołów, to nie można mu było zarzucić niczego. Petyr w tej chwili rozejrzał się po wszystkich, zwyczajnie spojrzał, nie mając na celu żadnych szczególnych czynności, prócz rozeznania, jak zapatrują się na zmianę lokalu zaproponowaną przez Moritiusa, co prawda jego brat szukał partnerki, to tym razem Petyr się nie wtrącał, po co miał dalej denerwować brata. Złapał ręką za ten swój kufel, tudzież kubek, cokolwiek to było. Zaraz za Duncanem wzniósł go w toaście, nie pił jednak zbyt dużo, tutejsze szczyny, zwyczajnie mu nie smakowały. - Miasto jest duże, na pewno znajdziemy jakieś miejsce w którym wszyscy, będziemy czuli się komfortowo - O ile sama wizyta w Kaprysie mu nie przeszkadzała... Przynajmniej aż tak bardzo, to nie chciał rozbijać drużyny, no i krępujące byłoby obserwowanie brata jak robi bękarty... Chociaż, może i sam by jakiegoś zrobił, ale to musiałby się najpierw zdecydować.
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Pią Sie 16, 2019 11:58 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Aaron wzruszył ramionami – niech i tak będzie. Towarzystwo nie było zdeterminowane, aby iść koniecznie do burdelu, a i sama Amarylis ledwo co przyszła i rzeczywiście szkoda byłoby kończyć już zgromadzenie. Manderly przeczesał włosy palcami, zastanawiając się, gdzie indziej mogliby pójść. O tej porze Królewska Przystań nie była ani przyjemna, ani bezpieczna, a do tego najwięcej rozrywek w mieście i tak dostępnych było w ciągu dnia, a nie w nocy. Najchętniej poszedłby już spać, ale skoro jego siostra chciała jeszcze trochę pobalować, nie wypadało zostawiać jej samej.
     – W porządku – odetchnął. Na psa urok, wszyscy chcą gdzieś iść, ale nikt nie podaje konkretnego miejsca, do tego wszyscy się dostosują. Zwykle takie sytuacje kończyły się tym, że nie szło się nigdzie dalej, a po godzinie całe towarzystwo się rozchodziło.
     – Mimo wszystko proponowałbym zmianę otoczenia. Tutaj nie jest najprzyjemniej – nachylił się do towarzyszy kufla – a tubylcy zaczęli chyba na nas jakoś podejrzliwie łypać – uniósł wymownie brew na Duncana.
     I jak tacy Południowcy mieli uwierzyć w to, że Północ potrafi się zachować, gdy w większości przypadków nie potrafi? Chłodny klimat najwyraźniej wymaga ognistych temperamentów.
     – Nieopodal pewnie uda się znaleźć jakąś inną karczmę, może i dostaniemy jakieś jadło, wszak nie jest jeszcze aż tak późno – rzucił do pozostałych. Przez spacer może część alkoholu z nich ujdzie i będą zdolni do dyskusji na bardziej wyrachowane tematy...
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Sob Sie 17, 2019 6:47 am Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Na kogoś takiego jak Ty? - czyżby Glover zaczął się nad sobą użalać, chyba znalazła jego słaby punkt. Nie zniesie już dzisiaj więcej marudzenia niż to jej brata, do którego zresztą była przyzwyczajona.
Pewnie jakaś chętna by się znalazła. - Widać było, że Glover był nieco nieporadny w temacie. Prudence dopiła zawartość swego kufla.
Amarylis, jakim zbędnym balastem - Co to za marudzenie się wszystkim włączyło. Kobiecie zaczęła przeszkadzać ta nieprzyjemna atmosfera. Wzięła głęboki oddech, coby zbytnio się nie przejmować. Jak na razie w tej całej integracji nie było nic ciekawego. Zbyt dużo marudzenia i kręcenia nosem.
Bracie, ciebie chyba zawsze swędzi. - miłe było, że Duncan był w stanie odmówić sobie uciech z racji obecności tutaj Amarylis. Nie spodziewała się, że będzie go stać na takie poświęcenie. Jak to brat czasem potrafi zaskoczyć.
Prudence przeniosła wzrok na Petyra. Widać było, że młodszy z braci Glover jest nieco naburmuszony. Od początku coś mu się nie podobało, a tym bardziej teraz, gdy przypadkiem dostał żarciem. Prudence zastanawiało, czy zawsze jest taki spięty. Będzie musiała to sprawdzić, tylko czy jeszcze tego wieczoru jej się uda? No zobaczymy.
Prudence wzięła do ręki kolejny kielich i wypiła jego zawartość na raz. Nie lubiła słów rzucanych na wiatr, także gdy skończyła jego zawartość powoli się podniosła. Trzeba było działać, żeby nie zastał ich tutaj kolejny dzień.
No to za mną - odparła i zaczęła bardzo nieudolnie ubierać swój płaszcz. Po krótkiej chwili jej się udało, wtedy również lekko tanecznym krokiem, spowodowanym najwyraźniej nie chęcią tańca ruszyła w stronę drzwi. Cóż czas najwyższy zmienić otoczenie. Nie odwróciła się nawet za siebie, by spojrzeć czy ktoś za nią idzie, po prostu wyszła z tej karczmy, żeby znaleźć coś ciekawszego.

// Gdzieś poszła przed siebie
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Sob Sie 17, 2019 1:22 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Moritius widział że się zbierają sprawiło to że jednym chałatem dopił piwo, w końcu nie zostawi aby się marnowało. W razie jeśli ruszą. Duncan chciał jeszcze kolejeczkę jemu jednak raczej już wystarczyło dlatego też wszyscy skrzętnie ominęli temat. Aaron Wydawał się niezdecydowany, zupełnie jak by miał gdzieś iść. Gloverowi było to niemal wszystko jedno, kaprys, czy jakaś gospoda z wyżerką. Choć i w kaprysie zapewne dało się dostać jakieś zakąski. Albo to on miał dziwną wizję takich przybytków z racji że w nich raczej nie bywał. Prudence, powiedziała dość w jego zdaniu ostro, na kogoś takiego jak on. Glover miał pewne kompleksy w końcu nawet nie był do końca lodem. Co z tego że w przyszłości miał by chorążych i ogromną armię skoro nie był by chyba lordem. Przyjął to jednak bez grymasu. Od tak Prudka raniła serce biednego zakompleksionego Glovera dlatego też milczał w jej kierunku. Słysząc jednak słowa Amarylis wyszedł z tego stanu. Wydawały się one mu bardzo miłe a do tego takie jakieś czyste, nie kryło się za nimi nic złego. Niestety był już nieco pijany, więc ciężej było mu ułożyć coś miłego. Jednak to nie zmieniało faktu że odpowiedział.
- Panienka się nie martwi. W takim razie pozostaje nieco porwać się chwili. Przestać rozmyślać. -
Właściwie to dlatego pił, w końcu tak łatwiej było mu zapomnieć. No nie miał przysłowiowego kija w d...
jednak mimo to potrzebował nieco relaksu. Każdy czasem potrzebował. A to właśnie była ta chwila. Glover wstał ruszając za Prudence która organizowała tą niebezpieczną wyprawę na południu. Więc ruszył za nią lekko chwiejnym krokiem na początku. Ten wydawał się bardzo jednak szybko ustabilizować, czuć było doświadczenie w pijanym kroku które sprawiało że nie było widać po Gloverze że jest pijany.

//Również ruszył "gdzieś" za Prudence.
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Sob Sie 17, 2019 1:44 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Amarylis postanowiła się dostosować do towarzystwa, chociaż były miejsca, których odwiedzać nie chciała. Wierzyła jednak, że znajdzie się i na to rozwiązanie. Poza tym brat nie dopuściłby do tego, by dziewczyna znalazła się w dziwnym i niestosownym dla niej przybytku. Pokiwała głową na słowa o zmianie otoczenia i dopiła swoje wino.
Wstała z miejsca i skinęła na swojego strażnika, który wyszedł gdzieś z kątka i podszedł do panny Manderly. Amarylis zamieniła z nim kilka słów, po cichu, by nikt ich nie słyszał, po czym mężczyzna wyszedł. Co się z nim stało? Dziewczyna kazała mu odejść, by nie drażnił swoją obecnością innych. W prawdzie wiedziała, że w towarzystwie nieco podpitych mężów nie będzie szczególnie bezpieczna, ale stwierdziła, że jego obecność i tak jest zbędna. Nie zabroniła mu jednak podążać za nimi ukradkiem, co pewnie wykorzysta i w razie potrzeby pojawi się nagle, ot tak.
Odprowadziła go wzrokiem, a później spojrzała na brata. Miała zamiar trzymać się go i w jego towarzystwie opuścić karczmę.
- W takim razie pójdziemy i my – powiedziała, kiedy goście zaczęli wychodzić. Amarylis szybko pospieszyła za tamtymi, odwracając się tylko raz, by upewnić się, że Aaron idzie za nią. Nie chciała spuścić z niego wzroku. Bawił się dobrze, ale jak każdy, mógł przesadzić, co na pewno nie odbije się na nim zbyt dobrze. Ale od czegoś miał siostrę.
Na zewnątrz odetchnęła. W karczmie było duszno. Teraz mogła wziąć głębszy oddech. Nasunęła kaptur na głowę i ruszyła przed siebie. Zastanawiała się, jakie teraz miejsce odwiedzą. Nie chciała jeszcze kończyć swojej wyprawy na miasto. Dopiero ją przecież rozpoczęła…

/zt
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Sob Sie 17, 2019 4:43 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Z kolejeczki najwyraźniej nic już nie wyjdzie, zrozumiał zrozpaczony Duncan. Wzruszył więc ramionami, dopił prędko co miał i skinął ręką na karczmarza, by uzupełnił braki w jego kuflu. Skoro się zbierają i opuszczają tę norę, to nie zrobi tego o suchym pysku! Nie wiadomo, ile czasu minie, zanim znowu gdzieś zasiądą, więc potrzebował czegoś na rozgrzewkę. Lub, jak to się mówi, na drugą nóżkę...

- Chodźmy, nikt nie woła. A to... - podniósł kufel i wygrzebał z sakiewki parę drobnych miedziaków. - Biorę ze sobą. Północ pamięta! - zawołał, uśmiechając się do karczmarza. Pociągnął zdrowo z kufla i, nieco chwiejnym krokiem, ruszył za siostrą oraz resztą towarzystwa. Prędko się jednak zatrzymał i, ze skrzywioną miną, spoglądał na swoją nogę. Zdusił na ustach jakieś przekleństwo, upił nieco piwa z kufla zabranego ze Smoczej Paszczy i dołączył do pozostałych.

A raczej dołączył do Amarylis, która wedle jego pijanego umysłu nie czuła się chyba zbyt dobrze w północnym gronie. Ofiarował jej szarmancko ramię i tylko raz się obejrzał. Wiedział, że ktoś idzie za nimi - tym kimś był dość podejrzany facet, strażnik zapewne, ten sam z którym lady Amarylis przybyła do karczmy. Ostrożności jednak nigdy za wiele.

- Pani pozwoli. - odparł z uśmiechem, po czym dopił piwo i cisnął pustym już kuflem w kąt.

[zt]
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Nie Sie 18, 2019 12:56 pm Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Gość
avatar
Gość
Cóż innego pozostało Petyrowi, wszyscy zaczynali się rozchodzić, cała drużyna z Północy, powoli obierała sobie inny cel, swojej miastowej wyprawy. Inną zdobycz, taką która nie była zachlaną smoczą paszczą. Glover również chciał opuścić to miejsce, wszyscy wstali i wybrali już, przynajmniej w swoich marzeniach nowe lokum, w którym mogli się upijać, bawić... Ciupciać, co kto lubił. On, tak jak inny wstał dołączając do wszystkich, i to Aarona i Amarylis Manderlych, i do Prudence... I do Duncanca, nie miał powodów by tułać się sam po mieście w przed dni całego turnieju.

Powstał on więc wraz z innymi rozglądając się jeszcze raz po tej spelunie, odsunął kufel od miejsca przy którym siedział i tak jak inni, zaczął powoli kierować się do wyjścia z zaznaczeniem, że starał się nie iść z przodu, bardziej z tyłu, za całą już gromadą. Sam nie miał pomysłu gdzie mogliby się udać, dlatego też zdawał się w tym wypadku całkowicie na innych, głównie na swojego brata, który jak na ironie, również za kimś szedł. Trzymał się z tyłu, ale nie na szarym końcu jak strażnik Amarylis. Dzięki temu mógł obserwować miejskie ulice, oraz to czy nie przyciągają zbyt dużo uwagi. Pijany Duncan mógł zachowywać się stosunkowo głośno, może nawet i zbyt głośno jak na jego gust. Miasto, największe jakie kiedykolwiek widział, pełne różnych ludzi z każdego zakątka świata. Petyrowi nie do końca podobała się ta różnorodność, uważał ją za stosunkowo niebezpieczną, głównie dlatego, że to czego nie znasz, może zachowywać się inaczej, czyli nie przewidzisz jego kolejnych ruchów. O ile tutaj, może to działało, to u siebie w Deepwood Motte, nie chciałby mieć aż tylu niewiadomych, bo wszystkie nieprawidłowości spadałby na niego, oraz ze starszego z Gloverów. Z jednej strony, to przybysz powinien znać lokalne prawa i zasady, co powinno się zrobić a czego nie, ale wciąż Petyr nie chciał uchodzić, zwłaszcza w domu, za jakiegoś fanatycznego, wierzącego w drzewa dzikusa, a za takich mogli ich ludzie z południa brać, nie wszyscy, ale co cwańszy i bardziej wredny.

z/t - za wszystkimi.
Re: Karczma "Smocza Paszcza"
Sponsored content

Skocz do: